O zabójstwie Danuty Orzechowskiej, pracownicy TVP, mówiła na początku lat 80. cała Polska. Z uwagi na jego brutalność, milicja zakładała nawet, że mógł dokonać go seryjny morderca. Prawda okazała się jednak bardziej zaskakująca niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Nawet wiele lat po sprawie, do sąsiadów ofiary (i zabójczyni) nie docierało to, co się wydarzyło w ich kamienicy przy ul. Noakowskiego 10. Danutę Orzechowską zabiła jej córka, zawsze uśmiechnięta dziewczyna, która nigdy nie sprawiała problemów... Dlaczego to zrobiła? 

Danuta Orzechowska: kim była zamordowana w 1980 roku pracownica TVP?

Danuta Orzechowska była pracownicą TVP. Zajmowała się montażem. Była także inspektorką programów telewizyjnych, co w praktyce oznaczało, że oglądała, sprawdzała i zatwierdzała nagrane wcześniej materiały. Przez prawie 20 lat była żoną Jerzego Orzechowskiego. Mieli jedną córkę, Katarzynę, która przyszła na świat w 1962 roku. Orzechowscy w 1976 roku rozwiedli się, a mężczyzna założył nową rodzinę. Z partnerką i jej córką mieszkał w kamienicy przy ul. Orlej (warszawskie Śródmieście Północne), Danuta została wraz z Katarzyną w ich wspólnym mieszkaniu przy ul. Noakowskiego 10 (Śródmieście Południowe).

19 lutego 1980 roku Danuta Orzechowska, która podobno zawsze sumiennie wypełniała swoje obowiązki, nie stawiła się w pracy. TVP szybko skontaktowała się z jej rodziną, aby dowiedzieć się, z czego wynika nieobecność montażystki. Katarzyna Orzechowska, która odebrała telefon odpowiedziała, że nie wie, co stało się z jej matką. O nieobecności Danuty poinformowała swojego ojca i to właśnie Jerzy Orzechowski zgłosił na milicję zaginięcie byłej żony.

Budynek TVP na Woronicza 17 w latach 80. - to tutaj pracowała Danuta Orzechowska / Instagram

Morderstwo Danuty Orzechowskiej: odkrycie ciała i śledztwo milicji

Następnego dnia, 20 lutego 1980 roku pracownicy przedsiębiorstwa robót inżynieryjnych zauważyli, że w mokotowskim Jeziorku Czerniakowskim pływa niezidentyfikowane, dość spore zawiniątko. Był to owinięty gazetą i związany sznurkiem garnek, w którym znajdowała się odcięta głowa kobiety. Natychmiast zgłosili odkrycie na milicję. Funkcjonariusze zabezpieczyli głowę, garnek, gazety i sznurek, a także przeszukali teren. Żadnych istotnych śladów jednak nie było.

Na śródmiejski posterunek policji został wezwany Jerzy Orzechowski - w końcu dzień wcześniej zgłosił zaginięcie byłej żony. Mężczyzna potwierdził, że z całą pewnością jest to głowa Danuty Orzechowskiej. Został przesłuchany, a mieszkanie denatki przeszukane. W oględzinach uczestniczyła córka ofiary, Katarzyna Orzechowska. Milicji powiedziała wówczas, że ostatni raz widziała się z matką 19 lutego w godzinach porannych. Ustalono, że zamordowana znała oprawcę - nie znaleziono śladów włamania, a z mieszkania nic nie zginęło. Z kręgu podejrzanych zostali jednak wykluczeni mężczyźni, z którymi na co dzień miała styczność Danuta - Jerzy Orzechowski i Roman Bury, sublokator Orzechowskich. Orzechowski miał potwierdzone przez bliskich i współpracowników mocne alibi, Bury wyjechał zaś 18 lutego w delegację i w momencie zabójstwa nawet nie było go w Warszawie.

Zobacz także:

24 lutego odkryte zostały pozostałe części ciała ofiary. Obecne na warszawskim Dworcu Centralnym osoby zgłosiły milicji, że ze skrytek bagażowych wydobywa się zapach gnijącego mięsa. Otwarto je więc, a wewnątrz znaleziono walizkę z brązowego skaju, w której znajdował się nagi tułów kobiety bez głowy i nóg, a w zamykanej na zamek błyskawiczny torbie podróżnej wyprodukowanej w NRD - odcięte nogi, w których brakowało rzepek kolanowych. Na walizce morderca umieścił kwiaty - tulipana, żonkila, frezję.

Milicja, ze względu na charakterystyczny sposób morderstwa, obawiała się, że to początek serii. Śledztwo stało niestety w miejscu. Postanowiono więc zdjęcia walizki i torby pokazać tuż przed Dziennikiem Telewizyjnym, który oglądały codziennie miliony Polaków.

19 lutego wyszła z domu i nie dotarła do pracy Danuta Orzechowska. Zwłoki kobiety zostały znalezione w walizce i torbie podróżnej. Jeżeli ktoś widział 19 lub 20 lutego kogoś z taką walizką i torbą, proszony jest o kontakt z komendą - podano w "Dzienniku".

Komunikat zobaczyła Irena Podlaska, sąsiadka Danuty Orzechowskiej. Była pewna, że wie, kto 19 lutego takie walizki wynosił ze swojego mieszkania. Zaoferowała nawet pomoc, ale spotkała się z odmową. Tą osobą była Katarzyna Orzechowska.

Kamienica przy ul. Noakowskiego 10 (Warszawa), w której mieszała Danuta Orzechowska z córką / zdj. współczesne Google Street View

Morderstwo Danuty Orzechowskiej: wykrycie sprawcy i rekonstrukcja zdarzeń

Śledczy doprowadzili do konfrontacji Ireny Podlaskiej z Katarzyną Orzechowską. Córka ofiary wyparła się jednak spotkania z sąsiadką. Zarządzono kolejną rewizję mieszkania Orzechowskich. Znaleziono nowe ślady - na tapecie w przedpokoju odkryto niedomyte plamy krwi, w kuchni zaś komplet garnków, z którego pochodził ten, w którym odnaleziono głowę Danuty Orzechowskiej. Zabezpieczono też taśmę klejącą, sznurek i siekierę. Katarzyna Orzechowska, która przebywała w mieszkaniu swojego chłopaka, została natychmiast aresztowana. Na komisariacie przyznała się do zamordowania matki i ujawniła, w jaki sposób odebrała jej życie.

18 lutego 1980 roku Danuta Orzechowska miała dzień wolny od pracy. Postanowiła zrobić pranie. Poprosiła córkę o ściągnięcie z pawlacza kotła do gotowania bielizny. Katarzyna bez słowa weszła na drabinę. W przypływie emocji chwyciła za leżącą obok niego siekierę i uderzyła matkę w czoło, a następnie w głowę. Po drugim ciosie Danuta upadła na podłogę. Katarzyna zeszła z drabiny i dobiła wciąż żyjącą matkę. Jej zwłoki zaciągnęła do łazienki, włożyła do wanny i rozebrała. Z podłogi i ścian zmyła ślady krwi, wyprała ręczniki i swoje ubrania.

W międzyczasie do mieszkania na chwilę przed swoim wyjazdem przyszedł Roman Bury. Katarzyna nawet na chwilę nie opuściła łazienki, a po wyjściu sublokatora rozczłonkowała ciało matki. Głowę włożyła do garnka, resztę ciała do kotła. Z zawiniętym w gazety garnkiem pojechała nad Jeziorko Czerniakowskie, czyli jedno z ulubionych miejsc matki. Tuż przed 23 wróciła na Noakowskiego. Pozostałe części ciała z garnka przełożyła do walizki i torby podróżnej. Bagaże ukryła za zasłoną w pokoju matki.

Następnego dnia (19 lutego) poszła do szkoły. Po lekcjach wróciła z chłopakiem do swojego mieszkania. Uprawiali seks. Kiedy zadzwonili z TVP z pytaniem, co dzieje się z Danutą, Jacka już nie było. Do końca nie był świadomy tego, czego dzień wcześniej dokonała jego dziewczyna. Tuż po rozmowie z koleżanką matki, Katarzyna zawiozła walizkę z tułowiem na dworzec, a następnie wróciła po torbę podróżną. Po drodze kupiła kwiaty dla matki, miały być symbolem pożegnania. 

Morderstwo Danuty Orzechowskiej: proces Katarzyny Orzechowskiej

Katarzyna Orzechowska trafiła do aresztu na warszawskiej Białołęce. Tam niedługo później próbowała popełnić samobójstwo. Została skierowana na obserwację psychiatryczną. Biegli sądowi orzekli, że w czasie popełniania zbrodni nie była w pełni poczytalna i działała w afekcie. Proces rozpoczął się po roku i obywał się na oczach całej Polski. Wielu domagało się, by Katarzyna za zabójstwo matki została skazana na karę śmierci. Sprawa nie była jednak tak prosta, jak mogłoby się wydawać...

Jerzy Orzechowski zeznał, że rozwiódł się z Danutą, ponieważ ta poniżała go i znęcała się nad nim psychicznie. Była osobą nieznoszącą sprzeciwu. Kobieta miała również przy każdej możliwej okazji swoim "łagodnym głosem" przypominać Jerzemu, że do niczego się nie nadaje, a ona w telewizji zarabia trzykrotnie więcej niż on. Miała też w lekceważący sposób traktować ich wspólną córkę. 

Potwierdziła to w swoich zeznaniach Katarzyna.

Kiedy oskarżona usłyszała od matki po raz pierwszy, że jest dzieckiem niechcianym? - zwrócił się do oskarżonej na sali sądowej jej obrońca.

Katarzyna Orzechowska zeznała, że matka nigdy jej nie całowała i przytulała, a nawet nie chwaliła i nie doceniała. Nastolatka nie miała w matce żadnego oparcia. Nie darzyła jej również zaufaniem, bo ta miała w zwyczaju jej sekrety opowiadać koleżankom i ostentacyjnie się z nich naśmiewać.

Danuta czytała też pamiętnik Katarzyny, a błędy ortograficzne, które popełniała córka podkreślała czerwonym długopisem. Gdy Katarzyna zorientowała się, że Danuta czyta jej pamiętnik, zaczęła pisać o matce tak, by się jej przypodobać. Nawet to nie podziałało. Oskarżona przyznała na sali sądowej, że przestała kochać matkę, gdy usłyszała od niej "że żałuje, że ją urodziła i przez nią musiała babrać się w pieluchach, w efekcie czego nie zrobiła prawdziwej kariery w telewizji".

25 września 1980 roku zapadł wyrok. Sąd uznał Katarzynę Orzechowską winną morderstwa matki i skazał na 8 lat pozbawienia wolności. Była to najniższa kara przewidziana w kodeksie karnym za zabójstwo.

Skazana pozbawiła życia tę, która jej to życie dała, ale dając to życie, nie nauczyła najprostszych uczuć i trwający latami stan oschłości spowodował zablokowanie emocjonalne u oskarżonej - napisano w uzasadnieniu wyroku.

Z sali sądowej Katarzynę musiała wyprowadzić grupa milicjantów, by ochronić ją przed tłumem krzyczącym: Mało, mało dla tej matkobójczyni!

Sąd apelacyjny w 1981 roku podtrzymał wyrok. Ostatecznie Katarzyna Orzechowska za dobre sprawowanie wyszła na wolność po pięciu latach.

Katarzyna Orzechowska: co robi dzisiaj? 

Po opuszczeniu murów więzienia szybko wyszła za mąż. Zmieniła nazwisko i przeprowadziła się na południe Polski. Urodziła córkę, a z partnerem krótko po tym rozwiodła się. Mąż znał jej przeszłość, to on opiekował się córką, o co poprosiła go cierpiąca na depresję Katarzyna. Dziennikarze programu TVN24 "Czarno na Białym", którzy powrócili po latach do sprawy, próbowali z nią porozmawiać, ale nie wyraziła na to zgody. 

O tym, na jakim cmentarzu została pochowana jej matka, dowiedziała się od dziennikarza. Nigdy bowiem nie była gotowa na odwiedzenie grobu i rozliczenie się z przeszłością.

TO MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: