„Pryszcze na twarzy to nie choroba”

Wypryski i krosty na twarzy są tak powszechne, że mało kto myśli o nich jak o chorobie. Objawy trądziku zwykliśmy nazywać „niedoskonałościami”, które przecież można zamaskować kryjącym podkładem i korektorem, w międzyczasie testując dziesiątki kosmetyków, a nawet domowej roboty maseczek w nadziei, że problem w końcu zniknie. Tymczasem: 

Trądzik to dermatoza - choroba skóry. Choroba zapalna i przewlekła, która może ciągnąć się kilka, a nawet kilkanaście lat. Ponadto, to choroba niedoceniana, bo wbrew pozorom może nieść za sobą poważne konsekwencje - obniżenie nastroju, obniżenie samooceny, a nawet pojawienie się depresji - tłumaczy dr Małgorzata Marcinkiewicz, dermatolożka i właścicielka warszawskiej kliniki Projekt Skóra. 

Na szczęście, trądzik to jedna z tych chorób, które możemy skutecznie leczyć. Wciąż wiele osób nie decyduje się jednak na kontakt z lekarzem - a szkoda, bo farmakoterapia, jak i profesjonalne działanie „od zewnątrz”, przynosi szybkie rezultaty. 

„Trądzik czeka każdego nastolatka - nie ma na niego rady”

Owszem, szacuje się, że z trądzikiem ma do czynienia aż 90% osób w wieku od 13 do 18 lat. Dla porównania, około 70% dzieci przechodzi zapalenie gardła, ale czy oznacza to, że nie decydujemy się na zasięgnięcie porady specjalisty? No właśnie. Okazuje się, że trądzik nie musi towarzyszyć młodemu człowiekowi przez większość jego nastoletniego życia. Nasza ekspertka podpowiada, kiedy należy zareagować:

Kiedy u naszego dziecka zaczynaja pojawiać się zaskórniki - to zawsze pierwszy etap trądziku. Charakterystycznym obszarem jest czoło. Naturalnie, naszym pierwszym wyborem będą dermokosmetyki dedykowane skórze tłustej i trądzikowej, jednak jeśli ich działanie nie przynosi efektów w ciągu 4 tygodni, czas na wizytę w gabinecie dermatologicznym. Szansa na to, że stan skóry poprawi się „sam”, jest nikła. 

Większość młodych pacjentów trafia do mojego gabinetu późno, zwykle w wywiadzie walka z trądzikiem trwa od roku, dwóch, trzech. Najczęściej słyszę: „Próbowaliśmy różnych kosmetyków, polecono nam coś w aptece, ale JUŻ nie dajemy sobie rady”. Prewencja jest zawsze łatwiejsza niż późniejsze leczenie - przekonuje dr Marcinkiewicz. 

„Trądzik sam zniknie”

Szansa na to, że trądzik sam kiedyś zniknie jest. Pytanie tylko, czy gra na zwłokę jest warta świeczki. Lata walki z wypryskami to nie tylko lata obniżonej samooceny, ale również ryzyko powstania blizn i przebarwień, których usunięcie to proces długotrwały (czasem nawet wieloletni) i kosztowny. 

Musimy liczyć się z tym, że nieleczony trądzik będzie trwał znacznie dłużej. Następstwem może być trądzik dorosłych, zlokalizowany najczęściej w dolnych częściach twarzy, czy na policzkach, tłumaczony nieraz hormonami. Oczywiście, hormony są, ale jedną z przyczyn takiego stanu. Do tego dochodzą oczywiście pozostałości po wypryskami - bardzo poważne blizny, na przykład te zanikowe, wymagają wielu lat terapii. Ciężko jest niestety myśleć zawczasu i z tyłu głowy mieć długofalowe konsekwencje. 

„Nie każdy pryszcz na twarzy to od razu trądzik”

Czy każda krostka i zaskórnik wymagają konsultacji lekarskiej? „Niespodzianka” na twarzy, która wyskakuje raz na pół roku raczej nie kojarzy nam się ze stanem chorobowym. Co na to specjalistka?

Mamy różne rodzaje trądziku, nie każdy z nas będzie miał na przykład ten ropowiczy - tu zadziała genetyka. Jeśli chodzi o nastolatków, mogą podpytać rodziców, jak ta sprawa wyglądała w ich młodości. Pryszcze przed okresem - tak, jest to trądzik. Zaskórniki na policzkach, pojawiające się np. po wprowadzeniu nowych produktów do pielęgnacji czy makijażu - jest to trądzik kosmetyczny. Bolesne „krosty” mogą być też objawem zapalenia mieszka włosowego - często spotyka to mężczyzn w okolicy brody, może pojawić się też po depilacji brwi. Nawracające stany najlepiej skonsultować z lekarzem. Jeśli obawiamy się farmakoterapii, warto wybrać się do kosmetologa, który współpracuje z dermatologiem i jest w stanie zaproponować odpowiednie rozwiązanie. Najważniejszy jest dobór odpowiedniego specjalisty, który jest kompatybilny z naszymi potrzebami - tłumaczy ekspertka.