Żłobek lub przedszkole to takie miejsca, w których nawet bardzo czysty maluch może się zarazić wszawicą. Wystarczy dotknięcie głową głowy kolegi, który ma takich "gości". Wszy mogą zmienić właściciela także w autobusie, w kinie czy na basenie. Dzieci pożyczają sobie grzebienie, wymieniają się czapkami, szalikami i... ułatwiają wędrówki pasożytom.

PORTRET WINOWAJCY

Wszawicę wywołują wszy ludzkie. Ich jaja przyczepione do włosów to gnidy. Pasożyt ten nakłuwa skórę, by napić się krwi, a wtedy do organizmu dostaje się substancja powodująca swędzenie. Dziecko drapie się, a skutkiem tego są strupki. Rozdrapywanie prowadzi do wtórnego zakażenia bakteryjnego ? pojawia się ropa.

ŁATWO I SKUTECZNIE

Golenie głowy albo iskanie gnid to już zamierzchła przeszłość. W dzisiejszych czasach pozbycie się wszy jest znacznie prostsze. Możesz iść z dzieckiem do dermatologa - zaleca zwykle smarowanie głowy octem sabadylowym, maścią rtęciową. U dziecka powyżej 3 lat możesz sama przeprowadzić kurację szamponami i preparatami przeciwko wszom - np. Nix (szampon w kremie, ok. 22 zł), Pipi (płyn w saszetkach, ok. 4 zł, pianka ok. 14 zł),) Delacet (płyn, ok. 7 zł). Może to być dla dziecka mało przyjemne (niektóre preparaty mają niezbyt ładny zapach), ale niczym mu nie grozi.

LECZENIE

takie trzeba przeprowadzić także u pozostałych domowników. Wyjątkiem są dzieci do 3 lat, które nie powinny mieć kontaktu ze środkami owadobójczymi. Z głowy malucha usuń wszy mechanicznie - wyczesując je gęstym grzebieniem. O każdym przypadku wszawicy u dziecka powiadom jego żłobek lub przedszkole. Kontrola i leczenie innych dzieci zapobiegnie "reakcji łańcuchowej" (albo ją przerwie). Nie czuj się winna temu, co zaszło. Twój maluch jest przecież ofiarą, nie sprawcą!