Jak reagujemy, gdy dowiadujemy się o chorobie nowotworowej?

Naturalną reakcją na wiadomość o chorobie są silne reakcje emocjonalne. Stanowią one odpowiedź na zagrożenie życia, jakie pojawia się w obliczu choroby. Choroba nowotworowa, która pojawia się, nigdy nie dotyczy wyłącznie osoby chorej. Te emocje udzielają się również osobom z najbliższego otoczenia: rodzinie, przyjaciołom, współpracownikom. W psychologii mówimy, że towarzysze choroby są tak zwanymi “pacjentami drugiego rzutu".

Strach, smutek, żal, gniew i złość to zabójczy codzienny koktajl emocjonalny z jakim przychodzi mierzyć się zarówno osobie chorującej, jak i jej najbliższym.

Silnie przeżywane emocje są równie silnym źródłem cierpienia i dyskomfortem, jak te fizyczne. Nierzadko są z nimi także powiązane. To jak naczynia połączone. Paniczny lęk potrafi obezwładniać i przyczyniać się np. do ataków paniki. Wieściom o chorobie towarzyszyć może drżenie ciała, przyspieszona akcja serca, duszności, suchość w ustach, czy trudności z oddychaniem. Lęk zwykle odczuwamy właśnie w górnej części klatki piersiowej.

W połączeniu ze złością, którą często odczuwamy w brzuchu i bezradnością, jaka nas zalewa np. po otrzymaniu informacji o chorobie, atak paniki jest jakby efektem ubocznym i reakcją obronną, swoistym rozładowaniem napięcia.

Należy pamiętać, że te niezwykle silne uczucia i stany emocjonalne są ważne i znaczące w fazie adaptacji choroby. A radzenie sobie z nimi jest zwykle kluczowym celem pracy terapeutycznej z pacjentem, który zgłasza się po pomoc do ośrodka psychoterapii.

Skąd te emocje?

Nasze emocje wg. teorii Ellisa są konsekwencją naszych myśli i przekonań na temat różnych sytuacji i wydarzeń życiowych. Zależność tę można zilustrować w następujący sposób:

wydarzenie - >  myśli, przekonania - > emocje - > działania

Zobacz także:

I tak w praktyce, np. sama wiadomość o diagnozie często staje się dla chorego jakby „wyrokiem śmierci”. Pod wpływem silnie doświadczanego stresu w pierwszym momencie nie dostrzegamy możliwości, opcji leczenia, a z czasem może nawet całkowitego wyleczenia. Nie bierzemy takich słów pod uwagę, nawet jeżeli padają one z ust lekarza w sytuacji przekazywania informacji o nowotworze. Pojawia się natomiast często wszechobecne myślenie o śmierci, któremu automatycznie towarzyszy ogromny lęk o siebie i najbliższych. Powstaje przekonanie „zaraz umrę” i to w konsekwencji niego, nierzadko następuje rezygnacja z dotychczasowego życia i koncentracja jedynie na wizji śmierci. Tracimy w tej samej chwili nadzieję i np. nie podejmujemy walki z chorobą. Wynikową tego naszego myślenia, a nie tej diagnozy, jest pogarszający się nasz stan psychiczny i to my faktycznie od razu zaczynamy niszczyć nasze życie codzienne, a nie de facto choroba.

Zdarza się, że treść naszych myśli nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości, a jednak to właśnie one decydują o naszych zachowaniach. Diagnoza to jeszcze nie śmierć. Straszenie siebie jest niepotrzebne, a jedynie potęguje lęk i cierpienie emocjonalne, odbierając rzeczywiście wszelkie chęci do dalszego życia. To my jakby od razu „skazujemy się na śmierć”. Nadzieja na wygranie z chorobą jest ważnym elementem leczenia i nierzadko współdecyduje o wygranej z chorobą. To ona daje nam siłę i pomaga decydować o rodzaju podejmowanych działań.

Jak radzić sobie z emocjami w chorobie?

Trudności emocjonalnych nie sposób rozwiązać szybko, bo siła ich w sytuacjach kryzysowych jest duża. To, co warto wiedzieć i co pomaga w radzeniu sobie z nimi przede wszystkim, to świadomość ich oraz ich źródeł.

W praktyce więc ważne jest, aby je nazwać. Samo powiedzenie sobie np. „odczuwam lęk/ wstyd / złość”, to początek drogi do oswajania swojego stanu, a więc uspokojenia emocjonalnego. Kolejny krok to poszukanie źródeł np. „boję się, że umrę”, „wstydzę się tego, co inni powiedzą”, „złoszczę się na, to że nie mogę żyć jak dotąd”. Analizowanie faktów pozwala dojść do głosu naszemu rozumowi, a więc decydować o tym i podejmować konkretne działania, aby zmienić sytuację, zamiast tkwić w paraliżu bezradności.

Poza tym to, co jest pomocne i sprzyja „zdrowym” sposobom rozładowywania napięcia, efektywnym działaniom i samoregulacji emocjonalnej, to szukanie wsparcia wśród bliskich, odwoływanie się do pomocy i wiedzy pochodzącej z wiarygodnych źródeł np. rozmowa z lekarzem onkologiem lub psychoterapeutą.

Dotkliwe stany emocjonalne są zjawiskiem naturalnym, ale też przemijającym. Oznacza to, że im więcej będziemy pracować nad sobą w tym temacie i wspierać siebie, tym lepiej będziemy radzili sobie psychicznie – i w tak trudnej sytuacji.