Dorota Wellman nie wstydzi się swojego ciała

Dorota Wellman to jedna z najsłynniejszych przedstawicielek ruchu body positive w Polsce. Nie tylko nie wstydzi się swojej wagi, ale też namawia innych do pozbycia się kompleksów i uwolnienia się od wszelkich „shamingów”. W ubiegłorocznym felietonie na łamach Wysokich Obcasów opisała sytuacje, do jakich dochodzi na polskich plażach. To felieton, który naszym zdaniem warto przypomnieć u progu wakacji 2021.

Porównuje polskich turystów z tymi, których widuje na plażach Grecji, bo tam najczęściej spędza wakacje. Niestety, jej zdaniem polscy turyści wypadają znacznie gorzej od tych, których spotkań można na wyspach Hellady. Dostało się zarówno mężczyznom, jak i kobietom:

- Panowie bardziej patrzą, taksując wzrokiem od stóp do głów. Czasami rechoczą obleśnie i robią niestosowne uwagi. Koneserzy kobiecej urody! Panie komentują bezlitośnie, szczególnie inne kobiety – opisuje to, co dzieje się na polskich plażach Dorota Wellman, zwracając uwagę na społeczny problem, który wpływa na samopoczucie wielu osób. Jej zdaniem polskie plaże to piekło dla „ciałopozytywnych”.

Zobacz też:

Dorota Wellman o hejcie: "Słyszą o sobie świnia, baleron, wieloryb"

Polskie plaże - brak kultury

- Na plaży człowiek człowiekowi wilkiem, bo patrzy na innych wilkiem. I komentuje głośno, co widzi. Ta to ma dupsko, ona nie ma cycków, patrz, wieloryb, co to za szkieletor. Panowie bardziej patrzą, taksując wzrokiem od stóp do głów. Czasami rechoczą obleśnie i robią niestosowne uwagi. Koneserzy kobiecej urody! Panie komentują bezlitośnie, szczególnie inne kobiety – opisuje, dodając, że polscy urlopowicze zachowują się tak, jakby uważali, że tylko osoby o określonym kanonie piękna mogą korzystać z ciepłego morza i słońca.

Wellman apeluje do matek dorosłych synów: Dajcie swoim synom wolność

Zobacz także:

 

Dorota Wellman o polskich i greckich plażach. W Polsce mamy "reżim", w Grecji - "pełną demokrację"

Czy można inaczej? Oczywiście! Dorota Wellman przeciwstawia polskie plaże nad Bałtykiem z tymi w Grecji. To tutaj, na południu Europy, dziennikarka spędza wakacje od trzydziestu lat. Jej zdaniem greckie wyspy to królestwo ciałopozytywności i „urlopowej demokracji”. Nikt tu nikogo nie wyklucza z powodu wyglądu – nadwagi, cellulitu czy rozmiaru piersi.

- Plaża w Grecji żyje od samego świtu. Rano do morza przychodzą czarne kapelusze, czyli wiekowi mieszkańcy okolic. Grecy uważają, że woda morska leczy wszystkie dolegliwości, więc czarne kapelusze pływają dostojnie lub brodzą w wodzie. A potem poleżą na słońcu i z ukochanym pieskiem wracają do domu. Od 9 na plażę ruszają wszyscy: starzy i młodzi, piękni i mniej piękni. I nikt się nie przejmuje, jak wygląda. Rozbierają się bez skrępowania i nie chowają za parawanami – pisze o greckich plażach Dorota Wellman.

- Nikt nie przejmuje się wyglądem, a różnorodne ciała, tworzą nieidealną, ale kompletną mozaikę. Dookoła ciała prawdziwe, niedoskonałe i dlatego wspaniałe. Plaża jest bardzo demokratyczna. Dla wszystkich – podsumowuje Dorota Wellman, zachwycając się greckimi plażami.

Dorota Wellman o sztucznym ideale piękna: "Wolę być gruba niż głupia"

Polskie plaże - parawaning, krytykanctwo i zero tolerancji

Czy na polskich plażach pojawi się „ciałopozytywność”, a kobiety i mężczyźni niepasujący do „wykreowanego ideału piękna” przestaną chować się za parawanami i chustami typu pareo? Cóż, zależy to także od nas. Pamiętajmy o tym zanim znowu skomentujemy czyjś wygląd nad polskim morzem. Naprawdę chcielibyśmy, by na plażach opalały się tylko i wyłącznie Emilie Ratajkowski i Davidy Beckhamy? Cóż, to widok być może kuszący, ale jakże nudny!

Zobacz też:

PIGGIN, znaczy tyle co "poderwać świnie"