Ten handlowy spektakl zwany Jarmarkiem św. Dominika rozgrywa się od końca lipca do połowy sierpnia.

Znajdziecie tu wszystko: przy bursztynach i muszelkach - horoskopy, oscypki przy kowalstwie artystycznym, chleb ze smalcem przy kapeluszach od modystek.
Dymy z grillów, zapachy pieczonej kiełbasy i ryb mieszają się z wonią lawendy, indyjskich kadzidełek i podrabianych perfum. Muzycznym tłem dla wszechobecnego harmidru są melodie z charakterystycznym trzaskiem. Słychać Fogga i "Pierwszy siwy włos..." ze starych płyt winylowych.

Nostalgię przecina brzęk jak z rycerskie-go turnieju: przekładanego żelastwa, mosiężnych świeczników, żeliwnych kratek do kominków, sztućców od kompletu.

Jarmark przypomina starą szafę Gdańska. Kolekcjonerzy i szperacze polują na unikaty pośród monet, starych pocztówek, pieczęci, militariów, płyt analogowych, komiksów. Wykończeni przysiadają na przedwojennej kanapie. Jest gwarnie i kolorowo. W gablotach znaczki pocztowe, nad głowami żółto-białe pasiaste antresole, a w chmurach kolorowe gdańskie kamienice.