Plan serialu „Dirt” opowiadającego o pracy redakcji kolorowego magazynu powoli pustoszeje. W gabinecie redaktor naczelnej Lucy Spiller, którą gra Courteney Cox, członkowie ekipy próbują uprzątnąć porozrzucane czasopisma. „Czy u ciebie w pracy też panuje taki bałagan? – pyta gwiazda. – Scenarzyści uparli się na twórczy nieporządek” – dodaje ze śmiechem.

GALA: Lubisz plotkować?

COURTENEY COX: A kto nie lubi. Zaczynam się irytować dopiero wtedy, kiedy ludzie plotkują o mnie. Ale to też jest normalne. Chyba nikt nie lubi, jak szepczą mu za plecami.

GALA: Zależy, co szepczą.

COURTENEY COX: W magazynie „Dirt” to są złe szepty. Obnażamy całą prawdę o gwiazdach. Piszemy o skłonnościach do używek, aferach seksualnych. Jednym słowem wyciągamy największe brudy.

GALA: Widzę, że się wciągnęłaś. Jesteś ekspertem od plotek.

COURTENEY COX: Żebyś wiedział. Mam mnóstwo nowych historii w rękawie. I nie zawaham się ich użyć.

GALA: Prawdziwych?

COURTENEY COX: Bardziej zasłyszanych od znajomych znajomego. W serialu staramy się nie kopiować rzeczywistości, czyjegoś życia. Scenarzyści biorą najświeższe i najgorętsze plotki, wrzucają je do wielkiego worka i mieszają. Kiedy później pokazują nam efekty swojej pracy, jesteśmy w szoku. Ich pomysły to kompilacja czterech, pięciu prawdziwych wydarzeń.

GALA: Czytałabyś "Dirt"?

COURTENEY COX: Może latem, kiedy leżę na plaży albo spotykam się ze scenarzystami. Plotkarskie magazyny czy tabloidy są dla mnie jak cukierki. Nie mogę mieć z nimi do czynienia za często, ale czasem ciężko sobie odmówić takiej przyjemności. Jak już wpadną mi w ręce, to głównie przeglądam zdjęcia. Nie czytam. Zresztą nie ma tam chyba za dużo do czytania.

GALA: Często piszą o tobie.

COURTENEY COX: Wtedy czytam cały artykuł. Bardzo dokładnie. I nie mogę uwierzyć, jak dziennikarze mogą marnować tyle czasu na przykład na to, żeby udowodnić, jaką jestem złą matką.

Zobacz także:

GALA: A jesteś?

COURTENEY COX: Tak piszą ostatnio.

GALA: Wiesz dlaczego?

COURTENEY COX: Zaczęło się od tego, że paparazzi zrobili zdjęcia mojej rodzinie na Hawajach. Pływaliśmy kajakiem, mój mąż, córka Coco i ja. Towarzyszył nam instruktor surfingu. Mimo że byliśmy daleko od brzegu, woda była naprawdę płytka. Sięgała mi do ud. Coco mogła tam stać. Na drugi dzień przeczytałam w prasie, że powinna mieć na sobie kamizelkę ratunkową. Ale nieodpowiedzialna matka, czyli ja, nie pomyślała o tym.

GALA: Ciężko pracujesz. Jak znajdujesz czas dla rodziny?

COURTENEY COX: Jestem świetnym wielozadaniowcem. Umiem sobie tak zaplanować dzień, żeby mieć czas na najważniejsze sprawy. To jedno z podobieństw, które łączą mnie z Lucy, moją bohaterką z „Dirt”. Jest poukładana i świetnie zorganizowana.

GALA: Nie ma też skrupułów.

COURTENEY COX: Tutaj nie doszukuj się podobieństw. Nie mogłabym zachowywać się jak ona.

GALA: Przyjaciele wciąż zwierzają ci się ze swoich problemów?

COURTENEY COX: Dlaczego pytasz?

GALA: Może boją się, że wykorzystasz je w serialu.

COURTENEY COX: Dzięki Bogu jeszcze tak nie pomyśleli. Nic się nie zmieniło w naszych relacjach, odkąd zostałam zołzowatą Lucy Spiller.

GALA: Po Monice z "Przyjaciół" taka rola to zwrot o 180 stopni.

COURTENEY COX: Przez 10 lat byłam energetyczną wariatką. Teraz gram osobę bardziej osadzoną w realiach życia, pokazującą mniej emocji. To duże wyzwanie, ale i frajda dla mnie. Monicę ludzie „kochali kochać”, teraz staram się, żeby Lucy kochali nienawidzić.

GALA: Dla kogo wolałabyś pracować? Dla Mirandy z filmu "Diabeł ubiera się u Prady" czy dla Lucy?

COURTENEY COX: Chyba dla Lucy. Meryl Streep była przerażająca w roli Mirandy. Rewelacyjnie przerażająca.

GALA: Ona nie musiała jak Lucy kupować zdjęć od paparazzich. Co o nich myślisz?

COURTENEY COX: Są niemożliwi. Postęp techniki działa zdecydowanie na ich korzyść. Świetne aparaty, superczułe teleobiektywy, mikrofony.

GALA: Odczuwasz to na własnej skórze?

COURTENEY COX: Przychodzili pod mój dom. Doszło nawet do tego, że wspinali się na płot, by zrobić lepsze zdjęcia. Ale to nie było najgorsze. Niedawno dopadli mnie na pogrzebie dziecka znajomych.

GALA: To nie czas i miejsce na robienie zdjęć.

COURTENEY COX: No właśnie. Niestety wszystko idzie w złym kierunku. Księżna Diana jest tragicznym symbolem tych zmian.

GALA: Można z nimi walczyć?

COURTENEY COX: Chyba już nie. Można tylko przywyknąć. Przez długi czas nie zdawałam sobie sprawy z istnienia plotkarskich stron w internecie. Pokazał mi je dopiero mój mąż. To, co zobaczyłam, było naprawdę szokujące. Zdjęcie zrobione na drugim końcu świata za 15 minut jest już w internecie z odpowiednim opisem. Razem z Davidem znaleźliśmy też tam swoje zdjęcia z Hawajów. Show-biznes staje się coraz bardziej brutalny. Niedawno byłam u swojego lekarza. Rutynowa wizyta, a potem czytam w sieci albo w brukowcach, że Courteney Cox właśnie przechodzi menopauzę. Jest z tego powodu bardzo zmartwiona, bo nie będzie mogła mieć już dzieci. Ja wiem, że jest to kłamstwo, moi bliscy też, ale co z resztą ludzi?

GALA: A nie jest tak, że gwiazdy i paparazzi mają pewną niepisaną umowę? Nie istnieliby bez siebie.

COURTENEY COX: Dogadują się? Patrząc na ostatnie popisy Britney Spears, Paris Hilton czy Lindsay Lohan, też zaczynam się nad tym zastanawiać. Britney potrafi przejechać trzy razy wokół tego samego klubu. Wygląda to tak, jakby czekała na paparazzich. To błędne koło.

GALA: I zawsze może powiedzieć, że szuka miejsca parkingowego.

COURTENEY COX: W Los Angeles ciężko je znaleźć...

GALA: Sławy też są odpowiedzialne za to, co piszą o nich tabloidy.

COURTENEY COX: Kiedy kreujesz się na szaleńca, nie dziw się, że nazywają cię szaleńcem. Ja jednak wierzę, że większość szokujących historii to wymysły dziennikarzy. Tylko niezdrowa chęć zdobycia popularności może popchnąć człowieka do robienia głupstw w błysku fleszów.

GALA: Co zrobiłaby twoja bohaterka, gdyby została zaatakowana przez paparazzich?

COURTENEY COX: Odpowiedź jest tylko jedna. Zaczęłaby strzelać.

GALA: A za czyje zdjęcia zapłaciłaby najwięcej?

COURTENEY COX: Brada Pitta, Angeliny Jolie i...

GALA: Jennifer Aniston?

COURTENEY COX: Też byłaby w czołówce tej listy.

GALA: Po serialu "Przyjaciele" przyznałaś, że właśnie Jennifer stała się twoją najbliższą przyjaciółką.

COURTENEY COX: Uwielbiam ją. To naprawdę moja bratnia dusza. I to był mój pomysł, żeby zagrała w ostatnim odcinku pierwszej serii „Dirt”.

GALA: Który elektryzował fanów, bo już wcześniej było wiadomo, że będziecie miały scenę pocałunku.

COURTENEY COX: Szaleństwo. Wszyscy mnie o to pytali. Emocje sięgały zenitu. A później było duże... rozczarowanie. Sama scena nie była tak namiętna, jak się spodziewano. Po prostu nie miała taka być. Dłużej całuję Jen na powitanie niż podczas tego ujęcia.

GALA: Ty i Jennifer razem na ekranie. To wywołało kolejne spekulacje. A co z "Przyjaciółmi"?

COURTENEY COX: Mam wrażenie, że już nie wrócą. Jestem tego pewna na 80 procent, nie sądzę, żeby producenci chcieli zrobić wersję „Przyjaciele grubo po czterdziestce”. A im dłużej czekamy, tym jesteśmy starsi.

GALA: Akceptujesz siebie po czterdziestce?

COURTENEY COX: Tak. Dopóki dobrze wychodzę na zdjęciach paparazzich...