"10-latka została zgwałcona. Państwo zmusza ją do zachowania ciąży i mówi, by uznała to za szansę" - jak w praktyce wygląda wyrok Sądu Najwyższego w USA
Trudno wyobrazić sobie, co może czuć 10-letnia dziewczynka, która stała się ofiarą gwałtu. Jeszcze trudniej to, że w jego wyniku zachodzi w ciążę i zmuszona jest ją utrzymać. Ten koszmarny scenariusz wydarzył się właśnie w stanie Ohio, w USA. Ale to dopiero początek, bo w życie wszedł wyrok amerykańskiego Sądu Najwyższego, który unieważnił orzeczenie ustanawiające powszechne prawo do przerywania ciąży. W jego wyniku ucierpi wiele kobiet. Czy jesteśmy świadkami budowania fundamentów zupełnie realnego Gileadu z „Opowieści podręcznej” Margaret Atwood?
10-letnia dziewczynka z Ohio zaszła w ciążę w wyniku gwałtu. Gdy zgłosiła się do lekarza, była w ciąży od 6 tygodni i 3 dni. Lekarze odmówili przeprowadzenia aborcji, ponieważ kilka dni wcześniej zaostrzono w tym stanie przepisy aborcyjne. W świetle obowiązujących od 24 czerwca przepisów zakazano przerywania ciąży trwającej powyżej sześciu tygodni. O losie dziecka zadecydowały więc 3 dni.
10-letnia dziewczynka została zgwałcona. Państwo zmusza ją do zachowania ciąży i mówi, by uznała to za szansę. To nie jest Iran. To nie jest Gilead (teokratyczna dyktatura znana z ekranizacji książki "Opowieść podręcznej" - red.). To nie jest hipotetyczne. To zdarzyło się dzisiaj w Ohio - napisał na Twitterze Gavi Begtrup, demokratyczny kandydat do Izby Reprezentantów stanu Ohio.
A 10-year-old girl is raped. The State forces her to remain pregnant and tells her to consider it an “opportunity.”
— Gavi Begtrup (@GaviBegtrup) July 1, 2022
This isn’t Iran. This isn’t Gilead. This isn’t hypothetical.
This happened today in Ohio.
Dziewczynka na szczęście trafiła do lekarza, który pomaga ofiarom przemocy seksualnej. Ten zadzwonił do ginekolożki w stanie Indiana i poinformował ją o tej sytuacji. Kilka dni później 10-latka była już w drodze do jej kliniki, gdzie aborcja jest jeszcze legalna. O tym jak długo, zdecydują pod koniec lipca członkowie stanowego Zgromadzenia Ogólnego. Wprowadzenia surowych restrykcji w zakresie dopuszczalności przerywania ciąży chcą rządzący w tym stanie republikanie. I wszystko wskazuje na to, że i Indiana dołączy do grona stanów, w których ograniczane są prawa kobiet.
Wyrok Sądu Najwyższego w USA. Na czym polega? W których stanach aborcja jest nielegalna?
24 czerwca zmienił wiele w amerykańskim prawie, ale równie wiele w postrzeganiu USA jako kolebki wolności i praw kobiet. Tego dnia Sąd Najwyższy zdecydował, że powszechne prawo (obowiązujące od 1973 r.) do dokonywania aborcji przed osiągnięciem przez płód przeżywalności, jest niezgodne z konstytucją.
Efektem tego orzeczenia jest przekazanie władzom stanowym możliwości samodzielnego decydowania o zaostrzeniu polityki aborcyjnej. Obecnie aborcja jest nielegalna w Ohio, Teksasie, Alabamie, Arkansas, Kentucky, Missouri, Oklahomie, Dakocie Południowej, Alabamie i Tennessee. Ponad połowa amerykańskich stanów rozważa też możliwość zaostrzenia prawa do usunięcia ciąży.
Wyrok Sądu Najwyższego w USA trudno nazwać kontrowersyjnym, tak jak gwałt na 10-latce nie jest wydarzeniem "kontrowersyjnym", ale przestępstwem. Łatwiej nieść na sztandarach hasła pro-life, gdy nie ma się świadomości realnych dramatów kobiet. To, co wydarzyło się pod koniec czerwca w USA, to jawne ograniczenie praw kobiet, czego wyraz dały fale protestów, które przeszły przez Stany Zjednoczone. Plakaty, które nieśli protestujący przeciwko wyrokowi zaostrzającego prawo aborcyjne, do złudzenia przypominają te, ze strajku kobiet w Polsce: „żądamy aborcji sądu”, „nie wierzymy, że znów musimy walczyć o nasze podstawowe prawa”, czy „nie obchodzi mnie, co jest napisane w Biblii”. Idąc tą logiką, że Bóg chce, by 10-latka urodziła dziecko, można by się zastanawiać, czy chciał też, by poczęło się w efekcie gwałtu?
Zobacz także:
Czego chce amerykańskie społeczeństwo? Według ostatnich badań IPSOS zdecydowana większość Amerykanów uważa, ze decyzja o usunięciu ciąży powinna należeć tylko i wyłącznie do osoby noszącej płód.