Dzięki rewelacyjnej metodzie amerykańskiego pediatry, dr Karpa, najbardziej nawet "utrapionego" szkraba można zamienić w aniołka. "Zapomnij o bezsennych nocach i godzinach spędzonych w ciągu dnia na bezskutecznym uspokajaniu przeraźliwie płaczącego malucha" - przekonuje doktor w swojej książce pt. "The Happiest Baby on the Block" ("Najszczęśliwsze dziecko w bloku"). Ten podręcznik dla młodych rodziców zrobił za oceanem furorę. Dzięki niemu dowiadujemy się, jak można skutecznie ukoić płacz dziecka. Aby to się udało, trzeba nauczyć się patrzeć na świat oczami malca, odgadnąć jego potrzeby i wykorzystać rodzicielskie doświadczenia... prymitywnych kultur. Ta "wiedza tajemna" jest w praktyce prostsza, niż by się to mogło wydawać! A metoda - niezawodna.

Wiemy, że dziecko w łonie matki ma komfortowe życie - czuje się całkowicie bezpieczne, jest mu ciepło, przytulnie, je, kiedy chce, czuje bliskość mamy, słyszy jej kojący głos. Kiedy przychodzi na świat, ta idylla się kończy. Następuje nagłe zderzenie z obcym, z początku bardzo nieprzyjaznym dla maluszka światem! I dlatego przez pierwsze trzy miesiące życia ma on ogromne problemy z przystosowaniem się do nowego środowiska. O swoich trudnościach informuje nas donośnym płaczem - jedyną znaną sobie formą buntu. Ten okres życia dziecka dr Karp określa terminem "czwarty trymestr" (czyli kolejne trzy miesiące ciąży). Robi to dla podkreślenia, że tak naprawdę malec jeszcze nie jest gotowy do spotkania ze światem - m. in. ma wówczas nie w pełni rozwinięty system nerwowy.

Choć najczęściej powodem płaczu niemowlęcia są problemy adaptacyjne, rodzice zwykle źle interpretują ten sygnał. Uważają, że przyczyną rozpaczy jest ból związany np. z nagromadzeniem się gazów w brzuszku, niestrawnością lub głód. Karmią malca, dają środki przeciwkolkowe, masują brzuszek, a dziecko... nadal płacze. Zdaniem doktora noworodki, na szczęście, przychodzą na świat z tzw. instynktem samouspokajania. Aby jednak ten odruch zadziałał, musi być odpowiednio sprowokowany. Czy wiesz, że jednym ze skuteczniejszych "uspokajaczy", który niemal natychmiast uruchamia instynkt samouspokajania noworodka jest odgłos... suszarki do włosów?

Gdy malec zacznie płakać, nastaw ją na średnią prędkość. Zwykle po kilku sekundach dziecko uspokaja się.

5 sprawdzonych "uspokajaczy"

  • Zawijanie maluszka ciasno w kocyk, tak aby rączki ściśle przylegały do boków (ta technika pozwala stworzyć przyjazne, ciepłe środowisko, przypominające dziecku pobyt w brzuszku mamy).
  • Układanie malca na prawym boczku na przedramieniu mamy lub taty - (taka pozycja działa na dziecko relaksacyjnie).
  • Kołysanie dziecka w tej pozycji - wykonuje się przy tym rytmiczne, dość szybkie (!) ruchy. Dziecko będzie miało wówczas odczucia podobne do tych, jakie przeżywało w łonie matki.
  • Imitowanie dźwięków, jakie dziecko słyszało w łonie mamy (maluchy przyzwyczajone są do monotonnych dźwięków, głośniejszych nawet od tych, które wydaje odkurzacz i je wręcz lubią).
  • Zaspokajanie potrzeby ssania (najlepsza jest pierś mamy, ale maluszka usatysfakcjonuje także jej palec lub smoczek). Wydawałoby się, że właśnie tak (albo podobnie) staramy się ukoić płacz dziecka.

Ale metody instynktownie stosowane przez rodziców w prymitywnych kulturach są nam tylko pozornie znane! Nie każdy stosowany przez nas sposób kołysania maluszka sprawi, że przestanie on płakać. Tak, jak nie każdy dźwięk działa na niego uspokajająco. Dlatego np. kołysanka jest mniej skuteczna od... odgłosu pralki.