Ustawa antyaborcyjna zbiera żniwa

Informacja o śmierci 30-latki w 22 tygodniu ciąży wstrząsnęła całą Polską. Kobieta trafiła do szpitala z powodu odpłynięcia płynu owodniowego. Lekarze w szpitalu oczekiwali obumarcia płodu, aby dokonać aborcji. Dlaczego? Zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. przerywanie ciąży z nieodwracalnych i śmiertelnych wad płodu jest niezgodne z Konstytucją. Niestety, u 30-latki wystąpił wstrząs sceptyczny. Czy można było postąpić inaczej i uratować pacjentkę?

"Trzydziestolatka z Pszczyny mogłaby żyć, gdyby udzielono jej pomocy na czas i gdyby postąpiono z nią właściwie, a niewłaściwe postępowanie polegało na zaniechaniu. (...) W tym wypadku wstrząs septyczny zabił kobietę. Gdyby oczyszczono jej jamę macicy, przerwano ciążę w sytuacji bezwodzia, gdy płód nie miał już szans urodzić się żywy, bo nie miał wód płodowych, a jednocześnie czekano, aż on sam obumrze. Lekarze wiedzieli o tym i nie podjęli decyzji o aborcji. To wynika z tego, że boją się odpowiedzialności karnej. Bo dzisiaj istnieje przekonanie, że odpowiedzialność karna dla lekarzy jest za to, że zrobią aborcję, a nie za to, że nie udzielą pomocy kobiecie" - mówi prawniczka Kamila Ferenc w rozmowie z Małgorzatą Malinowską dla kobieta.pl.

Martyna Wojciechowska o aborcji w Polsce

Martyna Wojciechowska dołączyła do grona gwiazd, które postanowiły wypowiedzieć się na temat prawa aborcyjnego i jego konsekwencjach w ostatnich dniach. Znana podróżniczka i dziennikarka zamieściła wpis na swoim profilu na Instagramie, w którym podkreśliła, że zaostrzone prawo aborcyjne w Polsce dotyka również te kobiety, które chcą i marzą o posiadaniu dzieci. "Miała 30 lat, męża i małą córeczkę, którą osierociła. Zakaz aborcji nie dotyczy tylko kobiet, które nie chcą donosić ciąży, ale też tych, które o dziecku marzą, ale kontynuacja ciąży oznacza dla nich zagrożenie życia lub śmierć. Tak było w tym przypadku" - napisała na Instagramie Martyna Wojciechowska, cytując również fragment oświadczenia rodziny zmarłej 30-latki - "Zmarła, w trakcie pobytu w wiadomościach wysyłanych do członków rodziny i przyjaciół relacjonowała, że zgodnie z informacjami przekazywanymi jej przez lekarzy, przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwości legalnej aborcji".

Boję się o przyszłość nas, wszystkich kobiet w tym kraju, o przyszłość mojej córki, kiedy zdecyduje się na założenie rodziny… Co jeszcze musi się stać żebyśmy oprzytomnieli i zatrzymali to szaleństwo?! - dodaje w poruszającym wpisie Martyna Wojciechowska