Detoks skóry w domu - od czego zacząć?

Pandemia koronawirusa wiąże się z pewną zmianą stylu życia. I powiedzmy sobie szczerze: nie każda z nas przyzwyczaiła się do pracy zdalnej i ograniczonych kontaktów towarzyskich. Ale skoro już znaleźliśmy się w tej sytuacji, warto ją wykorzystać i zrobić coś dobrego nie tylko dla siebie (Wy też nadrabiacie książkowe zaległości?) - ale również dla swojej skóry. To dobry moment, żeby dać jej trochę odpocząć od makijażu i przebodźcowanej pielęgnacji. A także okazja do zrobienia głębszego peelingu, po którym będziemy mogły spokojnie się łuszczyć w domowym zaciszu. Jak zabrać się za pielęgnacyjny detoks - i co zrobić, żeby twoja skóra zyskała jak najwięcej? Oto kilka zasad, które warto wdrożyć.

Po pierwsze: odchudzamy kosmetyczkę

Pielęgnacyjna głodówka (albo jeśli wolicie: skin fasting) to nienowy pomysł, ale jeśli jeszcze go nie testowałyście - to dobry moment, żeby spróbować. Zwłaszcza, że większość z nas używa na co dzień zbyt wielu kosmetyków (zarówno tych kolorowych, jak i pielęgnacyjnych). Odchudzanie kosmetyczki najlepiej zacząć od makijażu. Już sam brak podkładu może być dla skóry prawdziwym wybawieniem, nie mówiąc już o silikonowych bazach pod makijaż (mam nadzieję, że nie używacie ich na co dzień), korektorze, czy utrwalającym pudrze. Krok drugi to uproszczenie pielęgnacji. Zamiast wieloetapowej stymulacji skóry, ograniczamy się do trzech podstawowych kroków, takich jak: oczyszczanie i tonizacja, nawilżanie i ochrona UV (gdy wychodzisz z domu np. na spacer). Jeśli używasz kilku różnych skoncentrowanych preparatów (np. serum z niacynamidem i serum z witaminą C) - ogranicz się do jednego lub stosuj je zamiennie w różne dni. Jeśli twoja skóra nie jest przesuszona, nadwrażliwa lub wyjątkowo cienka - rozważ rezygnację z kremu nawilżającego. Czasami wystarczy tylko dobrze dobrane serum i tonik - bez konieczności dodatkowego obciążania skóry kremem.

Bezkremowe noce

Koncepcja odrzucenia kremu nawilżającego w wieczornej pielęgnacji ma tyleż samo zwolenników, co przeciwników. To rozwiązanie nie jest dobre dla każdego rodzaju skóry, ale dla wielu z nas „bezkremowe noce” jakie proponuje Dr Hauschka mogą się jednak okazać strzałem w dziesiątkę. Co nam daje rezygnacja z kremu na noc? Zacznijmy od tego, że większość kremów zawiera tłuste emolienty, których zadaniem jest zamknięcie nawilżenia w warstwie okluzyjnej na powierzchni skóry. To powoduje jednak często zapychanie porów i uniemożliwia skórze naturalną regenerację i detoksykację.  Dostarczając jej kosmetyki z bogatym składem, dodatkowo rozleniwiamy skórę, a z czasem możemy ją nawet uzależnić od stosowania substancji aktywnych. Co więcej, skóra w nocy nie jest narażona na szkodliwe działanie takich czynników jak słońce, klimatyzacja, czy smog – i w związku z tym często nie potrzebuje dodatkowej warstwy ochronnej. Wbrew powszechnemu przekonaniu, to właśnie krem na dzień – a nie na noc powinien mieć bogatszy skład. Warto jednak pamiętać, że nie każda cera będzie dobrze znosić wykluczenie kremu. Bardzo sucha, cienka lub wrażliwa skóra może jednak potrzebować choćby minimalnej warstwy ochronnej, jaką zapewniają emolienty. Zanim wykluczysz krem nawilżający na dłużej, warto sprawdzić, czy serum lub mgiełka nawilżająca okażą się wystarczające w Twoim przypadku.

Peeling chemiczny w domu

Domowa kwarantanna sprzyja złuszczaniu - w domowym zaciszu nie musimy się przejmować suchymi skórkami i zaczerwienieniem. To jednak opcja dla tych, którzy mają już doświadczenie z kwasami - i wiedzą, na co można sobie pozwolić, żeby nie podrażnić skóry. Jeśli nigdy wcześniej nie stosowałaś peelingów chemicznych, pierwszy raz warto przeprowadzić pod okiem lekarza, w profesjonalnym gabinecie (trudno, będziesz musiała poczekać). Jeśli jednak wiesz, jakie kwasy nie zrobią Ci krzywdy, warto spróbować złuszczania chemicznego w domowym zaciszu. Jak bezpiecznie zrobić to w domu?

  • Znajdź odpowiedni kwas dla swojej skóry. Jeśli masz skórę wrażliwą, najlepsze będą kwasy PHA lub kwas migdałowy. Przy skórze łojotokowej/ trądzikowej dobrze sprawdzi się kwas salicylowy albo azelainowy. Jeśli to twój pierwszy raz w domu, lepiej nie stawiać od razu na silne kwasy, takie jak kwas pirogronowy, glikolowy czy TCA. 
  • Wybierz preparat z niższym stężeniem i nie trzymaj preparatu na skórze zbyt długo. Lepiej stopniowo zwiększać stężenia i czas wykonywania peelingu - dzięki temu unikniesz przykrych niespodzianek. Przed nałożeniem kwasu na twarz warto też zrobić próbę uczuleniową - i upewnić się, że skóra nie zareaguje gwałtownym podrażnieniem.
  • Nie zapomnij o neutralizacji kwasu po zabiegu (konieczne jest zadziałanie substancją zasadową, która przywróci skórze właściwe pH). Możesz do tego użyć specjalistycznego preparatu do neutralizacji - albo domowego sposobu na bazie sody oczyszczonej (czyli wodorowęglanu sodu). Wystarczy rozpuścić 8 ml sody w 120 ml letniej wody. Następnie przecieramy roztworem twarz. Kwas zacznie się wówczas delikatnie pienić. Gdy przestanie - oznacza to, że został zneutralizowany.
  • Jeśli korzystasz z gotowych, nisko stężonych peelingów lub serum na bazie kwasów, postępuj zgodnie z instrukcją na opakowaniu.

Co z osobami, które dotąd nigdy nie stosowały kwasów? Najbezpieczniej zacząć przygodę od toników lub innych kosmetyków do pielęgnacji z niskim stężeniem kwasów - w ten sposób stopniowo przyzwyczajasz skórę do ich działania i minimalizujesz ryzyko podrażnienia.

Peeling kawitacyjny w domu

To jeszcze jeden z kilku zabiegów gabinetowych, który można bezpiecznie wykonywać w domowym zaciszu. Peeling kawitacyjny to chyba najłagodniejsza dostępna forma oczyszczania skóry, jaką znamy. By przeprowadzić go w domu konieczny jest zakup urządzenia do kawitacji (to koszt rzędu 100-200 zł, czyli mniej więcej tyle ile kosztuje jeden zabieg kawitacji w gabinecie). Peeling kawitacyjny polega na oczyszczaniu i złuszczaniu skóry za pomocą ultradźwięków. Wykorzystujemy zjawisko kawitacji, czyli szybkiej przemiany z fazy ciekłej w gazową. Zabieg wykonujemy na wilgotnej skórze. W zetknięciu z ultradźwiękami tworzą się na niej mikropęcherzyki z gazem, które błyskawicznie ulegają rozpadowi. Wraz z nimi rozbijane są martwe komórki i zalegająca w porach treść. Dzięki temu skóra zostaje dogłębnie oczyszczona i odświeżona, w całkowicie bezbolesny i nieinwazyjny sposób. Po peelingu może być delikatnie zaczerwieniona, ale nie występuje łuszczenie, ani podrażnienie. Efekty kawitacji nie są widoczne od razu (choć skóra na pewno będzie odświeżona i rozjaśniona). Regularne zabiegi są jednak skutecznym sposobem na pozbycie się zaskórników. Zwłaszcza jeśli połączymy to z odpowiednią pielęgnacją codzienną.