Margaryna udaje masło, masło chwali się zawartością margaryny, a my mamy mętlik. Jeść je czy nie? W rozsądnej ilości masło nie szkodzi, zwłaszcza gdy w naszej diecie nie ma nadmiaru innych nasyconych tłuszczów zwierzęcych. A jeśli jeść, to prawdziwe.

ŚMIETANKOWE,bo ze śmietany (przynajmniej teoretycznie). A z czego „stołowe”?

Dobre jest tłuste

● Tak jak w przypadku serów, prawo zakazuje umieszczania na opakowaniu słowa „masło”, jeśli wewnątrz jest masłopodobne coś.

● Normy unijne rozróżniają masło ekstra, najlepsze, z ukwaszonej śmietany, które ma 82 proc. tłuszczu. Śmietankowe, ze śmietanki nieukwaszonej, zawiera go o ok. 10 proc. mniej. W Polsce dopuszcza się też masło stołowe z zawartością tłuszczu ok. 70 proc.

Masło rośnie na palmie? 

● Ale, ale, musi to być tłuszcz mleczny, nie roślinny, np. podły olej palmowy lub tłusta, żółta maź: oleina.

Zobacz także:

● Co sprytniejsi producenci na wierzchu opakowań zachwalają: 85 proc. tłuszczu. A gdy przeczytamy to, co drobnym drukiem, okazuje się, że nawet w połowie jest to kiepski tłuszcz roślinny!

● W produktach masłopodobnych są też inne „wynalazki”: barwniki, emulgatory, zagęstniki. I dużo, dużo wody.

CZARY-MARY czy granda maślana?

Produkt jest tańszy niż składniki – jak to możliwe?

Prosty rachunek

● Na wyprodukowanie 1 kg masła trzeba 4–5 litrów pełnotłustej śmietany. Musi więc kosztować co najmniej 20 zł za kg, czyli minimum 4 zł za kostkę 200 g. Nabrać się łatwo 

● Jeśli kostka kosztuje mniej, sprawdź, czy z opakowania nie uciekło słówko „masło” i czy do koszyka nie wkładasz kostki, która jest miksem tłuszczów mlecznych i roślinnych. Tańszą, bo z dużo tańszych składników.

● Masłopodobne wyroby do złudzenia masło przypominają. Kształtem tradycyjnej osełki, krowami na złotym opakowaniu, nazwą „wiejskie”, „śniadaniowe”.

● Ale rozbój w biały dzień zaczyna się wtedy, gdy za maślano-olejową mieszankę, a tym bardziej za margarynę, każe się nam płacić więcej niż za prawdziwe masło

MASŁO-LEP NA NAIWNYCH. Gdzie kupujemy najdroższe na świecie czosnek, sól i inne przyprawy? W maśle oczywiście.

Masełka smakowe

●Znów ćwiczenie z matematyki. Wiemy już, ile powinna kosztować kostka masła. A szczypta soli, ziół, sproszkowanego czosnku – ile są warte? Niewiele. To dlaczego za masła smakowe płacimy nawet dwa razy więcej niż za zwykłe?

● Cała lista witaminowych dodatków ani piękne opakowanie też nie usprawiedliwiają nawet dwukrotnie wyższej ceny.

DLA NASZEJ WYGODY? Oj, chyba dla zysku producentów.

Sławetna smarowność

● Wygodnie wyjąć kostkę z lodówki i od razu smarować kromkę. Producenci żerują na naszym wygodnictwie, jako zaletę sprzedając nam wadę: dodatek taniutkiego oleju. To dzięki niemu kostka nie twardnieje.

● Prawdziwe masło po wyjęciu z lodówki zawsze jest twarde. Taka jego natura, i kropka.

Masło klarowane

Ma mniej cholesterolu, nie przypala się, dłużej można je przechowywać. Gotowe kosztuje sporo, ale po co przepłacać, skoro można je zrobić.

Masło pokrój, przełóż do garnka, podgrzewaj na wolnym ogniu, nie mieszając (1 kg masła ok. 30 minut). Na wierzchu powstanie biała piana. Delikatnie ją usuwaj przez cały czas gotowania. Dobrze sklarowane masło jest lekko złote, nie może być ciemne. Przelej je do słoika, poczekaj, aż wystygnie, i zakręć.