Czy każdego można wyprowadzić z alergii?

Bożena Kropka: Każdego, choć pamięć alergiczna pozostaje już na zawsze. Ale można zlikwidować najbardziej nawet uciążliwe objawy i, co ważniejsze, stany zapalne w organizmie, będące korzeniem choroby. Większość leków niweluje to, co widać, a marsz alergiczny trwa! I może prowadzić do wielu chorób z autoagresji, np. Hashimoto.

Jak to się stało, że Pani, dietetyk, przygotowała program wychodzenia z alergii?

Bożena Kropka: Temat mnie wciągnął, gdy u mojej córki zdiagnozowano skórną postać celiakii, miała straszną wysypkę. Pomogła dopiero dieta bez glutenu, mleka i cukru. Poza tym pracowałam wtedy z pacjentami onkologicznymi, którzy poddawani byli autorskiemu programowi antynowotworowemu mgr. Janusza Picia. Jego istotą jest m.in. regeneracja jelit. Pacjenci po chemioterapii mieli je zniszczone, a okazało się, że dzięki regeneracji zaczęli tolerować nawet produkty, po których wcześniej mieli wymioty, biegunki i wzdęcia! Wiadomość o diecie poszła w Polskę, zaczęli do nas przyjeżdżać też chorzy z ciężkimi alergiami. Na podstawie pracy z nimi stworzyłam „Sześć kroków…”. No i ja sama mam celiakię, mama astmę…

Gdy Pani zaczynała zajmować się alergią, nie był to popularny temat w Polsce.

Bożena Kropka: Ale był w Stanach, i amerykańskie badania upowszechniał w Polsce m.in. prof. Jerzy Socha z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Korzystałam zresztą z wiedzy wielu polskich naukowców. Pomogła mi też praca z pacjentami, których większość miała za sobą badania u profesorów. Wystarczyło tę wiedzę zebrać i przełożyć na konkretne przepisy. Dziś klimat wokół jedzenia się zmienia, choć wciąż jeszcze lekarzowi, który ma 5 minut dla pacjenta, łatwiej przepisać lek, niż wyliczać, co choremu wolno jeść, a czego nie. Ale coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że leki to broń obosieczna, że pomagając na jedno, zaburzają funkcje innych narządów i koło się zamyka.

A co Pani proponuje?

Zobacz także:

Bożena Kropka: Oczyszczenie organizmu i wzmocnienie go za pomocą naturalnej diety. Kluczową rolę odgrywa tu właśnie regeneracja jelit.

Czemu akurat jelit?

Bożena Kropka: Bo to centrum dowodzenia zdrowia. Zniszczone stają się otwartymi wrotami, przez które do krwiobiegu dostają się grzyby, toksyny, wirusy. Aby je wzmocnić, by pracowały sprawniej, trzeba wykluczyć z diety mleko, cukier, gluten. Choć to dopiero początek.

Ile trwa Pani program?

Bożena Kropka: Zależy od stanu pacjenta, u dziecka – ok. 3 miesięcy. Ale dorośli – szczególnie z chorobami z autoagresji, nawet 3 lata.

Jak człowiek się czuje podczas takiej kuracji?

Bożena Kropka: Początkowo trudno pogodzić się z wykluczeniem z diety ulubionych smaków, ale można się przyzwyczaić i rozsmakować w nowej diecie. Najlepiej, gdy stosuje ją cała rodzina, bo nie ma szans, by zwłaszcza dziecko skazane na dietę nie skusiło się na chrupiącą pszenną bułkę, jeśli znajdzie ją w kuchni. W mojej książce podaję przykłady potraw i przepisy na łatwe dania. Po kilku dniach diety mogą pojawić się bóle głowy, wypryski. To normalna reakcja na odtruwanie. Szybko jednak czuć poprawę.

Trzeba się jakoś przygotować do Pani sześciu kroków?

Bożena Kropka: Trzeba się zdiagnozować, dociec, co uczula. Wbrew pozorom mało kto ma świadomość, co mu naprawdę dokucza. Warto przeprowadzić badania w kie- runku celiakii lub alergii na gluten, bo coraz więcej osób ma z tym problem, także dorosłych, a nie zdaje sobie z tego sprawy.

Zbadać IgE całkowite?

Bożena Kropka: Tak, sprawdzenie tego parametru we krwi to punkt wyjścia. Można go zrobić prywatnie, to koszt ok. 30 zł. Proszę też o wykonanie panelu oddechowo-wziewnego, by wiedzieć, co uczula: trawy, chwasty, drzewa. I można zacząć terapię.

KROK PIERWSZY

Regeneracja jelit. Wykluczamy z menu wszystko, co zawiera gluten, mleko i cukier

Dziś już można kupić sporo produktów – mleko sojowe, pieczywo, ciastka bezglutenowe, choć nie wszystkie są bezpieczne dla alergika – trzeba czytać etykiety, bo wiele z nich zawiera kwasek cytrynowy, cukier. A dieta musi być naturalna, bez żadnych dodatków. Dlatego lepiej samemu piec chleb, np. z mąki gryczanej, ryżowej, z dodatkiem nasion (jego zrobienie naprawdę jest proste!). Jemy warzywa, nasiona, kasze, oleje. Polskie, dostępne produkty – oczywiście bez takich, na które uczulenie wykazały nam badania, ale żadnych gotowych dań! To może być więc kasza jaglana z dodatkiem słonecznika, pasta z soczewicy – warzywa strączkowe dobrze wpływają na gospodarkę hormonalną kobiet, bo zawierają fitoestrogeny (to dlatego nasze babki, których dieta była w nie bogata, nie znały napięcia przedmiesiączkowego!). Dietę naturalną warto serwować zwłaszcza maluchom, bo to, co podajemy im przez pierwsze trzy lata, rzutuje na resztę życia.

Sama dieta wystarczy, aby zregenerować jelita?

Bożena Kropka: Dodatkowo przyjmujemy probiotyki, szczepy bakterii, takie kupowane w aptece. Co ciekawe, brane pod koniec ciąży i podawane małym dzieciom osłaniają przed alergią.

KROK DRUGI

Likwidacja pseudoalergii. Oczyszczanie organizmu z pasożytów (lambliozy, glistnicy, helicobacter itp.). Z diety wykluczamy także produkty zawierające histaminę

Co to jest pseudoalergia?

Bożena Kropka: Bywa, że pacjent ma objawy alergii: wysypkę, niskie ciśnienie, bóle migrenowe, ale sprawdza IgE – i nic; bada się w kierunku alergii – nic. Za te objawy może odpowiadać nadmiar histaminy, która wywołuje stany zapalne. Ona jest naturalnie produkowana przez organizm do walki z pasożytami, ale sporo jej także jest w jedzeniu. Są to produkty, które długo dojrzewają (im dłużej, tym więcej w nich histaminy). To np. kapusta kiszona (ma jej 6–200 mg/kg; nasi przodkowie pili z niej sok leczniczo, by pozbyć się glistnicy właśnie!), sery żółte, białko jaja, wędliny, niektóre ryby, szpinak, keczup – my dziś jemy to codziennie. Sporo histaminy zawierają też: czerwone wino, piwo, szampan. Ale są i takie produkty, które uwalniają z organizmu histaminę: truskawki, pomidory, banany, ananasy, papaja, czekolada. Dobrze byłoby na pewien czas wykluczyć je z menu – dzięki temu można by obniżyć dawki leków przeciwhistaminowych, które przyjmuje większość alergików. Co istotne, tę część leczenia, a także kolejne dwa kroki wprowadzamy jednocześnie z krokiem pierwszym.

W jaki sposób przeprowadzić odrobaczanie?

Bożena Kropka: Można pić specjalne mieszanki ziół – o ile ktoś nie jest na nie uczulony. Ale dobrym rozwiązaniem są też farmaceutyki przepisane przez alergologa.

KROK TRZECI

Wprowadzenie profilaktyki przeciwastmatycznej. Usuwamy z pomieszczeń (zwłaszcza z sypialni) wykładziny, poduszki, książki

Wraz z rozpoczęciem diety sprzątamy otoczenie, bo nawet gdy ma się tylko alergię pokarmową, zawsze może rozwinąć się wziewna. Stwarzamy jak najlepsze warunki do oddychania. Bo co to jest alergia: to wściekłość organizmu na nadmiar toksyn, barwników, emulgatorów, konserwantów itp. wokół nas. Organizm sobie z tym nie radzi. Trzeba mu ulżyć. Ale proszę mi wierzyć: wystarczy nawet miesiąc dokładnego przestrzegania zaleceń i IgE całkowite spada o 300 jednostek!

KROK CZWARTY

Detoksykacja organizmu

Najlepiej przeprowadzać ją ziołami dr. Ożarowskiego, który opracował mieszankę dla pacjentów onkologicznych. Niestety, mało który alergik będzie zioła tolerował, bo większość osób ma uczulenie także na chwasty. Ale proces odtruwania i tak trwa dzięki samej diecie naturalnej. Bo jedzenie w swojej czystej postaci to też lek. A i organizm, gdy go się nie zaśmieca chemią, mobilizuje swoje siły.

KROK PIĄTY

Nabywanie odporności na produkty szkodliwe

To etap, kiedy jelita są wzmocnione już, stabilizuje się układ immunologiczny, IgE całkowite jest w normie, poziom monocytów się obniża. Teraz możemy zacząć myśleć o wprowadzeniu do diety alergenów. Można od czasu do czasu pozwolić sobie na zjedzenie żółtego sera czy białka jaja. Organizm nabiera sił i zaczyna sobie dobrze radzić.

KROK SZÓSTY

Utrzymanie efektów leczniczych

Zregenerowaliśmy układ immunologiczny, ale musimy pamiętać o tym, że te efekty nie są na zawsze. Dlatego unikajmy żywności przetworzonej. Ale też nie dajmy się zwariować! Wszelka przesada jest niezdrowa. To ważne dla psychiki, by jedzenie nie było bogiem, jedzmy normalnie, ale zdrowo. Pizzę czasem też. Niekiedy sami pacjenci wprowadzają tak ostre ograniczenia, że muszę ich od tego odwieść! Pamiętam, przyszedł raz ojciec, który miał bardzo chore dzieci, cały czas na antybiotykach, i chwali mi się, że wykopał staw, ma swoje ryby, króliki, drób. Pytam: „A ma pan czas dla rodziny?”. A on: „No nie, bo kiedy?”. A przecież nie o to chodzi! Okres zdrowienia to jedno, ale potem nie można sfiksować na punkcie jedzenia! Życie nie może się wokół niego kręcić. Choć warto, byśmy wiedzieli, jak to, co jemy, jest ważne.