Małgorzata Heretyk i Ernest Musiał o swoich rodzicielskich planach

Kilka dni temu Małgorzata Heretyk i Ernest Musiał podzielili się z fanami informacją o ciąży. Już za cztery miesiące powitają na świecie swoją pierwszą pociechę - córeczkę. Gratulacjom od znajomych, bliskich i fanów nie było końca, a szczęśliwi przyszli rodzice odwiedzili studio "Dzień Dobry TVN", by opowiedzieć o swojej radości. Na profilach instagramowych obojga również nie brakuje uroczych zdjęć i postów publikowanych w oczekiwaniu na rozwiązanie.

Mogłoby się wydawać, że para bez większych problemów spełniła swoje marzenie, jednak - jak wyznali w rozmowie z Karoliną Kalatzi z dziendobry.tvn.pl - za nimi bardzo trudne doświadczenia:

Mamy taki wizerunek, że jesteśmy pozytywni, zawsze uśmiechnięci, a my też mamy swoje problemy. Bardzo przeżywaliśmy, że nam się nie udaje, bo pragnęliśmy tego dzidziusia. Co miesiąc robiliśmy testy i okazywało się, że znowu nie wyszło. Było dużo emocji, płacz, nerwy. Nie mogłam zrezygnować, jestem bardzo zadaniowa. Miałam taką misję i powiedziałam, że będę cały czas próbować - wyznała Małgosia.

To jest stresujące. Były momenty, że okres Gosi opóźniał się dwa, trzy dni to już była nadzieja, ze się udało. Nagle w siódmy dzień dostaje. Nie jest to proste, ale nikt o tym nie mówi - dodał Ernest.

Małgorzata Heretyk o nieudanych próbach i poronieniu: "Trzeba o tym mówić"

W niełatwej rozmowie para przyznała, że starania trwały długo, a barierą były problemy z płodnością Ernesta:

Nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile ludzi ma takie same problemy. Mnóstwo wiadomości dostaliśmy od ludzi, którzy przez lata starają się o dziecko, albo są po poronieniu. Nie jesteśmy świadomi tych rzeczy, bo o tym się nie mówi. Najgorszej jest to, że jak znana osoba o tym powie, to będzie hejtowana. Uważamy, że trzeba o tym mówić - wyznali w wywiadzie.

Badania robiliśmy i wszystkie wychodziły super, tylko robiliśmy badania Gosi (...) To jest wstydliwe dla mężczyzny. (...) Okazało się, że tam jest zero procent ruchliwości plemników, wszystkie były martwe. Ja nigdy nie chodziłem na melanże, nie brałem używek. Stwierdziliśmy, że próbujemy, dostaliśmy polecenie od lekarza, że trzeba zmienić żywienie. Kupiliśmy rowerek stacjonarny do domu i codziennie przez 45 minut ćwiczyłem, a Gosia ze mną. Miałem zbilansowaną dietę i mnóstwo suplementów. Dieta trwała 2 miesiące, schudłem 12 kg -podkreślił Ernest. Udało się, ale nasze szczęście nie trwało długo, nie utrzymało się. Gosia poroniła. Teraz przy kolejnej ciąży nie mówiliśmy nikomu, odczekaliśmy dłużej, żeby zarodek się pojawił - wyznał mąż Małgosi.

Zobacz także: