Nikt z nas nie ma czasu, aby tydzień leżeć w łóżku. Lepiej jednak go znaleźć! Dlaczego to ważne, tłumaczy doktor Hanna Dolińska, specjalista chorób wewnętrznych z Medicover.

Czy słusznie boimy się grypy?

Hanna Dolińska: Słusznie, bo nie jest to choroba zlokalizowana w jednym miejscu, jak np. zapalenie gardła czy ucha, tylko dotyczy całego organizmu. Mówimy, że jest to choroba ogólnoustrojowa i ewentualne powikłania, które mogą z niej wyniknąć, dotyczą różnych układów i narządów.

Jakie są te powikłania?

Hanna Dolińska: Najczęstszym i stosunkowo najmniej groźnym jest nadkażenie bakteryjne. Podczas trwania grypy organizm jest osłabiony i w tym czasie może dochodzić do wtórnej infekcji bakteryjnej: zapalenia gardła, krtani, zatok, zapalenia płuc – słaby organizm ulega chorobotwórczym mikrobom praktycznie bez walki. Najgroźniejsze jest to dla osób, które zmagają się z chorobami przewlekłymi: układu krążenia, nerek, oddechowego (np. z astmą). U nich grypa może zaostrzyć objawy chorób, doprowadzić do uszkodzenia i późniejszej niewydolności ważnych narządów. Powikłania sercowe grypy należą do najgroźniejszych jej skutków, a zapalenie mięśnia serca lub osierdzia czasem może się skończyć nawet śmiercią. Choć, jak sama choroba, komplikacje mogą mieć różne nasilenie i nie muszą znaleźć tragicznego finału.

I tak brzmi groźnie…

Hanna Dolińska: Ale przecież na stan swo-jego zdrowia mamy wpływ. Nie wolno lekceważyć pierwszych objawów infekcji. Jeśli nagle coś nas dopada, dostajemy gorączki, czujemy się osłabieni, zmęczeni, mamy suchy kaszel, ból gardła i bóle mięśniowe – nie możemy udawać, że nic nam nie jest. Trzeba iść do lekarza. Jeśli zaleci pozostanie w domu, nie odmawiajmy zwolnienia. Pomyślmy o sobie! I o kolegach z pracy: nie rozsiewajmy choroby!

Zobacz także:

A leki? Jakie warto przyjmować?

Hanna Dolińska: Są preparaty, które działają na wirusy grypy typu A i B: Tamiflu i Relenza. Aby były skuteczne, trzeba je podać w pierwszych godzinach po zarażeniu się grypą, co jest mało realne. Na szczęście z większością wirusów organizm sam potrafi się uporać. Trzeba jednak w czasie choroby zostać w domu, odpoczywać, obniżać gorączkę lekami, chłodnymi kompresami itp. I dużo pić.

Czemu picie jest ważne?

Hanna Dolińska: Jest niezbędne, aby organizm działał sprawnie i usuwał toksyny. Mówiąc kolokwialnie: żeby infekcja mogła z nas wyjść. Gorączkując, tracimy więcej płynów niż zazwyczaj, trzeba to więc uzupełnić z nawiązką.

Ile musimy pić w czasie choroby?

Hanna Dolińska: To indywidualna sprawa. Powinno się pić ok. 2 litrów na dobę, czyli podczas choroby więcej. Ja mówię pacjentom, by pili od pół litra do litra płynów ponad to, co wypijają na co dzień. Ale uwaga! Kawa nie liczy się do bilansu, bo działa moczopędnie.

A brać witaminę C?

Hanna Dolińska: No cóż, badania kliniczne prowadzone nad witaminą C nie udowodniły działania przyspieszającego zdrowienie czy rzadsze chorowanie. Nie zwalcza wirusów, ale jej przyjmowanie w zalecanych dawkach na pewno nie zaszkodzi.

Mówimy cały czas o grypie, która daje groźne powikłania. Istnieją jednak grypopodobne infekcje, które nie niosą wielkich zagrożeń. Jak możemy je odróżnić?

Hanna Dolińska: Grypa jest intensywniejsza, ale postępowanie jest podobne w każdej chorobie wirusowej. Leczy się objawy,zbija gorączkę, łagodzi ból gardła i kaszel lekami. Jeśli ktoś cierpi na choroby przewlekłe, np. astmę, włącza się leczenie zabezpieczające przed ostrym rzutem tej choroby. No i przede wszystkim zaleca się pozostanie w domu tak długo, jak trzeba. Gdy jesteśmy dla siebie dobrzy, to nie dochodzi do powikłań.

Po czym poznać, że jesteśmy już zdrowi?

Hanna Dolińska: Po prostu czujemy, że nie jesteśmy już chorzy, nie mamy gorączki, kaszlu, wracają siły. Zawsze powtarzam pacjentom, że potrzebny do tego jest czas. Trudno powiedzieć, ile. Ale jeśli jednego dnia mamy gorączkę, a następnego ona spadnie – to nie znaczy, że jesteśmy wyleczeni. Organizm potrzebuje jeszcze kilku dni, aby się zregenerować. Grypa zwykle trwa ok. tygodnia i tyle trzeba zostać w domu.

Łatwo powiedzieć!

Hanna Dolińska: Zauważyłam, że wielu pacjentów nie chce zwolnienia, bo boi się reakcji przełożonych. Ale nawet jeśli choroba ma przebieg łagodny, to osłabiony pracownik jest mniej wydajny, jego poświęcenie nie przyniesie dużych korzyści, a on narazi się na powikłania i dłuższą nieobecność w pracy. Poza tym rozsiewa wirusy. Mądry szef wyśle chorego pracownika do domu.