Gdzie doszło do zakażenia Covid-19?

Pani Anna do szpitala w Puławach trafiła w połowie marca. Tam spędziła ponad dwa tygodnie. Gdzie najprawdopodobniej doszło do zakażenia? Pani Anna jest w najwyższej grupie ryzyka z racji swojego wieku. Dodatkowo sześćdziesięciolatka pracowała w Niemczech, gdzie opiekuje się starszymi osobami - to tam zakaziła się wirusem Covid-19. Jak wspomina, gdy dowiedziała się, że jest zakażona, była przerażona.

„Nie wiedziałam, czy się z tego wyleczę. Chociaż lekarze powiedzieli, że będą walczyć o moje życie. Przez pięć dni brałam bardzo silny antybiotyk. Dożylnie, cztery razy dziennie. Za każdym razem musieli przekłuwać żyły, bo zrobiły się stany zapalne. Miałam bardzo ciężkie momenty. Było mi wszystko jedno, czy w tę stronę, czy w tamtą”, przyznała w rozmowie z dziennikarzem uwaga.tvn.pl.

Covid-19: Jak wygląda przebieg choroby?

Z opowieści pani Anny wynika, że to, co dzieje się za szpitalnymi drzwiami izolatki, w której przebywa pacjent, trudno opisać. Pacjent zakażony koronawirusem musi zmagać się nie tylko z wielkim osłabieniem, dusznościami, gorączką i wymiotami, ale też bezgraniczną samotnością.

„W czterech ścianach człowiek jest zdany sam na siebie. Tylko okno, łóżko, aparatura i nic więcej. Najgorsze było to, że człowiek wtedy potrzebował kogoś, a nikogo nie było”, wspomina. „Najgorszemu wrogowi nie życzę tego, co przeszłam. Dostałam drugie życie. Choć czuję się nie najlepiej, bo schudłam chyba 10 kilogramów, może więcej. Oczy mam zapadnięte. To była ciężka choroba”, mówi pani Anna.

Po ponad dwóch tygodniach walki, pani Anna pokonała wirusa. Mimo że choroba zostawiła na pani Annie swoje piętno, pacjentka cieszy się, że może być już w domu.

 „Pokonałam koronawirusa. Dzięki lekarzom, całemu personelowi medycznemu szpitala w Puławach. Walczyli o moje życie i udało się. Udało się, choć miałam różne stany. Raz lepsze, raz gorsze”, wyznała. 

źródło: uwaga.tvn.pl