Jolanta Fraszyńska, udzieliła szczerego wywiadu, w którym opowiedziała o trudnym czasie dzieciństwa. Aktorka wychowywała się bez ojca, który wyparł się na rodzinę. Ciężki czas dzieciństwa wpłynął na resztę życia Fraszyńskiej. "Dostawałam dobre recenzje, dostawałam nagrody, dostawałam uznanie widzów i nadal czułam brak" - powiedziała Jolanta Fraszyńska w rozmowie z Gazetą.pl. Ze swoją przeszłością aktorka rozliczyła się na terapii.

Jolanta Fraszyńska wspomina trudne dzieciństwo: "na moim twardym dysku były rzeczy, z którymi musiałam się rozliczyć"

W wywiadzie z Gazetą.pl Jolanta Fraszyńska opowiedziała o dojrzewaniu, akceptacji i dystansu do siebie. Może się wydawać, że życie aktorki było usłane różami. Jak jednak okazuje, Jolanta Fraszyńska ma za sobą traumatyczne dzieciństwo, które bezpośrednio wpłynęło na jej dorosłe życie.

Przyszłam na świat w konkretnej rodzinie, w konkretnej konstelacji. Miałam młodą mamę, nie miałam ojca, żyłam w takiej, a nie innej mieścinie. To sprawiło, że na moim "twardym dysku" były rzeczy, z którymi musiałam się rozliczyć i które musiałam zmienić. Nie wierzyłam w siebie, potrzebowałam potwierdzenia poczucia własnej wartości. Bez przepracowania tych braków nie byłabym dzisiaj tą osobą, którą jestem - powiedziała Jolanta Fraszyńska

"Moja mama była z rocznika 1950. Moja siostra przyszła na świat w lutym 1967 roku, a ja w grudniu 1968. Rodziłyśmy się w małej mieścinie, raz po razie, miałyśmy dwóch ojców, którzy wypięli się na córki. W tamtych czasach nie brakowało plotek, domysłów, jakiejś tajemnicy. Myślałam wtedy, że jeżeli będę panią z telewizora, taką Jolą, którą wszyscy znają, podziwiają, to będę coś znaczyć. Dużo później zrozumiałam, że to nie wszystko, że to rekompensuje jakąś część. A żeby poczuć pełnię, prawdziwą swoją wielkość, dobrze, gdybym  rozliczyła się z tym głęboko osadzonym wstydem, poczuciem bycia gorszą i z wątpieniem w siebie. I nie chodzi tu o efekt jakiegoś nabzdyczenia czy bycia pyszną".

Jolanta Fraszyńska: "Byłam jedną z pierwszych osób publicznych w Polsce, które otwarcie mówiły, że poszły na terapię"

Aktorka zmagała się z silnymi napadami panicznego lęku, które utrudniały jej pracę na scenie. To m.in. dlatego zdecydowała się sięgnąć po pomoc specjalisty. "Dostawałam dobre recenzje, dostawałam nagrody, dostawałam uznanie widzów i nadal czułam brak. Ta rozmowa jest po to, żebyście, drodzy czytelnicy, uświadomili sobie, że jeśli  macie podobnie, to możecie coś z tym zrobić, sięgnąć po odpowiednią lekturę albo pójść po wsparcie do specjalisty. Ja tak robiłam"

"Byłam jedną z pierwszych osób publicznych w Polsce, które otwarcie mówiły, że poszły na terapię. Jestem Dorosłym Dzieckiem Alkoholików, jak większość populacji w naszym kraju, moje wybory życiowe były zdeterminowane właśnie takim uwarunkowaniem. Byłam absolutnie wyczulona na potrzeby innych, moje były w zaniedbaniu. Klasyk. Ja ratownik, ja wybawca. Przez 20 lat korzystałam z przeróżnych terapii, warsztatów, szkoleń. Czytałam odpowiednie rozwojowe lektury. Dziś wiem, że chodzenie do terapeuty jest ważne. Dla mnie było, to bardzo istotny pierwszy krok po siebie - dostajemy czyjąś uwagę, być może po raz pierwszy ktoś nas słucha, a my mówimy"