Dzieci na Instagramie – pokazywać ich zdjęcia czy nie?

Wśród rodziców aktywnych w mediach społecznościowych funkcjonują dwie szkoły. Jedni starają się chronić prywatność swoich dzieci, inni – wprost przeciwnie. Spora część rodziców nie widzi nic złego w pokazywaniu zdjęć pociech, a instagramowe rodzicielstwo doczekało się nawet swojej nazwy. „Sharenting” oznacza pokazywanie zdjęć dzieci w mediach społecznościowych przez ich rodziców i jest zlepkiem dwóch angielskich słów: „share” (udostępniać) oraz „parenting” (rodzicielstwo). I choć większość z nas bez trudu jest w stanie zrozumieć świeżo upieczonych rodziców, z dumą prezentujących swoje pociechy, sprawa nieco się komplikuje, gdy weźmiemy pod lupę faktyczne motywy ich działań. Bo sharenting ma tak naprawdę wiele odcieni.

Dlaczego rodzice pokazują zdjęcia swoich dzieci na Instagramie?

- Skoro pokazujemy na Instagramie swoje życie, dlaczego mamy cenzurować własne dzieci, które są przecież jego integralną częścią? - to chyba najczęściej spotykany argument, który brzmi przekonująco dla większości użytkowników mediów społecznościowych. Również dla nas. Rodzinne zdjęcia z wakacji, urodzin albo wspólnego spaceru to przecież nic złego, prawda? A jednak. Czasami nawet niewinne zdjęcie może mieć w przyszłości negatywne konsekwencje. Dlaczego?

Przede wszystkim problem tkwi nie tyle w samym zdjęciu, co w intencji, z jaką je publikujemy. Wielu rodziców edytuje fotografie dzieci przed wrzuceniem ich do sieci, sprawiając, że internetowe wizerunki ich pociech mocno odbiegają od rzeczywistości. Skrajnym przykładem jest poprawianie urody dzieci w Photoshopie, co jest niestety częstą praktyką zwłaszcza wśród celebrytek. Prym w tym procederze wiedzie Kim Kardashian oraz znana głównie w USA Kim Zolciak-Biermann. Z instagramowych kont obydwu pań regularnie spoglądają na nas wyidealizowane, nienaturalnie upiększone wizerunki ich pociech. Nie bez przyczyny ich działania są szeroko krytykowane. Niektórzy uważają wręcz, że poprawianie urody maluchów w programach graficznych to po prostu seksualizacja dzieci i promowanie szkodliwych wzorców piękna wśród małych dziewczynek.

Jakie mogą być tego konsekwencje?

Pokusa, by edytować zdjęcia zamieszczane na Instagramie jest bardzo silna, zwłaszcza, że każdego dnia robimy tak z własnymi zdjęciami. Warto jednak mieć na uwadze, że nawet „drobne” poprawki, takie jak nałożenie instagramowego filtra czy podkręcenie kontrastu, mogą zniekształcać rzeczywistość. Dziecko, które z roku na rok jest coraz starsze zaczyna z czasem widzieć różnicę między tym, jak wygląda na co dzień w lustrze – a tym, jak prezentuje się na Instagramowym profilu mamy czy taty. W efekcie może nabrać przekonania, że coś jest nie tak z jego prawdziwym wyglądem.

Kiedy rodzina staje się marką

Poprawianie zdjęć w Photoshopie przez celebrytki budzi kontrowersje, ale równie dyskusyjne jest zachowanie influencerów, którzy zarabiają na swoim wizerunku, czyniąc z rodzicielstwa dobrze prosperującą markę. Z jednej strony wydaje się to naturalnym posunięciem – influencerki, które zostają matkami chcą przecież zachować autentyczność, więc trudno, by ukrywały swoje macierzyństwo. Z drugiej strony, rodzi się pytanie o przyszłe relacje z dziećmi oraz potencjalne konsekwencje pokazywania ich zdjęć szerokiej publiczności. Wraz z wiekiem, nasze pociechy zaczynają rozumieć, że ich uczucia, to jak wyglądają i kim są generuje określone zyski.

Jakie zagrożenia rodzi monetyzacja rodzicielstwa?

Poważnym problemem mogą być na przykład reakcje, jakie wywołują zdjęcia naszych dzieci na Instagramie. Z czasem dzieci zaczynają rozumieć związek między zamieszczonym zdjęciem a ilością polubień i komentarzy. To bardzo niebezpieczna świadomość. Może bowiem uzależnić poczucie własnej wartości dziecka od opinii obcych osób. Co jeśli nie będzie pozytywna? Albo jeśli  rówieśnicy twojego dziecka otrzymują znacznie więcej polubień na Instagramie? Młodemu człowiekowi trudno jest wytłumaczyć, że mogą mieć na to wpływ informatyczne algorytmy albo wielkość profilu – to, co ma dla niego znaczenie, to fakt, że jest w pewnym sensie gorszy od swoich kolegów i koleżanek. 

W tym miejscu przychodzi nam do głowy myśl, by nie popadać w skrajności. Ale na pewno zanim zdecydujemy się na sharenting, warto wziąć pod uwagę wszystkie możliwe konsekwencje. Zwłaszcza, że nie wiemy, jakie do końca mogą być efekty naszych działań. Ani jak w przyszłości będzie wyglądać kwestia prywatności w sieci.

Zobacz także: