Gromada: Ssaki

Rodzina: Człowiekowate

Gatunek: Feministka

Odcinek 5:  Świadome (Nie)Macierzyństwo

Zastanawiam się zawsze, dlaczego tylko bezdzietni muszą tłumaczyć się z nieposiadania dzieci. Matkom i ojcom obecnym i przyszłym nie zadaje się takich pytań jak:

A wy z jakiego powodu zdecydowaliście się na dziecko?

Trochę tak, jakby macierzyństwo było jak najbardziej wpisane w ramy życia – szczególnie w ramy życia kobiety. Zakłada się, że kobiety chcą mieć dzieci i już.

Więc my, bezdzietni, a w szczególności bezdzietne kobiety, prędzej czy później usłyszymy to słynne pytanie „Dlaczego nie masz dzieci?” albo różne tego wariacje, w stylu: Dlaczego nie chcesz mieć dzieci? Dzieci są takie milusie! A nie myślałaś, żeby zaadoptować? Jak to NIE? Przecież KAŻDA kobieta pragnie mieć dzieci!

Zobacz także:

A więc moi drodzy, w imieniu wielu kobiet i mężczyzn, którzy dzieci nie mają, oto odpowiedź!

Z singielki w samotną matkę

Aktualnie jestem singielką, decydując się więc na dziecko, wejdę na ścieżkę samotnej matki. Ojca dziecka mogę łatwo znaleźć w pierwszej lepszej dyskotece (i już tu obijamy się o pierwszą kwestię etyczną, czyli wykorzystanie drugiego człowieka do swojego celu). Mogę znaleźć  jakiegoś w miarę przystojnego i dobrze tańczącego pana, żeby wykonał swoje zadanie i będzie za darmo.  Ale co dalej? Czy podoba mi się wizja bycia samotną matką z nie wiadomo kim? (choroby genetyczne, sprawność umysłowa, itp.)

Nie bardzo.

Zakup spermy w banku spermy? Wtedy wybiorę ojca z katalogu, który spełnia jeśli nie wszystkie, to wiele kryteriów biologicznie dobrze dopasowanego ojca. Ale co dalej? I znów – bycie samotną matką zbytnio mnie nie kręci. Szczególnie w naszym kraju, gdzie kobiety bywają nieszanowane, a te z dziećmi często omija się wręcz szerokim łukiem, nie mówiąc już o konkretnym wsparciu finansowym od rządzących.

Dziecko z niedojrzałym partnerem?

Do tej pory byłam w związkach z panami, z którymi nigdy nie pragnęłam mieć dzieci. Wiedziałam, że wtedy miałabym pod opieką dwójkę dzieci: tego starszego i tego dużo młodszego… Więc nie, dziękuję.

Tak, istnieje jakiś procent, że pewnego dnia my bezdzietni stwierdzimy, że jednak chcemy mieć dziecko, a wtedy trzeba będzie odpowiedzieć sobie na szereg pytań:

  • Czy oby na pewno byłabym dobrą matką? Czy jestem w stanie wychować nowego człowieka tak, żeby go nie stłamsić i nie przerzucić na niego swoich wad, braków i pragnień? Tak, by dać mu otwartą przestrzeń do rozwoju i jedynie go w tym wspierać nie narzucając swojej woli? Czy moje wartości godne są przekazania tak małemu człowiekowi, który będzie chłonął wszystkie moje reakcje i sposób myślenia? Czy jestem dobrym przykładem, by naśladował mnie drugi, mały i całkowicie zależny ode mnie człowiek? Czy potrafię kochać? Czy rzeczywiście zostanie matką jest tym, czego naprawdę pragnę?
  • Decydując się na dziecko, decyduję się na człowieka, który będzie dzieckiem tylko przez chwilę. Kim ja jestem, by decydować o powstaniu kolejnego życia? A co jeśli człowiek ten będzie nieszczęśliwy? Co mam mu odpowiedzieć, gdy pewnego dnia przyjdzie do mnie i zada mi pytanie „Po co to wszystko”? albo co gorsza „Po co mnie zrobiłaś”? Co miałabym mu odpowiedzieć jeśli będzie przeżywał filozoficzne rozterki i będzie mu na tym świecie zwyczajnie źle?
  • Czy podołam finansowo? Czy mam na dzisiaj na tyle komfortową sytuację, że będę w stanie nas utrzymać nawet jeśli będzie bardziej wymagająco niż zakładam? Co jeśli dziecko będzie chore i będę potrzebować ogromnego wsparcia na leki, lekarzy i rehabilitację? Czy jestem na to gotowa?
  • Matka nie jest stworzona do opieki nad swoim dzieckiem 24/7. Kiedyś w pierwotnych plemionach wiele kobiet wychowywało dzieci, przez to dzieliły się obowiązkami i każda mogła odpocząć. Dziś młode matki są przeciążone i nie mają w ogóle czasu dla siebie. Czy będę mieć wsparcie? Czy mam męża/partnera, który będzie mnie odciążał, rodziców i/lub opiekunkę, żebym mogła odpocząć, wyspać się, poćwiczyć, pobiegać, tworzyć? To też jest dla mnie kluczowe.
  • Czy podołam pierwszym wyzwaniom jakie się pojawią, np. szczepienia? Czy jestem na tyle silna, by podjąć stanowczą decyzję, a potem walczyć w jej imieniu i odpierać ataki tych, którzy myślą inaczej? A co ze szkołą? Czy jestem gotowa na to, że wychowując dziecko alternatywnie (zdrowo, ekologicznie, naturalne wychowanie) mogę mieć pod górkę, a dziecko może być uważane za dziwaka w szkole? Czy jeśli wybiorę szkołę demokratyczną/wolnościową, czy nie odseparuję dziecka od rzeczywistości za bardzo?

Do tego dochodzą kolejne wyzwania z każdym następnym rokiem życia. Przekazywane wartości, wsparcie ludzi wokół, finanse, zakup markowych ciuchów czy telefonów, wyjazdy, kolonie, sporty, edukacja seksualna, studia itp. Oraz takie kwestie jak: czy rzeczywiście potrzeba nam więcej ludzi na Ziemi? A może adoptując żyjące już dziecko, przyczynię się do większej ilości dobra? A może w ogóle mogłabym zaangażować się w projekt pomocy Domu Dziecka i mogłabym opiekować się i troszczyć o kilkoro dzieciaczków? Może mogę swój wolny czas, pasję i gotową miłość przetransferować na dużo większy projekt, który pomoże większej ilości ludzi?

Jest wiele innych zagadnień, których nie poruszają powyższe pytania.. Ludzie, którzy nie mają dzieci, mogą ich nie mieć z różnych powodów, o których nie mamy pojęcia:

  • Starają się o dziecko, ale ono się nie pojawia. Może je nawet stracili kilka razy
  • Mieli, ale umarło
  • Mieli, ale oddali do adopcji
  • Wciąż się o to kłócą, bo ona chce, a on nie
  • Marzą o tym, ale nie mają środków finansowych lub przeszkodą jest choroba.

I wiele, wiele innych.

Nie oceniaj, nie wypytuj.

 

Aleksandra Hekert - feministka, filozofka, aktywistka i copywriterka. Autorka książki "Świadomy Seks"  www.swiadomaintymnosc.pl

Współzałożycielka fundacji wspierającej rozwój świadomości www.feedyourhead.pl

Nadaje sens swojemu życiu pomagając innym wypełniać swoje powołanie.