„Zachowujemy się jak chodzące anioły, przemilczamy swoje emocje, zamiast na bieżąco je wypowiadać. A potem ni stąd ni zowąd zamieniamy się w wiedźmy wywrzaskujące swoje żale” – mówi Beata Markowska z Centrum Rozwoju Osobistego Solaris.

Zdemolowany samochód, wybite szyby, na karoserii wymazane białą farbą napisy: „A mogło być tak pięknie. Byłeś dla mnie wszystkim. Klaudia.” Takie zdjęcia (patrz następna strona) obiegły Internet, a nawet pokazała je telewizja. Glamour dotarł do autorki tego destrukcyjnego „dzieła”, 28-letniej mieszkanki stołecznej kamienicy w centrum miasta. Kiedy jej partner – nie informując jej o tym – nie wrócił na noc do domu, a sąsiadka podzieliła się z nią swoimi przypuszczeniami na ten temat, Klaudia wybiegła w nocy na podwórko i dała upust złości. „Od dłuższego czasu nie układało się nam. Zniknięcie mojego chłopaka było kroplą, która przelała czarę goryczy. Zbyt długo wszystko dusiłam.” Klaudia nie jest dziś dumna ze swojego wyczynu, ale wówczas, gdy szalała z młotkiem i farbą, myślała: „Masz swój piękny samochodzik!” .

Gorąca krew

Chociaż nie wszystkie wybuchy agresji są tak spektakularne jak ten i zamiast tysięcy telewidzów mają co najwyżej kilkoro świadków, wystarczy popytać znajomych, by usłyszeć: „Wkurzyłam się, kiedy odebrałam telefon z banku z propozycją nowej karty kredytowej. Rzuciłam telefonem o ścianę i rozpłakałam się” (Lidka). „Nawrzeszczałam na sprzedawczynię, wyszłam, nie płacąc i trzasnęłam drzwiami” (Paulina, która chwilę wcześniej przełknęła zimną zapiekankę kupioną w budce i nie poprosiła o nową). Agresję na ulicy w wykonaniu zwykle zrównoważonej Niny sprowokował przystojny mężczyzna, który niechcący ją potrącił. Tak go zbluzgała, że mało nie upadł, zaczepiając o krawężnik, kiedy cofał się przed jej wykrzywioną ze złości twarzą. Amerykańscy naukowcy alarmują: 30 proc. młodych kobiet (między 20. a 30. rokiem życia) przyznaje się do zachowań agresywnych, zwłaszcza słownych. Polacy także zauważyli, że słaba płeć robi się coraz gwałtowniejsza: 61 proc. twierdzi, że kobiety są dziś bardziej agresywne niż jeszcze 15 lat temu (badania IMAS International – Instytutu Badań Rynku i Opinii Społecznej). Dlaczego dzisiejsze trzydziestolatki łatwiej jest wyprowadzić z równowagi niż ich mamy? Bo codziennie stawiają przed sobą i innymi wysokie, by nie powiedzieć zawyżone wymagania. Jeżeli nie zdołają im sprostać, reagują agresją. Kiedy były małymi dziewczynkami, nikt im nie powiedział, że złość nie jest niczym złym. Jako dorosłe kobiety nie dają więc sobie prawa do gniewu.

Narodziny agresji

Wśród 412 rodzajów emocji psychologowie wyróżnili aż 60 rodzajów wściekłości. Może ją spowodować wszystko: wolny komputer, spóźniony samolot, tramwaj, który przyjechał za wcześnie, niezapowiedziany telefon, korek na drodze... Ale nowe technologie są tylko pretekstem do tego, żeby wybuchać gniewem. Tak naprawdę denerwują cię inni, a ty denerwujesz ich. To nieuchronna konsekwencja życia społecznego. Tylko że co innego złość, a co innego wściekłość. „Złość jest zdrowym uczuciem, które pomaga w odzyskaniu równowagi psychicznej” – mówi Anna Sasin, psycholożka i psychoterapeutka z EgoCentrum. Możesz wkurzyć się na swojego mężczyznę za kolejne spóźnienie, syknąć z przekąsem, że masz dosyć czekania na mrozie i że był to ostatni raz, kiedy tolerujesz takie zachowanie. Możesz się nawet nie odzywać do niego. Ale kiedy policzkujesz go albo wywrzaskujesz swoje pretensje, nie zważając, co się dzieje dokoła, oznacza, że twoja złość cię przerosła. „Wściekłość jest irracjonalna, rodzi się z nagromadzenia niewypowiedzianej złości i gniewu. Później wystarczy, że zdarzy się »coś niepomyślnego«, a fontanny złych emocji wylewają się na zewnątrz” – mówi Anna Sasin.

Fabryka dobrego nastroju

Początek agresji u kobiet zaczyna się od uśmiechu. Nieszczerego, z zaciśniętymi kącikami ust i nieruchomymi oczami. „Kobiety są uważane za fabryki tworzenia dobrego nastroju. Dlatego uśmiechają się, nawet kiedy opowiadają o bolesnych rzeczach” – mówi psycholog. Jeżeli jednak nagromadzi się ich za dużo, twarz zaczyna się wykrzywiać. Nie dodaje to blasku ani erotycznego magnetyzmu. I tu wpadamy w pułapkę, bo żadna z nas nie chce brzydko wyglądać. Dlatego chowamy złość głęboko do emocjonalnych kieszeni. Ale tłamszone uczucia żalu, niezrozumienia, a przede wszystkim towarzyszące im szkodliwe hormony stresu: adrenalina i cortyzol szukają drogi ujścia. I czekają, aż wydarzy się odpowiedni moment... Spróbujmy cofnąć film. Lidka, zanim rzuciła telefonem w ścianę, od trzech dni słyszała od szefa, że nie poradzi sobie z nowym zadaniem. Zimna zapiekanka Pauliny dolała oliwy do ognia po upokarzającym weekendzie u teściów, którzy przyjęli ją jak zwykle pieczoną kaczką (a przecież wiedzieli, że jej nienawidzi) i pytali z troską, kiedy z Pawłem zdecydują się w końcu na dziecko. Nina, wybuchając agresją wobec przystojniaka, wychodziła z banku, w którym nie dostała kredytu.

Masz prawo do złości

Agresja nie ma płci. U mężczyzn i kobiet jej mechanizm przebiega tak samo. A jednak uważa się, że to płeć męska lepiej sobie z nią radzi. Nieprawda. „Mężczyźni mają po prostu więcej kulturowo akceptowanych dróg wyładowania agresji: mecz, siłownia, jogging, auto” – mówi dr Tomasz Sobierajski, socjolog. „Kobiety też się ruszają, ale nie po to, żeby wyładować »złą« energię. Chcą być szczupłe i najlepiej nie spocić się przy okazji” – żartuje Joanna Roszak, psycholożka ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Jak rozładować złe emocje? Klaudia, Lidka, Paulina, Nina – żadna z nich nie zareagowała złością w momencie, gdy miała miejsce bolesna sytuacja. Można było przecież spróbować podjąć wątek rozpadającego się związku, rozbroić teściów dowcipem, zapytać szefa wprost, o co mu chodzi, a nawet wyrazić swoją opinię w banku. Joanna Roszak radzi: „Kobiety muszą wiedzieć, że uczucie gniewu, gdy ktoś nas skrzywdzi czy poniży, jest naturalne. Nie bójmy się bronić swoich granic, bo »to takie niekobiece«” – podkreśla psycholożka. Powiedzenie, że złość piękności szkodzi, niekoniecznie musi być prawdą. Pod warunkiem, że wiesz, jak tą złością zarządzać. Elisabeth Taylor w niezapomnianym filmie Franka Zefirellego „Poskromienie złośnicy” była przecież nieprawdopodobnie kusząca. I złośliwa zarazem. Jest jednak granica, po przekroczeniu której złość zaczyna tobą rządzić. Jeżeli nauczysz się rozbrajać swoje uczucia, nigdy jej nie przekroczysz.

Poskrom w sobie złośnicę

Sprawdzone sposoby, dzięki którym zapanujesz nad złymi emocjami.
1. Wsłuchaj się w swoje emocje i zastanów się, „co ci w duszy gra”, by zrozumieć źródło gniewu.
2. Przekieruj swój mózg – złość jest nie tylko reakcją, ale też przyzwyczajeniem. Wyobraź sobie, że świadkiem twojej utraty równowagi jest najgorszy wróg. Chciałabyś, by widział, jak tracisz twarz? Wymyśl inną reakcję na tę sytuację, np. kąśliwy żart.
3. Staw czoło swojej złości – czasami lepiej ją wyrazić na głos. Powiedz: „Jestem zła, bo...“.
4. Skontroluj swoje odruchy – jeśli „zajadasz“ złość, żuj gumę. Znajdź zajęcie dla palców, jeśli musisz coś tarmosić.
5. Nie oskarżaj zdaniami-kliszami w stylu: „Ty nigdy/zawsze“. Zamiast tego mów: „Przykro mi, kiedy...“. Albo: „Jestem zbyt zła, żeby z tobą teraz rozmawiać“.
6. Jeśli masz poczucie, że wciąż wszystko idzie źle i jesteś zdenerwowana, wyjdź do toalety, popatrz w lustro i – upewniwszy się, że jesteś tam sama – powiedz głośno kilka dosadnych zdań, aż wreszcie poczujesz ulgę.

Zobacz także: