17-letnia uczennica wyrzucona ze szkoły za udział w protestach po wyroku TK ws. aborcji

Julita, uczennica niepublicznego Liceum Ogólnokształcącego Zespołu Szkół Katolickich im. Matki Bożej Miłosierdzia w Białymstoku została wezwana z mamą do szkoły, gdzie relegowano ją ze szkoły ze skutkiem natychmiastowym. Jak potwierdza prawnik nastolatki - bez dochowania należnych procedur. Dzień przed tym wydarzeniem, 17-latkę przesłuchała policja. Dlaczego nastolatka stała się wrogiem publicznym nr 1? Policja postawiła jej zarzut organizowania nielegalnych demonstracji, w których liczba manifestantów przekroczyła tę ustaloną w obostrzeniach przyjętych na czas koronawirusa. Protest, w którym 8 marca brała udział Julita, miał związek z demonstracjami jakie przetoczyły się przez kraj po wyroku TK ws. aborcji.

„Nasza szkoła jest szkołą katolicką nie tylko z nazwy, ale i w swojej istocie. Jeśli któryś z uczniów przekracza granice uznawane powszechne za nieprzekraczalne, musi się liczyć z tym, że może zostać relegowany”, mówiła Wprost.pl dyrektor liceum w Białymstoku, Honorata Kozłowska. 

17-letnia uczennica wyrzucona ze szkoły za udział w protestach po wyroku TK ws. aborcji

Wyrzucona ze szkoły uczennica została już przyjęta do innego liceum. Nie zamierza jednak pozostać bierna wobec tego, jak została potraktowana. Jak informuje portal Onet.pl, pełnomocniczka i adwokatka nastolatki, Anna Jaczun, będą się domagać publicznych przeprosin.

„My do tej pory nie wiemy, jaka jest faktyczna podstawa relegowania Julity ze szkoły. Nieoficjalnie dyrekcja szkoły dała do zrozumienia, że tak owszem, chodzi o angażowanie się w protesty. Chciałabym jednak podkreślić, że ani statut szkoły, ani regulamin, ani żaden akt prawa wewnętrznego nie może uczniom regulować, co mają robić w swoim wolnym czasie i nie może też ograniczać prawa do manifestowania i wyrażania poglądów”, powiedziała portalowi Onet.pl, prawniczka.
 

Pełnomocniczka wyrzuconej ze szkoły uczennicy podkreśla, że ten precedens jest nie zgodny z Konstytucją RP, a szkoła dodatkowo nie dochowała procedur usunięcia z listy uczniów.

„Ani szkoła publiczna, ani niepubliczna, społeczna czy prywatna, katolicka, informatyczna, językowa czy kucharska nie może w swoim statucie, regulaminie ograniczać prawa do wyrażania poglądów, bo jest to prawo zagwarantowane w konstytucji, umowach międzynarodowych, Konwencji Praw Dziecka. I proszę pamiętać, że mamy hierarchiczny system prawa w Polsce i zasadę, która mówi, że jeżeli normy prawne są ze sobą sprzeczne, to norma wyższego rzędu jest prawnie obowiązująca. Więc nawet jeśli w statucie szkoły są jakieś zapisy, że nie można się angażować w jakąś działalność, albo statut ogranicza poglądy ucznia, to jest to w obliczu prawa nieważne”.

Szkoła została wezwana do udzielenia wyjaśnień ze wskazaniem podstawy prawnej rozwiązania umowy o kształcenie i wydalenie Julity ze szkoły. Jak w wywiadzie dla Onet.pl raportuje prawniczka 17-latki, na razie instytucja przedstawiła tylko jako powód usunięcia Julity ze szkoły "nieprzestrzeganie przez dziecko dokumentów wewnątrzszkolnych". 

„Od wtorku 4 maja czekamy na wyjaśnienia. Skierowałam też pismo do Podlaskiego Kuratorium Oświaty, jako jednostki pełniącej nadzór pedagogiczny nad tą szkołą. Zwróciłam się do Departamentu Edukacji Urzędu Miasta, do Komisji Edukacji i Wychowania przy Radzie Miejskiej w Białymstoku. Poinformowałam też organ prowadzący, założycielski tej szkoły, czyli Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Archidiecezji Białostockiej. Przekazałam też o informację z prośbą o interwencję i ewentualną kontrolę w ramach swoich kompetencji do Ministra Edukacji i Nauki, do Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich, który już podjął interwencję”.
 

Źródło: Onet.pl, Wprost.pl