Jeżeli facet spędza 1,5 godziny dziennie, oglądając erotyczne filmy w sieci, w trakcie których się onanizuje, to na pewno wieczorem nie będzie miał ochoty na zbliżenie z żoną. Trafia do mnie bardzo dużo par właśnie z takim problemem. Jako ciekawostkę powiem, że Amerykanie zrobili badania (źródło: „Psychology Today”), z których wynika, że 1/3 mieszkańców USA na stałe zrezygnowałaby chętniej z seksu niż z posiadania smartfona. Moim zdaniem uciekają w sieć nie dlatego, że tam znajdują atrakcyjniejszych partnerów, tylko dlatego, że źle dzieje się w ich związku/życiu. Winowajcą jest więc nie internet, ale problemy z partnerem...

Spójrzmy na pozytywną stronę wirtualnego świata. Przypuśćmy, że ona wyjeżdża na półroczny kontrakt do innego kraju – zaczyna mieszkać na innym kontynencie. Dzięki wideorozmowom na Skypie mogą utrzymywać ze sobą regularny (nawet codzienny), praktycznie nieodpłatny kontakt. Ba, mogą nawet trochę poświntuszyć. Wystarczy podłączenie do sieci, komputer i kamerka. Dobrą stroną internetu jest również to, że może stanowić świetną inspirację dla par – mogą w nim szukać wspólnych podniet. A zamiast wychodzić do kina, zjeść romantyczną kolację w domu, a następnie obejrzeć film online. Jeżeli w ten sposób korzystają z sieci, to niewątpliwie scali ich związek.