Kostek Joriadis oskarża Kasię Kowalską o utrudnianie mu kontaktu z jego jedyną córką, Olą. Artysta greckiego pochodzenia i znana piosenkarka byli parą w latach 90. Ich burzliwy związek rozpadł się ze względu na niedopasowanie charakterów, ale jego owocem jest ich wspólne dziecko - Aleksandra, która w tym roku kończy już 21 lat. Kostek Joriadis do tej pory nie udzielał wywiadów na temat życia prywatnego, nie komentował publicznych wypowiedzi byłej partnerki na jego temat, ale w końcu postawił zareagować na doniesienia medialne i przedstawić swoją wersję zdarzeń.

Kostek Joriadis o Kasi Kowalskiej i córce Oli

- Zdecydowałem się przedstawić moje stanowisko na prośbę najbliższych i przyjaciół, którzy znają prawdę i uważają, że muszę w końcu zareagować na opluwanie mnie i nieprawdziwe komentarze pod moim adresem. A było ich wiele - mówi w rozmowie z "Faktem" Joriadis.

Kostek Joriadis w rozmowie z tabloidem twierdzi, że Kasia Kowalska kompletnie pozbawiła go kontaktu z córką. - Nie jest prawdą, że o dziecku zapomniałem, że nie była dla mnie ważna. Wielokrotnie próbowałem „dobić” się do niej, ale zawsze mi to uniemożliwiano - mówi. Warto wiedzieć, że w momencie rozstania Kostka i Kasi, ich córka Ola miała zaledwie 1,5 roku. Po około pół roku mężczyzna poleciał do Grecji, aby zająć się swoją chorą matką.

Oczywiście poinformowałem o tym mamę Oli. Spotkaliśmy się, powiedziała, że rozumie, ale skoro może mnie nie być nawet parę lat, powinienem podpisać dokumenty, które umożliwiłyby jej samodzielne podejmowanie decyzji co do dziecka. Zgodziłem się i podpisałem. Nie było mnie 4 lata. Tak duża odległość nie sprzyjała kontaktom z małym dzieckiem - zdradza Joriadis.

CÓRKA KASI KOWALSKIEJ - zobacz ZDJĘCIA>>

Kostek Joriadis o relacjach z córką Olą Kowalską

Po powrocie do Polski były partner Kasi Kowalskiej próbował nawiązać kontakt i zobaczyć się z córką. Kostek Joriadis twierdzi, że prawnicy sławnej matki jego dziecka postawili mu jednak warunek, którego nie był w stanie spełnić ze względu na swoją ciężką sytuację finansową.

Na kolejnym spotkaniu dowiedziałem się, że mogę spotkać się z córką, pod warunkiem, że natychmiast, jednorazowo wpłacę 50 tysięcy. To było 16 lat temu, duże pieniądze. Powiedziałem szczerze, że ich nie mam, ale chcę widzieć córkę i powoli mogę spłacać zaległości. Wtedy usłyszałem, że Katarzyna zdecydowała, że dopóki nie zapłacę, spotkania z córką nie będzie - wyznaje Joriadis w wywiadzie dla "Faktu".

Zobacz także:

Kostek Joriadis nie zgadza się z zarzutami Kasi Kowalskiej, że nie starał się kontaktować z ich córką. Żałuje jednak, że nie zdecydował się dochodzić swoich praw do opieki nad Olą przed sądem.

Wielokrotnie jeździłem do rodziców Kasi do Sulejówka. Przyjeżdżałem z kwiatami, prosiłem o spotkanie z Olą, nie udało się. Potem próbowałem rozmawiać z bratem Kasi, Grzegorzem, chciał mi pomóc, też się nie udało. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że mogę widzieć Olę, ale tylko w obecności dziadków. Na jednym spotkaniu się skończyło. Przyjeżdżałem, ale nie było dziecka. Dziś myślę, że moim największym błędem było to, że nie skorzystałem z usług adwokata, nie dochodziłem swoich i Oli praw, bo prawem dziecka jest mieć kontakt z ojcem. Ale chciałem spokoju, chciałem by wszystko załatwione było bez walki, w ciszy, byśmy zachowali się jak cywilizowani ludzie. Teraz z perspektywy czasu bardzo żałuję, że nie zdecydowałem się na batalię sądową. Nawet gdyby się nie udało, Ola wiedziałaby, że o nią walczyłem...

Ojciec Oli Kowalskiej odniósł się także do opisywanej w mediach kwestii alimentów na rzecz córki. Jak wygląda jego wersja tej historii?

O tym, że odbyła się jakaś sprawa i zasądzono ode mnie alimenty na rzecz Oli, dowiedziałem się w październiku gdy komornik wszedł zajął mi konto - tłumaczy Joriadis. - Jak się okazało, w dokumentach składanych do sądu wskazywano, że nie można było mnie znaleźć, poszukiwania miały trwać przez półtora roku. To bzdura. Mam stały adres, mamy z Katarzyną wspólnych znajomych, którzy znają mój numer telefonu, rodzina Katarzyny też go ma. Gdyby pozwolono się Oli do mnie odezwać, moglibyśmy dojść do porozumienia, zawrzeć ugodę, nawet przed sądem. Ja od razu zgodziłbym się na płacenie określonej kwoty, realnej w mojej sytuacji. To co zasądził sąd jest powyżej moich możliwości, nie stać mnie na takie alimenty. Odwołałem się od wyroku, sąd przywrócił mi termin do złożenia apelacji, przyznając tym samym, iż niesłusznie przyjęto, że moje miejsce pobytu nie było znane. Teraz czekam na nowy termin rozprawy, w której będę mógł już uczestniczyć. Ja chcę płacić na córkę, nie uchylam się od tego i nie mam zamiaru, to moje jedyne dziecko, ale kwotę na miarę moich możliwości - czytamy w wywiadzie dla "Faktu".

Kostek Yoriadis po raz ostatni widział się ze swoją córką cztery lata temu. Jak sam przyznaje, do spotkania doszło w zasadzie przez przypadek, dzięki wspólnym znajomym. Były partner Kasi Kowalskiej liczy na to, że dzięki temu wywiadowi Ola Kowalska zechce ponownie nawiązać z nim kontakt.

Zaznaczam, że chodzi mi tylko o dziecko, mam cichą nadzieję, że może Ola to przeczyta i będzie chciała mieć ze mną kontakt - mówi w rozmowie z gazetą.

Zdjęcia Kostka Joriadisa i Kasi Kowalskiej znajdziecie w GALERII >>