Na pewno będzie to najbardziej wyczekiwana impreza sezonu. W ostatni dzień stycznia Justin Timberlake skończy 26 lat i hollywoodzkie gazety już rezerwują miejsce na pierwszych stronach, by zaprezentować światu jego nową miłość. Janet Charlton - najsłynniejsza niezależna dziennikarka, która w Los Angeles jest towarzyską wyrocznią, twierdzi, że gościem specjalnym urodzinowego party będzie Scarlett Johansson. Podobno Justin wygadał się przed przyjaciółmi, że ma chęć poznać bliżej "najseksowniejszą dziewczynę w show-biznesie". Czy Scarlett też marzy o "najprzystojniejszym facecie w branży"? Przekonamy się o tym już wkrótce. Zresztą na parkiecie w domu piosenkarza będzie dość tłoczno. Spodziewana jest była dziewczyna Justina i, jak sam twierdzi, "największa miłość jego życia" - Britney Spears. Jeśli przyjdzie, to na pewno wraz ze swoją przyjaciółką Paris Hilton. Raczej nie pojawi się Veronica Finn - 25-letnia agentka nieruchomości z Memphis, w której ramionach gwiazdor znalazł pocieszenie już następnego dnia po rozstaniu z Cameron Diaz. I oczywiście nie będzie samej Cameron...

Byli ze sobą niemal cztery lata.

Tyle samo Justin spędził u boku Britney Spears. I choć na zdjęciach wyglądali na niezwykle zakochanych, to przyjaciółki Cameron kręciły z powątpiewaniem głowami. "Ona go kocha - to pewne, ale czy on czuje do niej to samo? Raczej nie" - plotkowała Drew Barrymore, koleżanka Diaz z planu "Aniołków Charliego". To samo twierdziła na łamach kolorowych magazynów babcia Justina - największy autorytet w całej rodzinie. Według seniorki rodu: "Justin wciąż nie zapomniał o Britney, a panna Diaz to tylko niewiele znaczący epizod w jego życiu".

Rzeczywiście to Cameron, starsza o dziewięć lat od piosenkarza, zawsze dostosowywała swoje plany do terminarza Timberlake'a. Jeździła za nim po całym świecie jak najwierniejsza groupie. Gdy zauważała wycelowane w siebie obiektywy paparazzich, zawsze natychmiast przywierała ustami do swojego chłopaka. Jakby chciała zaklinać rzeczywistość. Przez ostatni rok wielokrotnie zapraszano ją do różnych talk-show i za każdym razem padało sakramentalne pytanie o ślub tak namiętnej pary. Wtedy oczy Cameron napełniały się łzami. Marzyła o tym, by wyjść za mąż za Justina, ale on się nie spieszył. Chciał najpierw zrobić karierę w filmie. To ustosunkowana w Hollywood narzeczona pomagała mu przebić się do aktorskiej pierwszej ligi i osobiście aranżowała spotkania z agentami. W zeszłym roku udało jej się załatwić Justinowi główną rolę w filmie "Alpha Dog", w którym piosenkarz gra gangstera, a w rolę jego matki wciela się sama Sharon Stone. Jednak na styczniowej premierze filmu w Los Angeles Timberlake pojawił się już bez Cameron Diaz. Po raz kolejny porzucił kobietę, która pomogła mu w karierze. 

Britney Spears przez wiele lat nie mogła sobie darować, że tak gorąco namawiała swojego ówczesnego chłopaka na nagranie pierwszej solowej płyty.

Byli parą "od zawsze i na zawsze". Uczucie połączyło ich jeszcze na planie amerykańskiego "5, 10, 15", czyli programu "Nowy Klub Myszki Miki". Tam, oprócz nich, zaczynała swoją wielką karierę między innymi Christina Aguilera. Jednak romans pomiędzy ulubienicą nastolatek a starszym o rok przystojniakiem wybuchł dopiero w 1999 roku. Był utrzymywany w ścisłej tajemnicy, bo Spears po światowym sukcesie hitu "Baby One More Time" ściśle dbała o swój wizerunek lolitki-dziewicy. W niezliczonych wywiadach i talk-show 18-letnia Britney w kusej minispódniczce i z pokaźnym biustem stroiła słodkie minki i deklarowała, że pierwszy raz seksu spróbuje dopiero po ślubie. W tym samym czasie Justin został gwiazdą boysbandu N'SYNC i jako najprzystojniejszy i najbardziej utalentowany członek kwintetu odbierał hołdy od tysięcy fanek. Specjaliści od wizerunku uważali, że poważny związek może zaszkodzić sprzedaży płyt, więc spotkania pary, za obopólną zgodą, odbywały się w całkowitej konspiracji. Rok później paparazzi odkryli ich tajemnicę i Britney szybko potwierdziła plotki. Upadł mit "żelaznej dziewicy", ale w zamian za to para odzyskała swobodę. To był chyba najszczęśliwszy okres w życiu zarówno Britney, jak i Justina.

Byli malowniczą parą. W błysku fleszów trzymali się za ręce i szeptali sobie czułe słówka. Doskonale się rozumieli, mieli podobne poglądy i - co w ich przypadku było istotne - czuli całkowitą akceptację obu rodzin. Jeszcze długo po rozstaniu Justin dzwonił po porady życiowe do niedoszłej teściowej.

Gdy chłopcy z boysbandu zaczęli dorastać, Timberlake zrozumiał, że musi zacząć nowe życie. Britney użyła wszystkich wpływów, by jej ukochany mógł spokojnie nagrać swoją pierwszą solową płytę - "Justified". Gdy machina promocyjna zaczęła się rozkręcać, Justin rzucił narzeczoną. Podobno dlatego, że go zdradziła. Jednak Spears gwałtownie zaprzeczała tym insynuacjom. I nigdy tak naprawdę nie wyrzuciła Justina ze swojego serca. Prasa kolorowa stała murem za piosenkarką. Timberlake'owi wróżono rychły koniec kariery. "Bez wsparcia Britney Justin jest nikim! Nikim!" - krzyczał nagłówek w jednym z amerykańskich tabloidów.

Tymczasem on świetnie się bawił i używał życia.

Na przekór wszystkim jego kariera wcale się nie zakończyła, a krytycy muzyczni zgodnie piali nad jego solową płytą i okrzyknęli go godnym następcą Michaela Jacksona. Justin nie żałował sobie uroków życia rockandrollowego singla. Na krótko związał się z Janet Jackson, która gościnnie wystąpiła na jego płycie. Potem zauroczyła go Alicia Keys. Szeptało się o romansie Timberlake'a z Kylie Minogue. Piosenkarz publicznie zachwycał się australijską gwiazdą. Jednak w kilka miesięcy po rozstaniu z Britney związał się z seksowną aktorką Alyssą Milano, dla której został kochankiem nr 19. Prasa biła na alarm.

Zobacz także:

Wydawało się, że zabójczo przystojny "Loczek" (taki miał pseudonim w N'SYNC) zasilił na stałe grono bogatych playboyów, którzy dostatnio żyją z tantiem, a czas spędzają w ramionach podejrzanych piękności. I wtedy w jego życiu pojawiła się Cameron. Uratowała go przed stoczeniem się na dno. Otworzyła przed nim nowe horyzonty. Pod okiem starszej i bardziej doświadczonej ukochanej Justin dojrzał i zmężniał. Jego kariera muzyczna nabrała rozpędu. W ubiegłym roku zdobył wszystkie możliwe nagrody przemysłu muzycznego, a sam zabłysnął jako konferansjer na gali rozdania nagród MTV. Błyskotliwie żonglował rozmaitymi gatunkami muzycznymi. Zdobył sławę i pieniądze jako gwiazda popu, jednak wizerunek grzecznego chłopczyka porzucił z ulgą. Dresy i kaptury miały z niego zrobić blokersa. Justin nie stał się jednak obwieszonym złotem gangsterem. Znalazł własną niszę w muzycznym świecie i podbił serca kolejnego pokolenia nastolatek jako gwiazda glam-rapu. W garniturze i eleganckim kapeluszu króluje na listach przebojów muzycznych stacji telewizyjnych.

Kręcenie teledysków tak mu się spodobało, że postanowił spróbować swoich sił w kinie.

W talk-show u Oprah Winfrey zadeklarował, że zgodziłby się nawet na rolę wielkiego hot doga, żeby tylko wystąpić w filmie. Skrzętnie skorzystał z pomocy Cameron, żeby wkręcić się do Hollywood. Zresztą Fabryka Snów zawsze chętnie sięgała po śpiewających idoli. Elvis Presley, Frank Sinatra czy Will Smith nie byli wyjątkami. Film "Alpha Dog" zbiera dobre recenzje od krytyków i zapowiada się na hit. Jednak sukces ma swoją cenę. Justin od pół roku systematycznie odsuwał się od Cameron Diaz. Pojechali jeszcze na wspólne wakacje do Meksyku, jednak święta spędzili już oddzielnie - on w domu rodziców w Tennessee, a ona z przyjaciółkami na nartach w Vail Mountain. Na sylwestra Justin wrócił do Los Angeles, ale zamiast spotkać się z Cameron, witał Nowy Rok w towarzystwie Kate Hudson, która po rozstaniu z Owenem Wilsonem zorganizowała wielką imprezę w swoim domu w Beverly Hills. Hollywoodzka karuzela rozstań i romansów mocno się kręci. A Justin Timberlake bardzo chce się włączyć do gry. Środowisko filmowe już go traktuje jak swego. A idol nastolatek po zdobyciu wszystkiego w branży muzycznej chce zdobyć nowe laury. I znając go, dopnie swego.

Sylwetka gwiazdy : Justin Timberlake