"Wielki poeta w tradycji anglojęzycznej" tak Boba Dylana nazwała stała sekretarz komitetu noblowskiego, Sara Danius. I wspólnie z komitetem przyznała tej legendzie muzyki, pierwszego w jej dorobku literackiego Nobla.

Dylan jest pierwszym twórcą tekstów piosenek, do którego trafi ta najbardziej prestiżowa nagroda na świecie. Jest to dość zaskakujący, ale jak najbardziej uzasadniony wybór. „Jeśli spojrzeć wstecz o jakieś 500 lat, trafiamy na Homera czy Safonę. Oni pisali teksty przeznaczone na scenę i tak samo wygląda to u Boba Dylana. Wciąż zaczytujemy się w ich dziełach”, mówi Sara Danius.

W tym momencie słynny piosenkarz jest 259 Amerykaninem, który otrzyma Nobla (biorąc pod uwagę wszystkie kategorie), a 9. w kategorii literackiej (po TS Eliocie i Hemingway’u).

Dylan, fan klasycznego bluesa, swoją wielką karierę na scenie rozpoczął od stworzenia nowego, folkowego nurtu w muzyce lat 60. Do 1964 roku jego popularność była tak wielka, że grywał dwieście koncertów rocznie. Zrewolucjonizował klasycznego rocka, za którym szalało pokolenie sprzed kilku dekad. Słowa jego poetyckich piosenek wielokrotnie były tematem pogłębionych analiz i dyskusji, cytowano je częściej niż jakiekolwiek inne wcześniej. Z ogromną wprawą i wrażliwością bawił się słowem, reinterpretując folkowe tradycje. Autorskie słowa piosenek i „co autor miał na myśli” zostawiał dla siebie, nigdy nie wykładając „kawy na ławę”.

Film I'm not there z Cate Blanchett w roli głównej

O Bobie Dylanie powstały setki książek, kilka filmów, a ilość wydanych płyt i hitów zdumiewa. Podobnie jak fakt, że kolejne wydawane albumy przynoszą mu nadal popularność i cieszą się uznaniem krytyków. Jak widać, do fanów należy też komitet noblowski. 10. grudnia wręczy mu literacką nagrodę Nobla i czek na osiem milionów koron szwedzkich, czyli ponad 900 tysięcy dolarów.

Zobacz także:

To piękny dzień dla historii muzyki.