Happy end? Zapomnij!
Nie wierzę w szczęśliwe zakończenia. Wierzę w szczęśliwe podróże, bo w ostateczności albo giniesz młodo w wypadku, albo żyjesz na tyle długo, żeby zobaczyć, jak umierają wszyscy twoi przyjaciele. W obydwu przypadkach życie to podła sprawa.

Nie wierzę w politykę.
Ja w polityce? Nigdy. Spałem ze zbyt wieloma kobietami, brałem zbyt wiele narkotyków i byłem na zbyt wielu imprezach.

I nie zwiążę się z tobą aż do śmierci...
Zawsze uważałem, że w związku nie należy się kłócić. Dlatego, gdy dochodziło do pierwszych konfliktów, brałem nogi za pas. Jeśli spotkasz faceta z takim podejściem, nie próbuj zrobić z niego męża.

Ja nie gram. Ja taki jestem!
Wyznaję metodę Stanisławskiego. Latami trenowałem sztukę picia i imprezowania, żeby wiarygodnie wypadać w filmach.

Dzieciom dziękuję.
Kiedy chcę sobie przypomnieć, jak bardzo jestem szczęśliwy, proszę Brada i Angelinę, żeby wpadli do mnie na weekend ze wszystkimi swoimi dziećmi.

Wiem, kiedy skończyć.
Kariera aktorska to nic innego jak 10 lat, po upływie których ludzie mają serdecznie dość oglądania cię w kolejnym filmie.

Nie lubię dzielić się moim prywatnym życiem. Gdybym się nim dzielił, nie byłoby prywatne.