18-latka oddała córkę do adopcji. Kobiety spotkały się po 80 latach! 

Gerda Cole dziś ma 98 lat i do tej pory niewiele wiedziała o swojej córce poza imieniem, które nadała jej po urodzeniu. Sonya, tak miała na imię dziewczynka, którą żydowska nastolatka zmuszona warunkami życia, oddała niemieckiej parze z Anglii.

Cole wylądowała na wyspach jako żydowska uchodźczyni z Austrii. Jej matce udało się przeżyć II wojnę światową, ale jej ojciec został zabity przez nazistów. W tym czasie Anglia przyjmowała tylko ograniczoną liczbę żydowskich uchodźców. Gerda Cole została przyjęta w 1939 r., w ramach akcji ratunkowej zwanej Kindertransport, która przywiozła do Wielkiej Brytanii i innych narodów, które były skłonne ich zaakceptować, głównie nieletnich Żydów z terytoriów zaanektowanych przez Niemcy – w tym z Austrii.

W czasie, gdy Gerda urodziła córkę, była w „żałosnym małżeństwie” i bez wystarczających środków pozwalających jej na utrzymanie dziecka.

„Czułem, że to było dla niej sprawiedliwe, choć to dla mnie jako matki, było bardzo trudne. Gdybym była w lepszej sytuacji, spróbowałbym ją zatrzymać ze sobą”.

Przez lata wiele razy zastanawiała się, co stało się z jej córką, ale warunkiem przekazania córki do adopcji było to, że nie będzie miała z nią kontaktu. Cole podporządkowała się tym ustaleniom, jak sama przyznaje, uwierzyła, że jej córka nie chciałaby zostać odnaleziona przez „wyrodną matkę”.

8 dekad później dowiedziała się, że wcale tak nie było. Obecnie Gerda Cole od 1990 r. mieszka w domu opieki w Toronto. W 98. urodziny dostała wyjątkowy prezent – odwiedziła ją jej 79-letnia córka Sonya Grist, która przyjechała prosto z Anglii do Toronto, by poznać własną matkę.

Jak wyglądało ich pierwsze spotkanie po 80 latach?

Zobacz także:

Wzruszające spotkanie po 80 latach. „Popełniłem tak wiele błędów, a ona i tak mnie szukała” 

Za odnalezieniem Gerdy stoi dociekliwy wnuczek, który starał się zweryfikować swoje austriackie korzenie w celu uzyskania obywatelstwa europejskiego, ponieważ rozważał opuszczenie Anglii. Poszukiwał kopii aktu zgonu babci, gdy usłyszał od dalekich krewnych odnalezionych na Facebooku: „Nie znajdziesz jej aktu zgonu, bo wciąż żyje”.

Nigdy nie przyszło nam do głowy, że moja babcia jeszcze żyje. – przyznał.

To, co wydarzyło się później, to była już czysta radość i ekscytacja pomieszana z wątpliwościami. Całe spotkanie zaplanowano w dniu urodzin Gerdy. Personel domu opieki udekorował pokój rekreacyjny, a Cole założyła sukienkę w ulubionym kolorze niebieskim, a także szarfę i koronę.
Kiedy Sonya Grist, jej córka, weszła do pokoju, trzęsła się z nerwów.

Mój żołądek był ściśnięty. To był szok. - przyznała po emocjonującym spotkaniu.

Ale kiedy matka i córka po raz pierwszy po 80 latach się objęły, „nastąpiła natychmiastowa więź”. „Widzę między nami tyle podobieństw”, powiedziała wzruszona Cole, dla której ponowne zobaczenie córki „było zdecydowanie najlepszą rzeczą, jaka się jej przytrafiła”. Panie spędziły razem weekend na nieustannych rozmowach, pytaniach i wspomnieniach. Matka i córka odkryły wiele podobieństw, w tym miłość do podróży i nauki nowych języków. „Mamy ze sobą wiele wspólnego”, powiedział Cole, dodając, że była przepełniona niesamowitą dumą, kiedy poznała swoją córkę. "Ona jest fantastyczna". Obie kobiety zgodziły się, że ich spotkanie było zbyt krótkie. Gristowie mają nadzieję wkrótce ponownie udać się do Toronto, tym razem z całą dalszą rodziną. "Chciałbym dołączyć do ich rodziny” – powiedziała Cole. „Spójrzmy prawdzie w oczy: 98 jest blisko 100. Nie zostało mi zbyt wiele czasu”.

W tym momencie nie ma nic bardziej wartościowego, niż bycie razem - powiedziała 98-letnia Gerda Cole po spotkaniu swojej córki.