PROF. ZBIGNIEW LEW-STAROWICZ 66 lat. Seksuolog i psychiatra. Autor wielu książek o seksie. Wolny czas spędza w gronie przyjaciół, jak mówi: „na kolacyjkach z winkiem”. Lubi tańczyc. Słucha najchętniej tradycyjnego jazzu i muzyki latynoamerykanskiej. Trzy najważniejsze dla niego książki to: Biblia, „Pan Tadeusz” i „Rozwazania Marka Aureliusza”.

Claudia: Podobaja się Panu Salma Hayek, Monica Bellucci, Jennifer Lopez. Wszystkie w podobnym typie.

Zbigniew Lew-Starowicz: Brunetki z seksapilem. Wspaniale go eksponują. Mają w sobie to coś. Tak samo jak Catherine Zeta-Jones, Penélope Cruz. Nic dziwnego, ze zwracam na nie uwagę.

Claudia: Nicole Kidman ma to coś?

Z. L.-S.: Tak sobie.

Claudia: A Scarlett Johansson, współczesny symbol seksu?

Z. L.-S.: Zdecydowanie tak. Bardzo podobała mi sie w filmie „Vicky Cristina Barcelona”. Woody Allen ma talent do dobierania aktorek, które mają w sobie seksapil. Taki nieraz ukryty, nieoczywisty.

Zobacz także:

Claudia: A Marilyn Monroe, symbol seksu wszech czasów?

Z. L.-S.: Dla mnie nie jest erotyczna. Za słodka. Weszła w taki schemat naiwnego, zagubionego dziecka. Czasami głupiego kobieciątka. Powiedzenia o blondynkach pasują doskonale do niektórych jej wydań. Oczywiscie kreowano ją na taką. Ale ten image bardziej sie przebił niż prawdziwa Marilyn.

Claudia: To „coś” da się określić?

Z. L.-S.: Absolutnie nie. Próba definicji zawsze bedzie skazana na niepowodzenie. Bo to jest bardzo nieuchwytne, a robi tak piorunujące wrażenie na mężczyznach i jest dla nich oczywiste. Taka podskórna zmysłowość, dziesiątki nieokreślonych bodźców. W jednej z ostatnich edycji „Tanca z gwiazdami” wspaniała seksowność, żywiołowosc miała w sobie Natasza Urbańska.

Claudia: A Ania Mucha?

Z. L.-S.: Też, ale zupełnie innego typu. Pani Natasza ma seksowność, która jest pod skórą i uzewnętrznia się w określonych warunkach. Można sobie wyobrazić, jaka jest wtedy ekspansywna. U pani Muchy seksowność jest pokazywana publicznie: „Widzicie, jaka jestem seksowna!”.

Claudia: Która jeszcze z polskich celebrytek ma seksapil?

Z. L.-S. Marta Żmuda Trzebiatowska łaczy seksapil z kobiecościa. W oczach ma tajemniczą zadumę, a to się podoba mężczyznom.

Claudia: Poproszę o pięć pań.

Z. L.-S. Miałbym z tym kłopoty… Na pewno jeszcze Grażyna Szapołowska, teraz nieco mniej niż za jej najlepszych lat, ale ciągle wystarczająco dużo. Kiedyś wspaniała była EwaWiśniewska, dziś już zapomniana. A z młodszych… Jeżeli od razu nikt nie przychodzi mi do głowy, to z tego wniosek, że jest  ciężko…

Claudia: Ania Przybylska?

Z. L.-S.: Jest już blisko tego górnego pułapu.

Claudia: Kiedy patrzy Pan na kobiety z początków swojej kariery seksuologa i dziś, to bardzo zmieniło się nasze podejście do seksu?

Z. L.-S.: Znacznie bardziej niż mężczyzn. Bo seks dla mezczyzn zawsze był dostepny i otwarty. W przeszłości słynna była podwójna moralność. Mężczyznom na więcej pozwalano. Powszechnie akceptowano, że musi się przed ślubem wyszumieć. I nikt się nie zastanawiał, jaki był los tych kobiet, z którymi on się przespał. Czy przeżywały dramaty, zostały skrzywdzone może na całe życie? To nie miało znaczenia. On się powinien wyszumieć, żeby potem osiąść spokojnie przy jednej. A co słyszały młode kobiety jeszcze 40 lat temu, kiedy zaczynałem praktykę? Uważaj, siedź w odpowiedni sposób, nie prowokuj, pamiętaj, co ludzie o tobie pomyślą. Seks przed ślubem jeszcze nie tak dawno budził ogromne poczucie winy. Młode kobiety często miały lęk przed defloracją wynikający z niewiedzy. W ich wyobraźni to była apokalipsa! Bały się, że ten wielki członek rozszarpie ich małą pochwę we wszystkie strony. Co znaczył wtedy dobry image kobiety? Porządna, gospodarna, dobra matka, żona. Później doszło: aktywna zawodowo. Jeszcze długo nie akceptowano otwartości w sprawie seksu.

Claudia: Kiedy to się zmieniło?

Z. L.-S.: Dopiero mniej więcej 10, góra 15 lat temu. Niedawno w jednym z dzienników panie, które doszły do menopauzy, opisywały swój seks w detalach. Mówiły, że ich mężowie byli w ogóle nieświadomi, jakie one mają potrzeby. Powiedziałbym, że było to wywalone w sposób ekshibicjonistyczny. Ale najważniejsze, że to już jest możliwe! Kobieta może sobie pozwolić na taką otwartość, że pokaże twarz w telewizji i powie: „Mam punkt G, albo nie znalazłam go, mam orgazmy, chcę codziennie się kochać, lubię seks oralny”.

Claudia: To wszystko mówi również partnerowi.

Z. L.-S.: A jeszcze kilkanaście lat temu rzadko która z pań to potrafiła. To jest olbrzymia zmiana. Ma ona swoje dobre i złe strony.

Claudia: Dobre to oczywiste, a złe?

Z. L.-S.: Lęk u mężczyzn, a kobietom grozi samotność.

Claudia: Słuchałam audycji radiowej, w której mówił Pan, że mężczyźni mają coraz mniejszą ochotę na seks. Dawniej to kobiety mówiły: „Kochanie, boli mnie głowa”. Role się odwracają?

Z. L.-S.: Relacje między mężczyznami a kobietami zostały uformowane miliony lat temu! I cały czas funkcjonowały właściwie na podobnych zasadach. Mężczyzna miał zdobywać. Miał z tego satysfakcję, że oto po wielu staraniach nakłonił ją do pójścia do łóżka. Kiedy już byli parą, to on częściej chciał się kochać.

Claudia: Ona wymawiała się tym przysłowiowym bólem głowy.

Z. L.-S.: Ale w końcu ją zbajerował. Miał satysfakcję, że wczoraj nie chciała, a dzisiaj jej się zachciało.

Claudia: Nadal tego oczekuje większość mężczyzn?

Z. L.-S.: Zdecydowanie tak. Mały procent mężczyzn chce być prowokowany. A ta większość jest zdezorientowana, kiedy kobieta woła z łóżka: „Chodź tu”. Jeżeli ona mówi mu wprost, czego chce, co lubi, jakie miała w przeszłości doświadczenia, to on jest ustawiony w roli tego, który powinien stale się starać i być lepszy od poprzedników. Często jeszcze kobieta podsuwa mu lektury do czytania, żeby się podkształcił.

Claudia: To chyba dobrze, że startuje z tymi lekturami?

Z. L.-S.: Niedobrze, bo wywiera na niego presję. A seks nie może być egzaminem. Mężczyzna od razu się zbuntuje, zareaguje ambicjonalnie. Nie zapominajmy o tym, że istnieje odmienność świata płci. Często mówię pacjentkom: „Nie róbcie z mężczyzn kobiety bis, on naprawdę ma inny mózg, inaczej reaguje”. Jeżeli ona mu powie: „Tu masz artykuł o orgazmie ekstatycznym, koniecznie przeczytaj”, jak on to odbierze? Że jest nieukiem, ma się podkształcić i dać partnerce to, co tam jest napisane. Lepiej, żeby ona leżała w łóżku i zachęcała: „Chodź, zobacz, o czym oni tu piszą”. Razem czytają i robią z tego zabawę. Inaczej mężczyzna się wycofuje.

Claudia: Woli związać się na stałe z kobietą mniej otwartą?

Z. L.-S.: I mniej wymagającą. Znajduje taką, nawet mniej atrakcyjną, przy której nie czuje zagrożenia. Z nią układa sobie życie, bo nie musi ciągle się sprawdzać, udowadniać. A wyzwolonej może grozić samotność, gdy przestanie być młoda i atrakcyjna.

Claudia: Ponoć kochamy się coraz rzadziej. To dlatego, że współczesny świat daje nam znacznie więcej możliwości, a seks to tylko jedna z nich?

Z. L.-S.: Zupełnie się z tym nie zgadzam. Jeżeli pani lubi ciuchy, to nie uwierzę, że pani nie będzie miała czasu na kupowanie. Założę się, że przed czy po wywiadzie ze mną wyskoczy pani do ulubionych sklepów. I tak samo jest z seksem. Jak ktoś go lubi, to nie odciągną go inne atrakcje czy praca.

Claudia: Wielu Pana kolegów mówi, że praca zabija seks.

Z. L.-S.: To jest sprawa priorytetów. Są kobiety i mężczyźni, dla których zarabianie i rosnące konto są ważniejsze od satysfakcji seksualnej. Ale proszę sobie wyobrazić biznesmena zakochanego w atrakcyjnej dziewczynie, która potrzebuje seksu. On dobrze wie, że jak tego seksu nie będzie, to związek się rozleci. Jeżeli jest dla niego naprawdę ważna, to nie będzie siedział w firmie codziennie do 22. Buntuję się, jak słyszę, że rzadziej się kochamy, bo to znak czasu. Ci kochają się rzadziej, dla których to jest wygodne. Kiedyś nie bardzo można się było wytłumaczyć, że nie chce się iść do łóżka. Praca i pensja państwowa, dwa nudne kanały telewizyjne, i to wszystko. A teraz superpraca, nurkowanie w Egipcie, SPA na Wzgórzach Dylewskich. Jak nie mam potrzeb seksualnych, to łatwo mi się zasłonić innymi atrakcjami życia.

Claudia: Regularnie zdradza 25 procent kobiet i 33 procent mężczyzn. Już prawie tyle samo.

Z. L.-S.: Wcale nie wiem, czy te wyniki są prawdziwe. W ostatnich badaniach na pytanie: „Czy zdradziłaś swojego partnera?”, odpowiada tylko 60 procent pań, a 40 nie udziela żadnej odpowiedzi. To jak można wyciągać jakiekolwiek wnioski? Kojarzy mi się to z politykami, którzy zapominają, jaka jest ich rzeczywista skala poparcia. Połowa Polaków w ogóle nie poszła na wybory, na ich partię głosowała jedna czwarta, a oni sądzą, że większość jest za nimi (śmiech). Wracając do zdrady, te panie, które nie udzieliły odpowiedzi, można domniemywać, że zdradziły albo że chciałyby zdradzić. Ale też pytanie mogło im się wydać niejasne. Bo co to znaczy zdrada?

Claudia: No właśnie, jedna z moich koleżanek nie uważa seksu oralnego za zdradę.

Z. L.-S.: Dla niektórych kobiet tylko stosunek pochwowy jest zdradą, a seks oralny to jedynie pieszczota. Wiele kobiet uważa, że partner je zdradza, bo masturbuje się przed komputerem. Albo od dwóch miesięcy, każdego dnia, spotyka się w kawiarni z koleżanką z pracy. I pojawia się pytanie: Czy to zdrady?

Claudia: Możemy precyzyjnie zdefiniować zdradę?

Z. L.-S.: No właśnie nie. Dla części osób masturbacja przed komputerem jest zdradą, dla innych nie.

Claudia: A to dla Pana jest zdradą?

Z. L.-S.: Zdrada wiąże się z brakiem lojalności wobec partnera. Jeżeli zaangażowanie uczuciowe w inną osobę, nawet bez seksu, jest ukrywane, to jest to już zdrada. Ktoś poświęca czas na maile, telefony, spotkania i ukrywa to przed partnerem. Zdradza go emocjonalnie. Bo przecież na tych potajemnych spotkaniach nie mówi o budowie mostów. Tylko są to wynurzenia natury osobistej. I to, że nie poszedł do łóżka z koleżanką, nie ma w tej sytuacji większego znaczenia.