Trudno wyobrazić sobie dwie osoby, które były od siebie dalej niż oni. Patrzyłam, jak siedzą przy obiedzie. Obok siebie, lecz każde z nich otoczone niewidzialnym murem. Ona była dla niego uprzejma, on był grzeczny i uważny. Ale nigdy na siebie nie spojrzeli. Tak jakby istnieli w dwóch osobnych światach, które nigdy nie są na tyle blisko, żeby być w stanie nawiązać jakikolwiek kontakt.

Dwa tygodnie później czekaliśmy na lotnisku w tropikalnej osadzie na skraju dżungli. On i ona stali obok siebie, ale te pół metra, które ich rozdzielało, było wielkie jak ocean. Jaka jest ich historia? Cóż takiego złego on zrobił, że ona nie może mu przebaczyć? Albo co się zdarzyło, na co nie mieli wpływu i co wisi nad nimi jak ciężka, ołowiana chmura, z której spadnie palący deszcz?

Nie chciałam się wtrącać w nie swoje sprawy. Zagadnęłam tylko od niechcenia: – Jak długo jesteście razem? Ania odwróciła się do mnie.– Dwadzieścia trzy lata – powiedziała krótko. – To kawał życia – uśmiechnęłam się. Pokiwała głową, a w jej zielonych oczach zobaczyłam niepewność, smutek, rozterkę i lęk. – Wiesz, dlaczego pytam? – dodałam. – Bo wydajecie się być bardzo daleko od siebie. – My jesteśmy bardzo daleko od siebie – powiedziała Ania tym samym rzeczowym, suchym tonem, a jej mąż spojrzał w bok.

Ona i on we wspólnym więzieniu, z którego nie mają odwagi wyjść. Trzymają ich przy sobie wspólne mieszkanie, syn, strach przed samotnością. I to paniczne uczucie, że kiedy poruszy się jedną cegłę z konstrukcji, która była z takim mozołem wznoszona przez lata, runie wszystko. Całe życie. To, o czym kiedyś tak marzyliśmy i co miało przyjść. A może jeszcze przyjdzie? Może trzeba zanurzyć się w tym milczącym oczekiwaniu pozbawionym uczuć i emocji, aż wreszcie ziemia zadrży i stanie się cud? Jak długo? Jeszcze następne dwadzieścia lat?

A więc cisza. Milczenie. Unikanie spojrzeń. Ona i on przycupnięci na dwóch krańcach stołu, ze strachem patrzą na jego spróchniałe nogi. Może jeśli się nie poruszą, to stół wytrwa jeszcze parę lat? Może w kurzu pod ich stopami znikną wszystkie niewypowiedziane słowa i lęk? Ania będzie uprawiała jogę, a jej mąż kupował obrazy. Byle nie spędzać czasu razem. Bo oni chcą być razem, ale osobno. Razem, bo to daje poczucie bezpieczeństwa. Ale osobno. Nie rozmawiają o uczuciach, tak jakby ich nie było. Nie nazywają swojej samotności, strachu, pragnień ani tęsknot, bo oboje przed samymi sobą wolą udawać, że ich nie ma. Bo tak wydaje się łatwiej.

Pojadą razem na wakacje, usiądą na jednej ławce. Razem, ale osobno. Związani ostatnią rzeczą, która ich łączy, choć żadne z nich do tego się nie przyzna. To strach przed zmianą, samotnością i rozpoczynaniem wszystkiego na nowo. Strach przed życiem. Bo czym jest świadome, szczęśliwe życie, jeśli nie gotowością do podejmowania decyzji, które naprawią to, co wymaga zmiany?..