Banki różnią się między sobą w sposobach jej obliczania. Generalnie jednak wszystkie stosują się w mniejszym lub większym stopniu do tzw. rekomendacji T narzuconej im przez Komisję Nadzoru Finansowego. Nakazuje ona instytucjom udzielającym pożyczek, by przyznawały kredyt mieszkaniowy jedynie wtedy, gdy suma wszelkich miesięcznych zobowiązań fi nansowych pożyczkobiorcy nie przekracza 50% dochodów jego gospodarstwa domowego. Inaczej mówiąc – chodzi o to, by po zapłaceniu wszystkich rat i innych opłat miesięcznych na koncie zostało ci jeszcze pół pensji.

Co to jest zdolność kredytowa

Obliczając zdolność kredytową, banki zawsze odejmują od dochodu (czyli pieniędzy, które co miesiąc dostajesz do ręki) wszystkie twoje obciążenia fi nansowe: np. raty innych kredytów, alimenty, pożyczki w zakładzie pracy, składki na ubezpieczenie, czynsz, opłaty za prąd, gaz, wodę, telefon itp. Dla banku bardzo istotne znaczenie ma też to, czy twoje przychody są regularne i pewne. Jeśli więc pracujesz na etacie, będziesz traktowana przychylniej niż ktoś, kto czerpie zyski z umowy zlecenia czy własnej działalności gospodarczej. Jeśli chcesz zwiększyć swoją zdolność kredytową, razem z tobą o kredyt może wystąpić inna osoba mająca stałe dochody. Najprościej, gdy jest to mąż, ale może być również twój życiowy partner albo ktoś z rodziny. Innym rozwiązaniem jest np. wydłużenie okresu kredytowania do maksimum oferowanego przez bank.

Wysokość zarobków, a kredyt

Bardzo różnie jest też traktowana liczba osób w gospodarstwie domowym. Jedne banki np. Pekao S.A. w ogóle nie biorą jej pod uwagę, w innych (np. mBanku i Multibanku) każde dziecko na utrzymaniu obniża zdolność kredytową nawet o ponad 40 tys. zł. Klient, aby otrzymać kredyt w wysokości 100 tys. złotych, powinien zarabiać ok. 1500 zł netto. W przypadku kredytu na 200 tys. zł kredytobiorca powinien wykazać się zarobkami na poziomie około 2050 zł netto, natomiast ubiegając się o kredyt na 400 tys. zł, musi uzyskiwać dochody na poziomie co najmniej 3300 zł netto.

Złotówki, franki czy euro?

Istotne znaczenie ma też to, czy starasz się o kredyt w złotówkach, czy w walucie obcej. Banki wiąże bowiem także tzw. rekomendacja S. Mówi ona, że bank wyliczając zdolność kredytową osoby ubiegającej się o kredyt hipoteczny w walucie obcej, powinien brać pod uwagę kwotę kredytu wyższą niż ta, o którą występujesz, nawet o 20 %, aby zabezpieczyć się przed ewentualnym ryzykiem. Oznacza to, że jeśli chcesz uzyskać kredyt we frankach szwajcarskich, twoja maksymalna zdolność kredytowa powinna być wyższa o 20% od kwoty, o którą faktycznie się ubiegasz. Minimalny dochód netto – przy kredycie walutowym – powinien być o kilkaset złotych większy niż wtedy, gdy występujesz o kredyt złotówkowy. Wpływ na zdolność kredytową mają też inne zobowiązania (np. wcześniejsze kredyty hipoteczne, gotówkowe i inne, a także karty kredytowe czy limity w korzystaniu z konta). I jeśli nawet nie korzystasz z posiadanych kart kredytowych, niektóre banki traktują je jak zagrożenie – możesz przecież ich użyć i wtedy nie starczy na spłatę kredytu.

SŁOWNICZEK TRUDNYCH TERMINÓW:

spread (czyt. spred) – pojecie związane z kredytem walutowym; jest to różnica w cenie, po jakiej bank sprzedaje kredytobiorcy walutę, w jakiej ten zaciągnął kredyt, a cena, w jakiej te walutę kupuje na rynku, np. od innych banków. Może sobie tę różnicę dowolnie kształtować, co ma wpływ na wysokość raty, która klient spłaca zawsze w złotówkach. Cena kredytu hipotecznego zależy także od wysokości WIBOR i LIBOR, warto więc znać te pojęcia.
wibor – to oprocentowanie, po jakim banki udzielają pożyczek innym bankom na rynku polskim. Cena pieniądza zależy też m.in. od liczby udzielonych kredytów. Im jest ich więcej, tym mniej środków w bankach, a więc pieniądz staje się droższy, co ma wpływ na ostateczny koszt kredytu.
libor – to to samo co wibor, tylko dotyczy rynku zagranicznego.