Elizabeth Taylor i Richard Burton to niezwykła, w pełnym tego słowa znaczeniu „hollywoodzka para”. Ich burzliwa miłość, rozgrywająca się m.in. na łamach amerykańskich gazet dała nam – miłośnikom kina kilka niezapomnianych kreacji – widowiskową Kleopatrę i Marka Antoniusza, czy skłaniających do refleksji – Marthę i George'a z filmu „Kto się boi Virginii Woolf?”. Związek Taylor-Burton to jeden z symboli Hollywood obrazujący miłość ubraną w magię kina...

Elizabeth Taylor jako "Kleopatra". Ile zarobiła na filmie, który uczynił ją ikoną?

Zamiar stworzenia filmu o królowej Egiptu narodził się w wytwórni filmowej Century Fox. Pomysłodawcą tego projektu był producent Walter Wagner. Chciał stworzyć filmowy hit, który miał pomóc wyjść wytwórni z finansowych tarapatów. Pierwsza wersja tej historii powstała w 1917 roku i był to film niemy, a więc pomysł wydawał się być strzałem w dziesiątkę. Walter Wagner postawił jeden warunek. Miał podjąć się kierowania produkcją tylko w przypadku zaangażowania do głównej roli Elizabeth Taylor. Zarząd wytwórni początkowo nie zgodził się na zatrudnienie tej aktorki. Proponowano do tej roli Sophię Loren, Susan Hayward i Joan Collins. Poważną kandydatką była też Audrey Hepburn.

Elizabeth Taylor nie miała w tym czasie dobrej opinii. Filmowe dokonania często pozostawały w cieniu skandali obyczajowych z jej udziałem. Nie kryła się z kolejnymi romansami, co przysparzało jej jeszcze większej popularności. Według Waltera Wagnera nazwisko Taylor miało być reklamą dla filmu i konsekwentnie nie chciał odstąpić od swojej wizji. Ostatecznie Elizabeth Taylor otrzymała rolę Kleopatry. Aktorka początkowo nie była zachwycona propozycją i dla żartu zażądała za występ w filmie… miliona dolarów. Według plotek krążących w środowisku filmowym Elizabeth powiedziała: Jeśli ktoś jest aż tak głupi, aby zaproponować mi milion dolarów za rolę, to ja nie jestem tak głupia, żeby się nie zgodzić. To jednak nie zniechęciło wytwórni, a samą Liz przekonało do przyjęcia propozycji. Co więcej, zawrotna kwota sprawiła, że Elizabeth Taylor stała się najlepiej opłacaną aktorką w Hollywood. 

Zdjęcia rozpoczęto 30 września 1960 roku. Produkcja ruszyła pełną parą. W angielskim Pinewood Studios za ponad 600 tysięcy dolarów wybudowano plan zdjęciowy – filmową Aleksandrię. Film potrzebował monumentalnej scenografii oraz ogromnej ilości rekwizytów i strojów. Niestety od samego początku twórców prześladował pech. Brakowało scenariusza i aby zapobiec finansowej i artystycznej katastrofie, Walter Wagner początkowo nie pojechał na plan do Wielkiej Brytanii. Został w Hollywood, gdzie poszukiwał scenarzysty, który pierwotną – niemą wersję filmu miał wzbogacić o dialogi.

Liz Taylor jako tytułowa "Kleopatra" / fot. Getty Images

Tuż po rozpoczęciu zdjęć, Liz zachorowała na ciężkie zapalanie płuc i opon mózgowych. Przyczyniły się do tego liczne duble sceny w kąpieli. Stan aktorki był na tyle poważny, że konieczny był zabieg tracheotomii i oczywiste stało się, że szybko na plan nie wróci. W czasie rekonwalescencji aktorki ekipa starała się nakręcić jak najwięcej scen bez jej udziału. Zmęczona chorobą Liz nie miała ochoty wracać do pracy, musiała jednak wywiązać się z kontraktu. Podobno nie traktowała poważnie skali przedsięwzięcia oraz odpowiedzialności związanej z tytułową rolą, a do postaci Kleopatry nie miała artystycznego serca. Jej zdrowie było nadwyrężone przez używane w nadmiarze leki uspokajające i przeciwbólowe, niestety często mieszane z alkoholem. Z powodu opóźnień, z filmu zdążyli odejść aktorzy obsadzeni w głównych rolach. Z roli Cezara zrezygnował Peter Finch. W postać Marka Antoniusza początkowo miał wcielić się Stephen Boyd, który też opuścił obsadę. Castingi trzeba było przeprowadzić ponownie. Ostatecznie Cezara zagrał Rex Harrison a Marka Antoniusza – Richard Burton.

Zobacz także:

Elizabeth Taylor i Richard Burton - jak się poznali i dlaczego potępił ich Watykan? 

Zdjęcia do filmu wznowiono w 1961 roku. Pierwsze spotkanie Elizabeth Taylor i Richarda Burtona nie zapowiadało nawiązania bliskiej znajomości a tym bardziej rozpoczęcia burzliwego związku. Wspólne sceny pary przebiegały w niezręcznej atmosferze, a oboje patrzyli na siebie z dużym dystansem. Liz miała opinię zarozumiałej, kochliwej gwiazdy, a Richard uchodził za kobieciarza, który nie stroni od używek. Podobno bardzo często pracował pod wpływem alkoholu.
Pewnego razu na planie, „zmęczony” Richard próbował napić się kawy, ale tak bardzo trzęsły mu się ręce, że prawie ją rozlał. Z pomocą przyszła mu wtedy Liz i przytrzymała filiżankę przy jego twarzy. Ten drobny gest miał ująć aktora i ocieplić relację pomiędzy dwiema gwiazdami. Plotki z planu mówiły, że późniejsze sceny pocałunków w ich wykonaniu były wyjątkowo namiętne a aktorska para zdawała się nie słyszeć komend reżysera aby skończyć ujęcie. Zapowiadało się na romans a Elizabeth i Richard coraz mniej ukrywali się ze swoimi uczuciami na planie.

W tym miejscu należy podkreślić, że oboje byli wtedy w związkach małżeńskich. Elizabeth była żoną Eddiego Fishera. Richard związany był z Sybil Williams, z którą miał dwie córki. Romansu Elizabeth i Richarda nie udało się zachować w tajemnicy, tym bardziej, że ich znajomość okazała się być prawdziwą karuzelą uczuć. Kłócili się i godzili na zmianę. Byli w sobie szaleńczo zakochani i jednocześnie chorobliwie o siebie zazdrośni. Na planie filmowym było coraz więcej fotoreporterów, którzy mieli nadzieję usłyszeć jakąś awanturę między aktorami. Wybuchł skanadal obyczajowy, a związek Elizabeth Taylor i Richarda Burtona potępił nawet Watykan. W watykańskim tygodniku "L'Osservatore della Domenica" opublikowano list otwarty, w którym potępiono aktorów za uprawianie "erotycznego włóczęgostwa i publicznego cudzołóstwa". Amerykańska opinia publiczna również krytycznie patrzyła na małżeńskie zdrady. Tym bardziej na porzucenie rodziny. Producenci bali się, że romans Liz i Richarda bardzo zaszkodzi filmowi i pojawią się kolejne opóźnienia. Wytwórnia Century Fox cały czas traciła pieniądze i groziło jej bankructwo. Wydatki na film natomiast wciąż rosły. Aby ukończyć „Kleopatrę” inne projekty zostały wówczas wstrzymane. Paradoksalnie, zamieszanie wokół produkcji okazało się być niezwykle skuteczną reklamą...

Elizabeth Taylor i Richard Burton na planie "Kleopatry" (1963) / fot. Getty Images

Pierwszy ślub Elizabeth Taylor i Richarda Burtona. Ich zdjęcia obiagły świat, a kreację Liz kopiowały miliony panien młodych

Gdy "Kleopatrą" zachwycał się cały świat, odtwórcy głównych ról rozwodzili się. Dopiero 15 marca 1964 roku Elizabeth Taylor i Richard Burton wzięli ślub. Para pobrała się w hotelu Ritz-Carlton w Montrealu. Ceremonią żyły media, a czytelnicy tylko czekali na nowe plotki z życia gwiazdorskiej pary. Jedna z gazet, nawiązując do „Kleopatry”, umieściła w kontekście ich ślubu wymowny nagłówek: „Strzeżcie się Idów marcowych”. Sensacją była również żółta suknia ślubna aktorki, do której dobrała wianek z żywych kwiatów. Kobiety, zainpirowane stylizacją gwiazdy, masowo kopiowały jej kreację, fryzurę i makijaż. I, co ciekawe, look gwiazdy nawet po upływie prawie 60 lat wciąż niezmiennie zachwyca.

Pierwszy ślub Elizabeth Taylor i Richarda Burtona. Liz ma na sobie ikoniczną, żółtą suknię ślubną, którą chętnie kopiowały inne panny młode / fot. Getty Images

Jakim byli małżenstwem Elizabeth Taylor i Richard Burton? "To jest jak mini wybuch bomby atomowej. Wszędzie lecą iskry. Podłoga drży!"

Elizabeth Taylor i Richarda Burtona lubili duże zainteresowanie i szum wokół siebie. Małżeństwo stanowiło zderzenie dwóch niesłychanie barwnych i silnych osobowości. Podczas wywiadu dla pisma „Life” Liz wyznała: 

Uwielbiam z nim [Richardem Burtonem] walczyć. To jest jak mini wybuch bomby atomowej. Wszędzie lecą iskry. Podłoga drży!

Kiedy Liz i Richard pojawiali się gdzieś razem, wszystkie spojrzenia i aparaty fotograficzne były skierowane na nich. Fotoreporterzy wspinali się na dachy budynków, drzewa, podawali się za hydraulików, udawali policjantów, wszystko po to, aby wejść na teren ich rezydencji i zrobić choć jedno zdjęcie najpopularniejszej parze show biznesu. Para Taylor-Burton uwielbiała wystawne życie, często organizowali przyjęcia mocno zakrapiane alkoholem. Publicznie kłócili się i godzili. Plotkowano, że jednego dnia potrafili zrobić głośną awanturę by następnego obdarowywać się drogimi prezentami. Małżonkowie spędzali wspólnie dużo czasu, często również spotykali się na planach kolejnych filmów. Zagrali razem m.in.: w „Brodźcu”, „Kto się boi Virginii Woolf”, „Doktorze Fauście”, „Haiti – Wyspa przeklęta” i „Poskromienie złośnicy”. Nie zawsze były to równorzędne role. Raz Liz kreowała postać pierwszoplanową, innym razem Richard grał głównego bohatera. Najważniejsze, że mogli być blisko siebie. Te wspólne produkcje były różnie oceniane przez krytyków. Jedno jest pewne, intymna relacja Liz i Richarda pozwalała im nieco inaczej budować emocjonalne więzi między postaciami w które się wcielali, co wzbogacało cały film.

„Kto się boi Virginii Woolf?”: film, który podzielił Elizabeth Taylor i Richarda Burtona

Największe uznanie krytyków filmowych zyskał dramat „Kto się boi Virginii Woolf?” w reż. Mike Nicholsa, na podstawie sztuki Edwarda Albee'go. Film miał premierę w 1966 roku. To kameralna historia spotkania dwóch par. Jedną z nich jest małżeństwo w średnim wieku – Martha i George (w tych rolach Elizabeth i Richard) oraz młodsza para – Honey i Nick (w tych rolach wystąpili Sandy Dennis i George Segal). Akcja toczy się wokół rozmów prowadzonych przez tę czwórkę. Spotkanie przy drinkach z czasem przybiera nieoczekiwany obrót. Martha i George, sfrustrowani i zmęczeni swoim związkiem zaczynają wciągać gości w psychologiczną grę. Atmosfera z czasem staje się coraz mniej przyjemna. Małżonkowie wysuwają wobec siebie pretensje i robią przykre uwagi. Wyrzucają skrywany żal, frustracje i rozczarowania. Na jaw wychodzą coraz to nowe tajemnice, które obnażają ciemne strony ich osobowości. Początkowo Honey i Nick wyglądają jak przeciwieństwo pierwszej pary. Są młodzi i zakochani, na początku swojej małżeńskiej drogi. Jednak to co dzieję się między Marthą i George’em sprawia, że dają się wciągnąć w tą psychologiczną grę i zaczynają zachowywać się podobnie.

Elizabeth Taylor pokazała się w tym filmie od innej strony. Skupiona na postaci Marthy nie chciała eksponować swojej urody. Zrezygnowała z upiększającego makijażu, nosiła niedbałe stroje i siwe włosy. Pozwoliła pokazać się z niekorzystnej strony, zmęczona i pod wpływem alkoholu. Być może, właśnie dzięki temu stała się bliższa wielu widzom. Liz jako pierwsza zastosowała w filmie zabieg polegający na ukryciu swej atrakcyjności w celu wydobycia innych cech kreowanej przez siebie postaci. Również dzisiaj, wiele aktorek mniej lub bardziej świadomie wzoruje się na Elizabeth.

Elizabeth Taylor i Richard Burton na planie filmu "Kto się boi Virginii Woolf?" (org. Who's Afraid of Viginia Woolf?) / fot. Getty Images

Film „Kto się boi Virginii Woolf?” to prawdziwy popis aktorskich zdolności Liz i Richarda, chociaż atmosfera na planie była napięta a alkohol prawdziwy. Dialogi między filmową Marthą i George'm brzmią bardzo autentycznie. Być może, za pośrednictwem bohaterów Elizabeth i Richard przekazywali to co gnębiło ich w prywatnym życiu i nasycili postacie swoimi emocjami. Elizabeth Taylor za rolę Marthy została nagrodzona Oscarem. Według krytyków, każdy kto wątpił w jej aktorski talent, powinien zobaczyć „Virginię…”. Film zdobył aż trzynaście nominacji do Oscara, przyznano mu pięć nagród. Richard Burton również został nominowany za pierwszoplanową rolę męską ale statuetki nie otrzymał. Cieszył się z wyróżnienia dla żony, jednak w głębi duszy też pragnął uznania za swoją grę...

„Tylko Richarda naprawdę kochałam”. Dlaczego Elizabeth Taylor i Richard Burton rozwiedli się, wzięli kolejny i ślub, a po kilku miesiącach zdecydowali się na kolejny rozwód?

Awantury i nieporozumienia między Liz i Richardem były coraz częstsze i bardziej gwałtowne niż wcześniej. Sytuację pogarszał fakt, że oboje byli uzależnieni od alkoholu. Nie dało się ukryć faktu, że ich związek przeżywa głęboki kryzys. W lipcu 1974 roku, po ponad 10 latach małżeństwa, para ogłosiła separację i ostatecznie doszło do rozwodu. Pozostali w przyjacielskich stosunkach. Były mąż opiekował się Elizabeth, kiedy ta miała bardzo poważne kłopoty zdrowotne (podejrzewano u niej chorobę nowotworową), a gdy okazało się, że jest zdrowa, z radości oświadczył się jej po raz drugi i… został przyjęty. W 1975 roku Taylor i Buton pobrali się ponownie, lecz tym razem małżeństwo przetrwało zaledwie kilka miesięcy.

W 1983 roku Liz i Richard spotkali się podczas pracy w broadwayowskiej sztuce „Private Lives”. Mimo, że oboje mieli już innych partnerów, kiedy stali na planie nadal czuć było między nimi więź i porozumienie. Prasa, w poszukiwaniu sensacji spekulowała o trzecim ślubie, ale oboje zgodnie przyznali, że już do siebie nie wrócą. Richard przyznał, że powrót na plan z Liz był błędem, który zupełnie niepotrzebnie rozpalił dawne uczucia. Zaledwie rok później, 5 sierpnia 1984 roku Richard Burton zmarł. Przyczyną śmierci był wylew krwi do mózgu. Elizabeth bardzo przeżyła śmierć byłego męża. Później, w jednym z wywiadów, powiedziała jeszcze zdanie do dziś cytowane w kontekście jej życia uczuciowego: „Tylko Richarda naprawdę kochałam”...

PRZECZYTAJ WIĘCEJ RETRO-HISTORII: