Moi starsi synowie chodzili do przedszkola państwowego. Prywatne nie były wówczas tak popularne, a poza tym osiedlowe znajdowało się blisko naszego domu, w dużym, kolorowym budynku z ogromnym ogrodem, a chłopcy dobrze je znali, bo codziennie przechodzili obok, idąc na spacer z opiekunką. Wiadomo też było, że jeśli przedszkole to właśnie to, do którego chodzili koledzy z podwórka. Najstarszy syn nie czuł się dobrze w grupie rozwrzeszczanych trzylatków, ale radził sobie, jak umiał. Na przykład na placu zabaw zwykle stał tyłem do wszystkich, przy ogrodzeniu i obserwował samochody jadące ulicą. Czasami przedszkolanka zwracała mi uwagę, że mały niechętnie bawi się z dziećmi, ale ja wiedziałam, że w ten sposób izoluje się od grupy i ma okazję pobyć w samotności. Uważałam, że ma do tego prawo.

Średni pokochał przedszkole od razu. Dzieciaki, wrzaski, przepychanki i sprytne unikanie leżakowania to był jego żywioł. Do tego mnóstwo zabawek i wiele atrakcji. Gdy przychodziłam po niego, mówił: "Jeszcze się nie wybawiłem". Najmłodszego miałam zamiar posłać do przedszkola dopiero, kiedy skończy cztery lata. Wydawało mi się, że rozwojowo jest to najlepszy moment. Ponieważ wiedziałam, że mam niewielkie szanse na dostanie miejsca w państwowej placówce, bo przyjmowano tam głównie dzieci samotnych matek, zaczęłam więc robić rekonesans w przedszkolach prywatnych. Te najbardziej elitarne na wstępie informowały, że "przetrzymywanie" dziecka do czwartego roku życia w domu to rujnowanie jego kariery już na starcie, bo: "jeśli nie odda pani syna do dobrej placówki w trzecim roku życia, nie ma co marzyć o dobrej szkole". Szukałam dalej, by wreszcie podjać decyzję.

Trudne pytania

Kiedy już dokonacie wyboru, przygotujcie się na to, że przez pierwsze tygodnie będziecie mieli tysiące wątpliwości. Kiedy tylko zamkniecie drzwi żłobka lub przedszkola, będziecie mieli natychmiast ochotę wrócić, by sprawdzić, czy wasze dziecko na pewno dobrze się czuje. Są rodzice, którzy przez kwadrans nasłuchują pod drzwiwami, czy nie słychać płaczu ich maleństwa. Są tacy, którzy próbują zaglądać przez okno czy dziurkę od klucza. A także tacy, którzy ze łzami w oczach jadą do pracy, a potem nerwowo zerkają na komórkę (sprawdzają, czy nie dzwoniła pani, że malec źle się czuje). Zamiast tak strasznie się denerwować, warto przeprowadzić prosty test. Jeśli wasz skarb przez pierwsze dwa tygodnie płacze przy rozstaniu z wami, ale potem szybko się uspokaja, a kiedy wracacie po niego, widzicie, że jest rozbawiony i tyle ma wam do opowiedzenia, to znak, że dobrze wybraliście. Dobrym dowodem na to, że dziecko lubi swoje przedszkole jest fakt, że w domu bawi się w zabawy, których nauczyło się w przedszkolu.

Ważne sygnały

Jeśli jednak dziecko każdego dnia wraca z przedszkola bardzo zmęczone i apatyczne, nie możesz się od niego dowiedzieć, w co się bawiło, nie powtarza piosenek, a w każdy poniedziałek rano narzeka na ból brzuszka, na pewno powinniście porozmawiać z wychowawczynią. Ale uwaga! Nie zapominajcie, że malec ma prawo również do gorszych dni. Kiedy płacze przy rozstaniu, ma dość tego "wstrętnego" przedszkola albo opowiada niestworzone historie o tym, jak to pani zamknęła dzieci w ciemnej piwnicy, nie martwcie się od razu. Tylko obserwujcie malca przez kolejne dni. Bardzo ważnym elementem, który z pewnością sprawi, że malec łatwiej zaakceptuje żłobek lub przedszkole, jest rozmowa. Podpytujcie dziecko, czego nie lubi w nowym miejscu i starajcie się to zmienić. Moje dziecko już pierwszego dnia zaczęło narzekać na zupę mleczną (samo wstydziło się powiedzieć pani, że nie chce jeść zupy), więc obiecałam solennie, że następnego dnia załatwię tę sprawę i już nigdy w przedszkolu nie będzie musiało jeść "tej okropnej zupy". Od razu pomogło. Powodzenia

Sprawdzony plan

Pewnie słyszeliście, że aby zapisać dziecko do najmodniejszych przedszkoli, musicie wpisać się na listę jeszcze w ciąży. A elitarne przedszkola organizują castingi i same wybierają sobie dzieci, a ty - biedny rodzicu masz niewiele do powiedzenia. Nie dajmy się zwariować, w końcu podstawowym obowiązkiem przedszkola jest zapewnić dziecku bezpieczeństwo i dobrą zabawę.

1. DOBRY CZAS. Rok wcześniej zacznijcie zbierać opinie na temat różnych placówek.
PAMIĘTAJCIE, że dobrym zródłem informacji są mamy na placu zabaw i Internet.

2. DOBRE MIEJSCE. Zastanówcie się nad lokalizacją. Jeśli macie do wyboru dobre przedszkole w pobliżu domu i supermodne gdzieś na drugim końcu miasta, wybierzcie pierwszą opcję. W ten sposób oszczędzicie sobie i dziecku porannego tkwienia w korkach, a poza tym, malec będzie miał kolegów z grupy w pobliżu domu. Weźcie też pod uwagę przedszkole niedaleko pracy.
PAMIĘTAJCIE, że niektóre państwowe placówki są otwarte tylko do 17-tej. Czy zdążycie wrócić z pracy, by odebrać dziecko? Przedszkole blisko pracy ma zalety (odprowadzacie malucha po drodze do pracy, zabieracie zaraz po jej zakończeniu), ale ma także poważne wady - jeśli zmienicie firmę, rozchorujecie się, będziecie musieli odprowadzać dziecko na drugi koniec miasta.

3. DOBRA ROZMOWA. Zanim podejmiecie decyzję przeprowadzcie rozmowę z dyrektorem, paniami. W przyjaznym przedszkolu dzieci nie są zmuszane do: jedzenia, leżakowania i siusiania na gwizdek. Zapytajcie, co będzie jeśli np. wasz mały nie będzie miał ochoty na zabawę na placu zabaw (Prawidłowa odpowiedź brzmi: zostanie w sali pod opieką osoby dorosłej). Dowiedzcie się, czy przedszkole odsyła do domu chore maluchy. Jeśli usłyszycie, że możecie przyprowadzić małego nawet z antybiotykiem, bo "wiadomo, dziś zwolnienia nie są mile widziane", zastanówcie sie, co jest dla was ważne. Jest ryzyko, że w takiej placówce wasz malec będzie na okragło łapał rózne infekcje od kolegów. Pytajcie, pytajcie, pytajcie…
PAMIĘTAJCIE, że chodzi o wasze dziecko, więc każde, nawet najbardziej banalne pytanie jest ważne. Jeśli uzyskacie na nie satysfakcjonującą odpowiedź, będziecie mieli pewność, że zostawiając tam malucha nie musicie się martwić. Jeśli, na wasze pytania personel przedszkola lub żłobka będzie reagował zniecierpliwieniem, to znak, ze lepiej poszukać innego miejsca.

Zobacz także:

4. DOBRA DECYZJA. Nie dajcie się nabrać na szeroką ofertę zajęć dodatkowych. Po pierwsze, za większość z nich będziecie musieli dodatkowo zapłacić. Po drugie, wasz trzylatek nie ma ochoty na naukę, tylko na zabawę. Po trzecie, te superpropozycje to w większości komercyjne chwyty. Kiedy szukałam przedszkola dla najmłodszego synka i pytałam kierowniczki, co kryje sie pod terminem glottodydaktyka lub metodą dobrego startu, dostawałam odpowiedź: "proszę skontaktować się z nauczycielem przedmiotu, ja tu jestem dyrektorem". Ostrożnie z tzw. placówkami specjalistycznymi, np. językowymi, sportowymi czy muzycznymi. Przedszkola mające w nazwie "amerykańsko-polskie" czy "językowe" bardzo często, oprócz oczywiście wygórowanej ceny, mają do zaproponowania godzinę języka tygodniowo i to ze studentką bez przygotowania do uczenia małych dzieci. Ostrożnie też z ilością zajęć dodatkowych, które w niektórych przedszkolach nazywane są fakultetami. Efekt - twój dwu-, trzylatek w ciągu dnia uczy się czytania, pisania i liczenia, a dodatkowo ma: angielski, francuski, rytmike, balet, karate, a nawet lekcje szachów. Znam przedszkola, w których, kiedy dziecko choruje i opuszcza zajęcia, musi nadrobić na prywatnych korepetycjach.
PAMIĘTAJCIE, że nie można dać się zwariować. Na tym etapie rozwoju, wasza pociecha chce zobaczyć "na żywo" strażaka, lekarza od zwierząt, razem z panią piec chleb, robić ludziki z kasztanów i bawić się w piaskownicy. Przecież na naukę przyjdzie jeszcze czas - w szkole.

Publiczne przedszkola i żłobki

Na początku lutego ogłoszany jest nabór do przedszkoli. Zgłoś się do wybranej placówki i pobierz WNIOSEK. Trzeba złożyć go DO 30 MARCA. Pamiętaj, że obowiązuje rejonizacja, a pierwszeństwo mają matki samotnie wychowujące dzieci i rodzice zatrudnieni na podstawie umowy o pracę. Choć to zakazane, złóz podanie w kilku placówkach, co zwiększy twoje szanse. Pamiętaj, że przedszkola państwowe PRZYJMUJĄ TRZYLATKÓW, w prywatnych bywaja grupy nawet dwulatków. KOSZT przedszkola państwowego to OK. 200-400 ZŁ miesiecznie (opłata, stawka zywieniowa, zajecia dodatkowe), przedszkole PRYWATNE kosztuje OK. 600-1500 ZŁ. Nabór do publicznych żłobków trwa przez cały rok. Problem polega tylko na tym, że chętnych jest zwykle znacznie więcej niż miejsc. ŻŁOBEK kosztuje miesięcznie OK. 150-250 ZŁ.

Czy wiesz że...

w Krakowie działa przedszkole całodobowe, w Warszawie niektóre przedszkola zabierają i odwożą dzieci do domów.

ŻŁOBEK JEST OK

EWA STYS, DYREKTOR ŻŁOBKA NR 7 W WARSZAWIE

1. W jakim wieku można posłać malca do żłobka?
Niektóre placówki przyjmują dzieci już od 4. miesiąca życia, inne, gdy maluch skończy pół roku. Żłobek jest przeznaczony dla dzieci do 3. roku życia.

2. Czy takie maleństwo jest juz gotowe na rozstanie z mamą?
No cóż, kilkumiesięczny malec z pewnością nie jest gotowy na rostanie z mamą. To raczej sytuacja rodziców sprawia, ze maluch trafia do żłobka. Mamie kończy sie urlop macierzyński, musi wracać do pracy i wtedy czas podjąć trudną decyzję: żłobek, babcia czy opiekunka. Z tych trzech opcji dwie wydają mi się dobre: babcia albo żłobek.

3. Żłobek kojarzy nam się z "przechowalnią" dla dzieci?
Może kiedyś nie były to przyjemne placówki. Ale teraz jest zupełnie inaczej. To miłe, ciepłe, kolorowe miejsca, gdzie maluchy rosną pod okiem fachowych opiekunek. W grupie jest zwykle ok. 20–25 dzieci, zajmują sie nimi dwie wychowawczynie i dwie panie pomagajace. Zazwyczaj do dyspozycji dzieci jest jadalnia, sypialnia i dobrze wyposażony kącik zabaw. Nie może więc być mowy o tym, ze maluchy są zaniedbane czy znudzone.