Kelly Catlin nie żyje

Dziś rano świat kolarski obiegła szokująca informacja o śmierci wybitnej amerykańskiej kolarki. Wicemistrzyni z Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, Kelly Catlin popełniła samobójstwo. Jak podaje "The Washington Post", 23-letnia dziewczyna została znaleziona w swoim pokoju w akademiku na uniwersytecie Stanforda. Catlin zdecydowanie była sportowcem nieprzeciętnym - nie tylko w kontekście swoich kolarskich sukcesów. Oprócz kolarstwa torowego Kelly Catlin robiła doktorat z inżynierii obliczeniowej i matematycznej na uniwersytecie Stanforda, jednej z najlepszych uczelni na świecie. Była też utalentowaną skrzypaczką.

Za duża presja

Kelly Catlin była wybitną kolarką, której wróżono wielką karierę. Oprócz srebrnego medalu olimpijskiego w kolarstwie drużynowym, Amerykanka miała też wybitne sukcesy w kolarstwie indywidualnym, była m.in. trzykrotną mistrzynią świata w kolarstwie pościgowym. Wygląda na to, że ambicje i dążenie do perfekcjonizmu zaczęły ciążyć Kelly. Młoda kolarka żyła w ciągłej presji, którą w dużej mierze nakładała na siebie sama. Patrząc na jej imponujące osiągnięcia, jak sportowe osiągnięcia czy doktorat na jednej z lepszych uczelni świata, nie trudno to sobie wyobrazić. Bliscy wspominają, że była osobą, która lubiła mieć wszystko pod kontrolą i zawsze dążyła do perfekcji.

Jej siostra, Christine, tak wspomina Kelly:

Kelly była wyjątkową osobą - zabawną, życzliwą, empatyczną. Do tego była naprawdę niezwykle utalentowana i odnosiła sukces niemal we wszystkim za co się zabrała. Nie umiała powiedzieć "nie", przeciwstawić się presji oczekiwań, również tych własnych.

Choć to tragiczne wieści, historia Kelly Catlin może być przestrogą dla wszystkich perfekcjonistów, którzy wiecznie gonią za ideałem i wynikami.