Polski reżyser Roman Polański został w 1977 roku oskarżony o odurzenie wtedy 13.letniej Samanthy Geimer i stosunek seksualny z nieletnią. Gwałt wydarzył się podczas jednej z imprez w domu Jacka Nicholsona w Hollywood. W świetle amerykańskiego prawa stanu Polańskiego wezwano przed sąd. Polski reżyser, który w latach 70. zrobił jedne ze swoich najlepszych filmów, w tym "Lokatora" i "Chinatown" oraz przeżył w 1969 roku osobistą tragedię (jego ciężarną żonę Sharon Tate zamordował gang Mansona) podpisał ugodę z matką Geimer i przyznał się do gwałtu.

W ramach ugody miał odbyć karę więzienia, jednak wyjechał ze Stanów Zjednoczonych przed ukończeniem wyroku. Sprawa gwałtu Romana Polańskiego na nieletniej ciągnie się za nim do dziś, a 83.letni reżyser przez wiele lat mieszkał we Francji, unikając wjazdu do Stanów Zjednoczonych. Do teraz po przekroczeniu granicy USA grozi mu trafienie do więzienia. 

Jak podaje "Hollywood Reporter" ofiara Polańskiego przedstawiła w prokuratorze wniosek o umorzenie postępowania i odtajnienie dokumentów. Żąda ujawnienia zeznania złożonego siedem lat temu przez byłego zastępcę miejscowej prokuratury Rogera Gunsona. Sama przyznała, że sprawa wykorzystywania seksualnego sprzed lat jest ciężarem dla niej i jej bliskich.

Kolejny proces w sprawie Romana Polańskiego odbędzie się w czerwcu 2017 roku.