Długi się piętrzą, już nie wystarcza pensji, by je wszystkie spłacić, tymczasem od nieregulowanych płatności rosną karne odsetki, a bank żąda natychmiastowej spłaty kredytu... Błędne koło? Teraz można się z niego wyrwać. Osoba, której długi tak urosły, że nie jest w stanie ich spłacić, może zwrócić się do sądu o ich umorzenie i ogłoszenie tzw. upadłości konsumenckiej. Ale uwaga – tylko pod warunkiem, że trudna sytuacja to efekt okoliczności od niej niezależnych, takich jak np. ciężka choroba, wypadek, utrata pracy (z wyjątkiem zwolnienia dyscyplinarnego i rozwiązania umowy z pracodawcą za porozumieniem stron), długotrwałe bezrobocie.

Sąd, zanim ogłosi upadłość, wyznacza najpierw plan spłaty zobowiązań, który dłużnik musi realizować z bieżących dochodów. Plan ten jest rozpisany maksymalnie na 5 lat. W tym czasie nie są naliczane karne odsetki, ale nie można zaciągać nowych kredytów, korzystać z karty kredytowej ani kupować na raty. Co roku należy też zdawać sprawozdanie z realizacji planu. Jeśli w tym czasie osoba zadłużona otrzyma spadek, darowiznę lub jej sytuacja finansowa z jakichś powodów (np. wygranej na loterii) istotnie się poprawi, harmonogram spłat zostanie zmieniony, tak aby wierzyciele otrzymywali większe kwoty.

Osoba składająca wniosek upadłościowy musi obowiązkowo sprzedać cały swój majątek, w tym także mieszkanie, jeśli je posiada. Z uzyskanej kwoty otrzyma tylko tyle pieniędzy, ile potrzeba na opłacenie czynszu za roczny najem mieszkania. Resztę zabiorą wierzyciele. Jeśli po sprzedaży majątku i po zrealizowaniu narzuconego przez sąd planu spłat zostaną jakieś długi, dopiero one będą umorzone. Nie każdy dłużnik może starać się o ogłoszenie upadłości. Sąd oddali wniosek osoby, która zaciągnęła jakikolwiek kredyt w momencie, gdy była już niewypłacalna – nawet wtedy, gdy ten kredyt przeznaczyła na spłatę innych, wcześniejszych zobowiązań. Ustawa o upadłości konsumenckiej obowiązuje od 31 marca tego roku. Na jej podstawie wnioski do sądu mogą składać zarówno ci, którzy zadłużyli się po 31 marca, jak i ci, którzy kredyty zaciągnęli przed tym terminem. Ustawa pozwala wyjść ze spirali zadłużenia osobom fizycznym, które nie prowadzą działalności gospodarczej (z wyjątkiem rolników), i nie częściej niż raz na 10 lat. Wnioski przyjmują sądy rejonowe właściwe ze względu na miejsce zamieszkania dłużnika.