Matka Roberta Biedronia odpowiada na zaproszenie Dudy

Helena Biedroń - mama Roberta Biedronia była wczoraj bohaterką dnia. Jej słowa skierowane w liście do Andrzeja Dudy cytowały wszystkie media. 

To, co pan mówi o naszych dzieciach, potwornie nas boli i rani. Krzywdzi też mojego syna, podobnie jak inne dzieci, którym politycy odbierają człowieczeństwo. To nie tylko nasi synowie, córki, ale też bracia i siostry, członkowie rodzin, przyjaciele znajomi - mówiła Helena Biedroń pod Pałacem Prezydenckim.

Słowa mamy Roberta Biedronia wzruszyły wszystkich "Brawo dla pani Heleny za odwagę!", "Każda matka powinna walczyć jak lwica o swoje dzieci", "Jestem dumna za wszystkie matki słysząc to co mówi p.Biedroń. Trzeba dużo odwagi i miłości czego Jej nie brakuje. Z takimi ludźmi wierzę, że wszystko będzie dobrze","Było to bardzo wzruszające. Bez hejtu i epitetów, rzeczowo, emocjonalnie" - pisali Internauci w komentarzach pod nagraniem.

Andrzej Duda w odpowiedzi na list mamy Roberta Biedronia zaprosił ją wraz z synem na spotkanie do Pałacu Prezydenckiego. Pani Helena postawiła jeden warunek.

"Kiedy dotarła do mnie wiadomość, że zaprasza mnie pan wraz z Robertem na spotkanie, zastanawiam się: dlaczego? Bo obawiam się, że po to, żeby się ze mną pokazać. Żeby ludzie zobaczyli, że się pan ze mną dogadał. A ja nie chciałabym, żeby pan sobie robił ze mną zdjęcia, a w głowie miał ciągle to samo - to samo krzywdzące przekonanie, które rani nasze dzieci, siostry i braci, najbliższych i przyjaciół. Nie chciałabym, żeby tak było" - powiedziała Helena Biedroń na filmiku opublikowanym na profilu jej syna Roberta.

Jeśli pan naprawdę chce się spotkać, to proszę najpierw przeprosić. Przeprosić dzieci matek, które były ze mną przed Pałacem. I tysiące innych, które pańskie słowa głęboko dotknęły. Ludzie na pana patrzą, więc niech pan przeprosi i stanie po stronie dobra. Wtedy przyjadę raz jeszcze 500 km, żeby się z panem spotkać - podkreśliła mama Roberta Biedronia.

Dzisiaj dostaliśmy zaproszenie od Andrzeja Dudy do Pałacu Prezydenckiego. Chcę, żeby w pierwszej kolejności odniosła się do niego moja Mama. A moja odpowiedź na live’ie o 21:15.

Opublikowany przez Roberta Biedronia Wtorek, 16 czerwca 2020

Robert Biedroń o zaproszeniu do Andrzeja Dudy

Kandydat na prezydenta Robert Biedroń postanowił, że decyzję o przyjęciu zaproszenia przez Andrzeja Dudę powinna podjąć jego mama.

Myślę, że prezydent teraz próbuje ratować skórę i wystosował zaproszenie dla mnie i mojej mamy. Jestem człowiekiem dialogu, uwielbiam rozmawiać z ludźmi, ale czekałem na reakcję mojej mamy. Chciałbym, żeby to była także jej decyzja. Mam fantastyczną mamę, którą wczoraj zrobiła rzecz wyjątkową, stanęła przed Pałacem Prezydenckim i powiedziała, co czuje i jestem jej za to wdzięczny, bo ty wymaga odwagi – powiedział kandydat Lewicy.

Robert Biedroń podobnie jak jego mama domaga się przeprosin ze strony Andrzeja Dudy: "Nie pójdę jutro na spotkanie z Dudą, bo czuję, że chce nas wykorzystać do ratowania swojego wizerunku, siebie w wyborach. Pogrążył się bardzo i to jest nieszczere. Panie prezydencie, jeżeli pan naprawdę żałuje swoich słów, to proszę publicznie przeprosić, że zmienił pan zdanie, że uważa pan, że popełnił fatalny błąd"

 

Zobacz także:

[NA ŻYWO] Odpowiadam na pytania Andrzeja Dudy

Opublikowany przez Roberta Biedronia Środa, 17 czerwca 2020

Helena Biedroń: list do Andrzeja Dudy

Poniżej możecie przeczytać w całości list mamy Roberta Biedronia do prezydenta Andrzeja Dudy:

Szanowny Panie Prezydencie,

Nazywam się Helena Biedroń. Przyjechałam tu z daleka, ale mam Panu coś ważnego do powiedzenia. Nie mogę milczeć, kiedy mojemu dziecku ktoś robi krzywdę.

Panie Prezydencie, tak jak ja, jest Pan rodzicem. Ojcem przepięknej i zdolnej córki. Jestem pewna, że bardzo Pan ją kocha i jest Pan z niej bardzo, bardzo dumny. Wiem, że zrobi Pan wszystko, żeby Pańska córka była bezpieczna i szczęśliwa. Odda wszystko, żeby obronić ją przed wyzwiskami i przemocą. Zasłoni przed pogardą. Przed nienawiścią.

Wiem i czuję to jako matka czwórki dzieci – Moniki, Krzysztofa, Rafała i Roberta. I każde z nich kocham tak mocno jak tylko rodzic potrafi – niewyobrażalnie. Bardzo, bardzo mocno. Najbardziej na świecie.

Panie Prezydencie, nie jest łatwo stanąć w tym miejscu i powiedzieć to co chcemy Panu dzisiaj powiedzieć. Ale jestem tutaj z innymi kobietami, z innymi matkami, żeby powiedzieć Panu, że to co Pan mówi o naszych dzieciach, potwornie nas boli i rani. Krzywdzi też mojego syna, podobnie jak inne dzieci, których jesteśmy rodzicami, a politycy odbierają im człowieczeństwo. A to są nie tylko nasi synowie, córki, ale często też bracia i siostry, członkowie naszych rodzin, nasi przyjaciele i znajomi.

Panie Prezydencie, boimy się o nasze dzieci. Nie chcemy ich stracić tylko dlatego, że ktoś uznawszy, że nie są ludźmi ich zaszczuje, pobije, zamorduje, albo doprowadzi do samobójstwa. Bo zbyt często zdarza się, że tak też wygląda życie naszych dzieci w dzisiejszej Polsce.

Taka krzywda zostaje na całe życie. A czasami jest zbyt duża na życie niektórych z naszych synów i córek.

Złe słowa krzywdzą bardziej niż pięści i plucie. Złe słowa zabijają.

Nie raz bałam się o życie mojego syna. Na przykład wtedy, gdy dowiedziałam się, że chciał odebrać sobie życie, bo nie miał już siły by walczyć z pogardą i poniżeniem. Nie chcę nigdy wiedzieć, co czuje matka Dominika z Bieżunia, który powiesił się na sznurówkach od butów, bo nie wytrzymał. Albo Wiktora z Warszawy, który rzucił się pod pociąg metra, bo nie było nikogo, kto skutecznie stanąłby w jego obronie.

W takich chwilach, gdy tak bardzo się boję, zastanawiam się co czuje matka, która straciła dziecko. Której dziecko już nigdy się nie uśmiechnie i nie powie: “Mamo, kocham Cię”. Nie powie tego, bo go nie ma. Bo odebrało sobie życie.

Pęka mi serce, kiedy myślę jak dużo jest takich dzieci i takich matek.

Panie Prezydencie, mówi Pan, że ludzie, tacy jak mój syn, to nie ludzie. Bo nie kochają tak jak Pan. I że to jest złe.

Ale ja, kiedy patrzę na mojego syna, to nie widzę zła. Widzę jego uśmiech, czasami smutek. Wiem, że chce być szczęśliwy jak każdy człowiek. A ja chcę, żeby moje dziecko było szczęśliwe jak każde na świecie.

W imieniu wielu matek bardzo proszę, żeby Pan nie ranił innych osób. Nie krzywdził naszych dzieci.

Ludzie na Pana patrzą i Pana słuchają. Jako głowa państwa, ma Pan moc robienia rzeczy złych i rzeczy dobrych. Ma Pan moc zmiany. Dlatego jako matka, bardzo proszę, żeby pan przestał.

Nasze córki i nasi synowie to ludzie. To nasze dzieci, które kochamy i nie możemy patrzeć już dłużej na ich cierpienie.

Dlatego w imieniu wielu matek, proszę Pana, niech Pan, Panie Prezydencie, zrobi to co jest nakazem każdego człowieka – stanie po stronie dobra.

Z wyrazami szacunku,

Helena Biedroń