Dla jednych szczęście oznacza posiadanie luksusowych przedmiotów, dla innych - samorealizację, dla jeszcze innych - udaną rodzinę. Oprócz działań realnych zmierzających do osiągnięcia tego wymarzonego stanu w ostatnich latach coraz więcej osób wspomaga się pozytywnym myśleniem, czyli jak najczęstszym wyobrażaniem sobie upragnionej sytuacji - już wywalczonej, wypracowanej, całkowicie "gotowej" - i wielkiej z tego powodu radości. Czy pozytywne myślenie naprawdę działa? Tak, ale... Nie zawsze i nie w każdym przypadku.

Jak większość wynalazków ludzkości, pozytywne myślenie samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe. Właściwe rozumiane i "użyte" pozwala zwiększyć wiarę w sukces, ponawiać wysiłki mimo niepowodzeń, uparcie dążyć do celu. Niewłaściwie rozumiane staje się źródłem frustracji, powoduje wzrost napięcia, rodzi rozczarowania i złość. Może nawet prowadzić do poważnych zaburzeń emocjonalnych, powodować trudne do pokonania problemy w kontaktach z ludźmi, w końcu sprawić, że życie przecieknie nam przez palce... A przecież cały czas hodowaliśmy w sobie pozytywne, nastawienie do przyszłości, ze wszystkich sił wierzyliśmy, że myśląc pozytywnie, osiągniemy sukces, bogactwo, dobre samopoczucie. Że łatwe, bo nie wymagające wysiłku szczęście czeka tylko, aż ściągniemy je do siebie myślami. Marzy nam się dom z basenem? Nic prostszego - wystarczy poćwiczyć wyobrażanie sobie sytuacji, kiedy to siedzimy na krawędzi owego basenu, mocząc nogi w wodzie, a rzecz się sama wydarzy... Kłopoty finansowe? Wyobrażenie zalewającej nas fali pieniędzy powinno rozwiązać problem. Męczymy się w niełatwym związku? Na to też jest gotowa recepta: uporczywe myślenie rano, w południe i wieczorem, że nasz związek stał się nagle doskonały i satysfakcjonujący...

Nie pomogło? No cóż, może nie byliśmy dostatecznie konsekwentni w uprawianiu wizualizacji? A może siła naszego wyobrażenia była zbyt słaba? Może w końcu nasze myślenie było w niedostatecznym stopniu pozytywne? A zatem do dzieła raz jeszcze - wystarczy tylko mocno zacisnąć powieki i uparcie powtarzać, powtarzać, powtarzać... Oczekiwany rezultat lada dzień zapuka do naszych drzwi. Nie puka? A zatem myślmy od nowa, aż do skutku.

Kłopot z pozytywnym myśleniem polega głównie na opacznym rozumieniu jego idei przez osoby, które je praktykują. Owszem, ma ono sens jako wzmacnianie siebie i własnego działania, ale jako czynność zastępująca to działanie? w żadnym przypadku. Jeszcze nikt nie schudł z powodu samych wyobrażeń, że jest szczupły - samo wizualizowanie filigranowej sylwetki w miejsce diety i wysiłku fizycznego musi wcześniej czy później doprowadzić do rozczarowania...
Pozytywne myślenie jest potrzebne każdemu z nas, ale ustalmy dokładnie, o jakie myślenie chodzi. Otóż często w ciężkich chwilach pocieszaliśmy się, że damy radę uporać się z sytuacją, że przecież stale nie może być tak ciężko jak teraz... Takie pozytywne myślenie jeszcze nikomu nie zaszkodziło - jego funkcja polega bowiem na ułatwieniu nam powrotu do równowagi emocjonalnej, utraconej w wyniku niesprzyjających okoliczności życiowych.

Pozytywne myślenie polegające na dawaniu sobie wsparcia przy konfrontacji z trudnym zadaniem jest również w najwyższym stopniu pożądane. "Nie poddam się.", "Dam radę, chociaż jest trudno.", "Tym razem nie wyszło, popełniłam błąd, każdemu może się zdarzyć, ale zmierzę się z tym jeszcze raz." To myśli, które z pewnością dodadzą nam wiary w siebie i energii do walki, ale nie powinny być receptą na wszystkie bolączki.

Dobrze rozumiane pozytywne myślenie powinno towarzyszyć wszelkim działaniom, choćby po to, by przeciwstawiać się tkwiącemu w każdym człowieku "wewnętrznemu krytykowi", powtarzającemu: "Nie uda się", "Znów się ośmieszysz", "To nie dla takich jak ty." Powinno nas wspierać i umacniać, ale nie wyręczać w działaniu! Pozytywne myślenie z pewnością pomoże osobie borykającej się z chorobą, ale nie zastąpi leczenia.

Źle pojmowane jest szczególnie niebezpieczne dla osób o cechach narcystycznych, przekonanych o swojej wyjątkowości i wielkości. Człowiek prawidłowo uformowany psychicznie osiąga sukcesy na bazie mądrego, racjonalnego reagowania, podczas gdy osoba niedojrzała próbuje zaspokoić swoje potrzeby (często wybujałe - na miarę jej wyobrażenia o sobie) bez wysiłku. Im mniej szans na sukcesy w życiu realnym, tym silniejsza pokusa ucieczki w przesadnie dobre myślenie o sobie i swoich dokonaniach. Im silniejszy lęk przed zmierzeniem się z rzeczywistością, tym większa chęć odwołania się do wyobrażeń.

Ucieczka od rzeczywistości, nieprzyjmowanie do wiadomości faktów, prowadzą do spiętrzenia kłopotów. Rodzą się frustracja i złość. Czasem skierowane na samego siebie, czasem - na otoczenie. Że nie doceniło, nie chciało zauważyć wyjątkowości, nie spełniło oczekiwań. Komplikują się relacje międzyludzkie, może dojść do katastrofy.

Pozytywne myślenie samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe. To, jaką zyska rolę i wartość w naszym życiu, zależy od nas. Odpowiednio wykorzystane wspiera nas w działaniu i osiąganiu sukcesów. Kiedy zastępuje rzeczywistą aktywność, może sprawić, że zjedziemy po równi pochyłej. Choćby dlatego, że czasu strawionego na biernym wyczekiwaniu nie zdołamy już nigdy odzyskać.