Kasia Tusk przebywa z córką w szpitalu

Kasia Tusk w ostatnim czasie poinformowała, że przebywa w szpitalu ze swoją 4-miesięczną córeczką. Z relacji blogerki wiemy, że dziewczynka trafiła do szpitala z powodu komplikacji po koronawirusie. Sytuacja była na tyle poważna, że mało brakowało, a doszłoby do sepsy. "Trafiłyśmy tutaj podobno w ostatniej chwili, chociaż jeszcze dzień wcześniej uspokajano mnie, że nic nie daje powodów do zmartwienia i po niedawnym zachorowaniu moich dzieci na koronawirusa mogę już odetchnąć spokojnie. Intuicja mamy to jednak najczulsze i najrzetelniejsze badanie diagnostyczne" - napisała dwa dni temu na Instagramie Kasia Tusk.

Córka Donalda Tuska w dalszej części wpisu opisała, jak poważny był stan zdrowia córeczki.

Kwestia kilkunastu, a może nawet kilku godzin nim doszłoby do sepsy, bo parametry stanu zapalnego były już bardzo niepokojące i pogarszały się dosłownie z chwili na chwilę. Z małego i słabnącego ciałka trzeba było pobrać płyn mózgowo-rdzeniowy aby wykluczyć zapalenie opon (w trybie pilnym więc o żadnym znieczuleniu nie było mowy) i zrobić całą serię mniej i bardziej inwazyjnych badań, na widok których chyba każdej mamie robi się słabo.

Blogerka podkreśla, że bakteria zaatakowała, bo organizm został osłabiony przez koronawirusa. "Nikt nie ma wątpliwości, że organizm mojej malutkiej córeczki został osłabiony przez koronawirusa, którego przechodziła chwilę wcześniej i to dlatego infekcja bakteryjna, do której pewnie w ogóle by nie doszło, gdyby nie covid, rozwinęła się w tak galopującym tempie nie dając przy tym prawie żadnych objawów. Niestety poważne infekcje wirusowe często torują drogę bakteriom."

Kasia Tusk dodaje, że gdyby była możliwość, zaszczepiłaby swoje córki. "Nie chcę nawet myśleć co czują mamy kilkulatków leżących w szpitalu z tych samych powodów, które nie zdecydowały się na ich szczepienie (lub po prostu nie zdążyły jeszcze tego zrobić) i przeżywają teraz podobne do moich emocje. Jestem z nimi całym sercem" - napisała Kasia Tusk.

Przeczytaj także:

Internautka zarzuciła Kasia Tusk, że lansuje się na chorobie dziecka

Wpis Kasi Tusk ze szpitala wywołał współczucie i empatię u wielu obserwatorek. Doceniły go zwłaszcza mamy, które przeżywały lub przeżywają podobne dramaty i martwią się o zdrowie swoich dzieci. Jednak pośród tych komentarzy pojawił się wpis, w którym jedna z Internautek zarzuca Tusk, że lansuje się na chorobie dziecka. Blogerka postanowiła upublicznić do w swojej relacji:

Mogłabyś sobie darować te posty ze szpitala. Lepiej lansuj się dalej na swoim luksusowym życiu. O takich problemach się nie mówi. Matka powinna się skupić na dziecku.

Kasia Tusk zdecydowała się odpowiedzieć na złośliwy komentarz: "Jeśli o mnie chodzi: Pani komentarz to dla mnie pikuś, nie takie obrzydliwości czytałam na swój temat, ale wiem, że czyta mnie teraz sporo mam w podobnej sytuacji (dosłownie zasypujecie mnie swoimi wiadomościami ze szpitalnych sal) i w związku z tym muszę zareagować, bo jeszcze nie daj Bóg uznają, że ma Pani rację.

Zobacz także:

Blogerka trafnie zauważyła, że często obserwatorzy social mediów oczekują tylko pięknych obrazków i zabawnych historii, a pokazywanie prawdziwych i trudnych historii już nie każdemu pasuje.

W moim przekonaniu takie "wtłaczanie" kobiety w poczucie winy za to, że otwarcie mówi o kryzysie, to jednak powielanie stereotypu, w którym kobieta ma cierpieć w pokorze i siedzieć cicho. Może pokazywać wyjazdy do Dubaju, zakupy, kolacje w modnej restauracji i stylizacje. Ale jeśli jest źle, jeśli znalazła się w trudnej sytuacji, jeśli jakieś zdarzenie nie przystaje do idealnego świata - wtedy ani mru mru - pisze Tusk.

Blogerka zaapelował również do wszystkich mam:

Macie prawo mówić o tym, że jest wam ciężko - to najlepszy sposób na to, aby ktoś wyciągnął do nas dłoń. I to nie jest żadna słabość. Wręcz przeciwnie - możecie tym dodać siły i nadziei innym.