Koronawirus: jak naprawdę wygląda sytuacja w szpitalach?

Epidemia koronawirusa zatacza coraz szersze kręgi. Chyba nikogo już nie trzeba przekonywać, że sytuacja jest poważna, a z dnia na dzień rośnie liczba zakażonych. O tym, jaka sytuacja panuje w szpitalach na oddziałach dowiadujemy się nie tylko z mediów ale też z pierwszej ręki od lekarzy i medyków, którzy na swoich profilach w mediach społecznościowych piszą wprost.

Jest ciężko. Każdego dnia dostaję kilka wyników Covid+ po testach u pacjentów, oddziały w szpitalach i przychodnie zamykają się bo wszyscy pracownicy są na izolacji lub kwarantannie. Chorych jest coraz więcej, a personelu medycznego coraz mniej. – czytamy na Instagramie lekarki Kasi Woźniak, znanej w mediach społecznościowych jako „mama.i.stetoskop”.

Pani Kasia pisze o obawach, jakie towarzyszą również lekarzom każdego dnia: „W momencie gdy dzwonię do pacjenta zakażonego koronawirusem w duchu błagam, żeby nie czuł się bardzo źle, bo wiem, że z przyjęciem do szpitala byłby problem. Pacjentów z innymi chorobami nawet gdybym chciała wysłać do szpitala, to nie za bardzo mam gdzie.”

Przeczytaj także: Koronawirus w Polsce: Joanna Górska ma COVID. Dziennikarka Polsatu apeluje o ostrożność

Lekarka w swoim wpisie porusza też niezwykle istotną kwestię, a mianowicie pisze o coraz większej liczbie pacjentów z zaburzeniami psychicznymi.

Dużo osób zgłasza się z powodu zaburzeń psychicznych i staram się ich leczyć najlepiej jak umiem, bo kolejka na wizytę u psychiatry jest bardzo długa.

"A po pracy w internecie czytam o tym, że oddziały psychiatrii dziecięcej muszą wypisywać pacjentów żeby zwalniać łóżka dla chorych z Covid. Oddziały, których i tak jest o wiele za mało. Ciężki dziś był dzień, a najgorsze dopiero przed nami" - smutno podsumowuje panującą sytuację Kasia Woźniak.

Sprawdziłyśmy to ostatnie zagadnienie, o którym pisze lekarka, że chore dzieci ze szpitali psychiatrycznych są wypisywane, żeby zwolnić miejsca dla pacjentów covidowych. "Dnia 7 listopada dzieci z oddziału klinicznego psychiatrii UCK WUM Dziecięcego Szpitala Kliniczny w Warszawie mają zostać wypisane, by zwolnić łóżka na potrzeby pacjentów z covid-19. Rodzice zostali już poinformowali, są załamani i przerażeni. Tam jest 20 małych pacjentów na granicy życia, bo takie się kwalifikują do hospitalizacji, szpital jest dla nich realnie ostatnią deską ratunku. Najmłodsze dziecko ma 10 lat” –  napisała w poście na Facebooku Internautka, pani Marta. W sieci zawrzało.

Anna Łukasik - p.o. dyrektora warszawskiego szpitala dziecięcego w rozmowie z Onetem wyjaśniła, o co chodzi:

Zobacz także:

Tych naszych dwadzieścia łóżek nie zajmą dorośli chorzy na COVID-19, tylko inne dzieci, zmagające się z problemami psychicznymi, u których równocześnie wystąpiło zakażenie koronawirusem. Takie miejsce po prostu musiało powstać, żebyśmy i takim pacjentom mogli nieść pomoc.

Przeczytaj również: Koronawirus groźny mimo braku objawów? Niepokojące odkrycie naukowców z Houston

Łukasik tłumaczy, że personel Dziecięcego Szpitala Klinicznego jest przeszkolony z procedur i pozostaje do dyspozycji w kwestii leczenia pacjentów covidowych już od wiosny: "Prawdę mówiąc trudno zrozumieć mi to obecne zamieszanie. Nie dzieje się nic zaskakującego. Natomiast każdy, kto choć raz widział oddział dziecięcy zrozumie od razu, że kładzenie tam dorosłych nie byłoby możliwe".

Oczywiście rozumiem też w pełni obawy rodziców. Na razie żadne dziecko nie zostało wypisane. Wszystkie będą miały możliwość hospitalizacji na większych oddziałach – zapewnia.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Jest ciężko  Każdego dnia dostaję kilka wyników Covid+ po testach u pacjentów, oddziały w szpitalach i przychodnie zamykają się bo wszyscy pracownicy są na izolacji lub kwarantannie. Chorych jest coraz więcej, a personelu medycznego coraz mniej. W momencie gdy dzwonię do pacjenta zakażonego koronawirusem w duchu błagam, żeby nie czuł się bardzo źle, bo wiem że z przyjęciem do szpitala byłby problem. Pacjentów z innymi chorobami nawet gdybym chciała wysłać do szpitala to nie za bardzo mam gdzie. Dużo osób zgłasza się z powodu zaburzeń psychicznych i staram się ich leczyć najlepiej jak umiem, bo kolejka na wizytę u psychiatry jest bardzo długa. A po pracy w internecie czytam o tym, że oddziały psychiatrii dziecięcej muszą wypisywać pacjentów żeby zwalniać łóżka dla chorych z Covid. Oddziały, których i tak jest o wiele za mało  Ciężki dziś był dzień, a najgorsze dopiero przed nami  #rozterkilekarzaPOZ #trudnyczas #lekarz #pandemia

Post udostępniony przez Kasia Woźniak (@mama.i.stetoskop) Lis 2, 2020 o 7:11 PST