Alicja Tysiąc o śmierci Izabeli z Pszczyny

Alicja Tysiąc ponad dwadzieścia lat temu przeżyła piekło. W 2000 roku odmówiono kobiecie prawa do legalnej aborcji, mimo że miała do niej wskazania z powodu zagrożenia utraty wzroku. Do dzisiejszego dnia Alicja Tysiąc zmaga się z poważnymi problemami ze wzrokiem, a państwo nie zrobiło nic, żeby poprawić jakość życia kobiety.

Alicja Tysiąc w rozmowie z dziennikarką WP Kobieta odniosła się do tragicznej śmierci Izabeli z Pszczyny.

Czuję bezsilność i duży smutek po śmierci tej młodej kobiety. Czytałam, że miała już jedno dziecko. To tragedia więcej niż jednej osoby. Nie potrafię też nie czuć gniewu. Myślę o tych wszystkich ludziach, którzy do tego doprowadzili. To są potwory w ludzkiej skórze. W imię swojej religii, swojej ideologii, krzywdzą inne osoby. 

Tysiąc wraca wspomnieniami do sytuacji sprzed ponad dwudziestu lat, kiedy jej również odmówiono aborcji:

Tego, co przeżyłam, nie da się opisać. Nie znam na to słów. Strach towarzyszył mi dzień i noc, bałam się o swoje zdrowie, o swoje życie. Bałam się, co będzie, jeśli umrę, miałam dwójkę malutkich dzieci. Nie wiedziałam, co z nimi będzie, jeśli umrę przy porodzie. Przed porodem pożegnałam się ze wszystkimi, a idąc na salę operacyjną – płakałam. Nie ze szczęścia, tylko z bólu i ze strachu.

Przeczytaj również:

Sprawa Alicji Tysiąc

Alicja Tysiąc była mamą dwójki dzieci, kiedy w 2000 roku zaszła w trzecią ciążę. Już poprzednie ciąże wiązały się z powikłaniami zdrowotnymi. Dodatkowo Pani Alicja cierpiała na pogarszającą się z roku na rok krótkowzroczność. W 2000 roku w każdym oku miała wadę -20 dioptrii.

W lutym 2000 roku okazało się, że Alicja Tysiąc jest w trzeciej ciąży. Okuliści postawili sprawę jasno: ciąża może spowodować utratę wzroku. Pani Alicja poprosiła o wystawienie zaświadczenia, na podstawie którego mogłaby legalnie przerwać ciążę. Odmówiono jej wydania dokumentu. W końcu takie zaświadczenie otrzymała od internisty. 

Z zaświadczeniem od internisty 26 kwietnia 2000 roku, w drugim miesiącu ciąży, udała się do szpitala, gdzie zbadał ją ginekolog. Lekarz odmówił jej prawa do przeprowadzenia aborcji, uznając, że zagrożenie dla zdrowia jest niewystarczające, aby uzasadnić przerwanie ciąży. Na zaświadczeniu od internisty zaznaczył, że się z nim nie zgadza. W ten sposób uniemożliwił kobiecie dalsze kroki.

Zobacz także:

Pani Alicja była zmuszona do wykonania zabiegu nielegalnie. Lekarz początkowo zażądał 1500 zł. Jednak przypadek był na tyle trudny, że wymagał pomocy anestezjologa i cena wzrosła do 5000 zł. Pani Alicja nie miała pieniędzy i była zmuszona do urodzenia dziecka.

Straciłam to, co w życiu najcenniejsze: zdrowie. Państwo przyznało mi najniższą rentę z tego powodu i to wszystko. Nigdy nie usłyszałam słowa "przepraszam". Z renty nie jestem w stanie się utrzymać ani leczyć. Nie straciłam wzroku całkowicie tylko dzięki darczyńcom – dzięki ich wpłatom na zbiórki stać mnie na kolejne operacje, na rehabilitację, na leki. Inaczej już od dawna bym nie widziała - mówi w wywiadzie dla WP Kobieta.

Pani Alicja dodaje, że "to jest właśnie najgorsze, zniszczeń, które powstały w moim organizmie wskutek tamtego porodu, nie da się cofnąć."

Już zawsze będę osobą niepełnosprawną. Mogę tylko ratować te resztki wzroku, które mi zostały. A to jest dla mnie tym bardziej ważne, że opiekuję się 3-letnią wnuczką po śmierci jej mamy.

Przeczytaj także: