Kampania rozpocznie się w maju i potrwa do końca roku. Za ponad 2,7 mln zł powstały spoty radiowe i telewizyjne o niepłodności i sposobach jej leczenia. Polacy usłyszą też o czynnikach utrudniających zajście w ciążę, jak palenie i stosowanie antykoncepcji. Kolejne 300 tys. zł resort przeznaczy do 2018 r. na stronę internetową o podobnej tematyce. W opisie wymagań dla jej twórców ministerstwo jako najważniejszą rzecz dla osób starających się o dziecko wskazało kalendarzyk, który pozwala wyliczać dni płodne.

Maj 2017 przyniesie nam nową kampanię pro life finansowaną przez Ministerstwo Zdrowia. Konkretnie skupiono się tutaj na leczeniu niepłodności oraz jej przyczynach. Powstaną spoty radiowe i telewizyjne oraz strona internetowa propagujące używanie kalendarzyków dni płodnych oraz wskazujące potencjalne czynniki dla których Polki nie mogą zajść w ciąże. Są to: nałogowe palenie papierosów i stosowanie antykoncepcji.

Czym jest kalendarzyk dni płodnych?

Kalendarzyk dni płodnych pozwala nam wyliczyć kiedy najłatwiej zajść w ciążę. Jest to dzień owulacji, dzień przed lub dzień po niej. Dokładnie obserwując swoje ciało i poznając swój cykl menstruacyjny: jego długość i regularność. Przyjmuje się, że przeciętnie trwa on 28 dni, jednak norma obejmuje cykle trwające od 25 do 35 dni. Do jajeczkowania dochodzi zaś 14 dni przed miesiączką – w ten sposób można wyliczyć dni płodne.

Niemniej, nie jest to metoda najbardziej skuteczna przy leczeniu niepłodności, na co wskazują też lekarze ginekolodzy.

W kampanii Ministerstwo Zdrowia będzie też promować kontrowersyjną naprotechnologię, pomijając metodę in vitro dla par starających się o dziecko.

Naprotechnologia co to jest?

To metoda leczenia niepłodności sprzed 30 lat. Nazwa powstała od Natural Procreative Technology, czyli techniki, metody naturalnej prokreacji. Polega na prowadzeniu dokładnych obserwacji organizmu fizjologicznych i biochemicznych (patrz – kalendarzyk dni płodnych) i tworzeniu indywidualnych porad dla par. Przeciętna długość cyklu NaPro to 24 miesiące.

Przypominamy, że minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zamknął jakiś czas temu program refundacji metody in vitro w Polsce. Teraz przeznacza, bagatela, 300 milionów złotych na kampanię promującą kalendarzyk dni płodnych i naturalne metody leczenia niepłodności. Tymczasem w aptekach farmaceuci powołując się na „klauzulę sumienia” odmawiają klientkom sprzedaży środków antykoncepcyjnych. Czekamy na kampanię...

Zobacz także: