W sieci od kilku dni głośno jest o nowej produkcji Netflixa. „Oszust z Tindera” swoją premierę miał zaledwie kilka dni temu, a dokument już bije rekordy popularności na platformie. Mrożący krew w żyłach film w reżyserii Felicity Morris opowiada historię kobiet, które zostały oszukane przez Shimona Hayuta, która w social mediach podawał się za Simona Levieva. Mężczyzna szukał swoich ofiar na popularnym portalu randkowym Tinder, wabił je wizją luksusowego stylu życia, po czym naciągał je na spore sumy pieniędzy. Bohaterki dokumentu to kobiety, które postanowiły się na nim zemścić.  Okazuje się, że takich historii jest znacznie więcej. Podobnego oszustwa doświadczyła mieszkanka 34-letnia mieszkanka Zabrza. Kobieta straciła ponad 90 tysięcy złotych. 

Mieszkanka Zabrza oszukana przez naciągaczy

34-letnia kobieta była przekonana, że poznała na Twitterze koreańskiego aktora. Para korespondowała przez pół roku, aż w końcu mężczyzna zapewnił zabrzankę, że chce przyjechać na jej urodziny do Polski. Kobieta zaciągnęła kredyt, żeby opłacić jego lot, pobyt w Polsce i ochronę po przylocie. W końcu 34-latka zorientowała się, że cała historia może być fikcją i postanowiła zerwać kontakt z „południowo-koreańskim aktorem”. 

To jednak nie koniec historii. Kiedy kobieta przestała odpisywać oszustowi, odezwał się do niej inny mężczyzna, tym razem podający się za agenta FBI. Twierdził on, że pomoże jej odzyskać utracone pieniądze, jednak będzie musiała za to zapłacić. I tym razem kobieta zaczęła przelewać pieniądze naciągaczowi. W tym samym czasie do 34-latki odezwał się na innym portalu społecznościowym „przedstawiciel jednostki SWAP z Wielkiej Brytanii”, który także zaoferował swoją pomoc.

Kobieta straciła ponad 90 tysięcy

Mieszkanka Zabrza w końcu zorientowała się, że kolejny raz padła ofiarą oszustwa. Zgłosiła swoją sprawę na policję, jednak do tej pory zdążyła utracić ponad 90 tysięcy złotych.

 Trudno powiedzieć, czy to był jeden oszust, czy grupa oszustów. Znaleźli kogoś, kto miał potrzebę bliskości, a potem potrzebę wykaraskania się z tej sytuacji. Widzieli, że złapała się w matnię i tworzyli kolejne postacie, wykorzystując ją do granic możliwości – powiedział „TVN 24” Sebastian Bijok, rzecznik policji w Zabrzu.

Według rzecznika policji w Zabrzu, kradzież udała się z kilku powodów. Kobieta nikomu nie zwierzyła się ze swojej znajomości z „koreańskim aktorem”, a później nie szukała pomocy. Kolejni naciągacze sami odezwali się do 34-latki i twierdzili, że wiedzą o oszuście, ponieważ prowadzą przeciwko niemu śledztwo. Później grozili kobiecie, że jeśli nie będzie współpracować, może zostać pociągnięta do odpowiedzialności karnej.