Miała to być skromna uroczystość, tylko w gronie najbliższych przyjaciół. Jennifer Garner nie wynajęła wzorem Paris Hilton najmodniejszej nowojorskiej restauracji na 34. piętrze wieżowca, nie zaprosiła połowy znanych jej celebrities, nie poinformowała wszystkich gazet o "najgorętszym party w mieście". Już dawno dała wyraz temu, że obecność na łamach prasy jej nie interesuje.

I być może 33. urodziny Jennifer przeszłyby niezauważone, gdyby nie ogromna ciężarówka z zamontowanym na pace dźwigiem, która tego dnia zatrzymała się przed bramą jej posiadłości. Nikt z obecnych na przyjęciu gości nie miał pojęcia, skąd się tam wzięła i jaki ładunek przewozi. Na platformie ciężarówki stało wielkie pudło. Jubilatka powoli zaczęła się domyślać, co może kryć wielki beżowy karton. - Byłam pewna, że to jakiś sportowy samochód - powiedziała później Jennifer. Nieraz przecież zwierzała się Benowi, że marzy o porządnym, szybkim aucie. A jego przecież stać na taki gest. J.Lo dostawała od niego wszystko, o czym tylko zdołała pomyśleć.

Dźwig powoli podnosił pakunek. Wydawało się, że w środku jest coś bardzo ciężkiego. W końcu panna Garner mogła zabrać się do rozpakowywania niecodziennego prezentu. Jakież było jej zdziwienie, kiedy spod beżowego kartonu zamiast połyskującego metalicznie lakieru wychynął kolejny karton. A potem jeszcze jeden i następny, i następny. Goście setnie się ubawili, obserwując coraz bardziej zdziwioną i zniecierpliwioną twarz Jennifer, która zmagała się z kolejnymi pudłami. Nareszcie udało się jej dotrzeć do ostatniego, malutkiego pudełeczka.

Gdy je otworzyła, na aksamitnej poduszeczce zobaczyła mały, złoty pierścionek. Mały, ale za to z diamentem. Nie miała wątpliwości, kto go kupił. Jej chłopak Ben Affleck. Chociaż ani Jennifer, ani Ben, ani ich rzecznicy nie potwierdzili oficjalnie informacji o zaręczynach, obecni na urodzinowym przyjęciu goście twierdzą, że Ben w teatralny sposób padł przed swoją ukochaną na kolana i przy świadkach poprosił ją o rękę, a ona z uśmiechem przyjęła oświadczyny.

Jennifer nie spodziewała się takiego prezentu. Jeszcze nie teraz. W końcu ona i Ben byli parą zaledwie dziewięć miesięcy. Poznali się na planie filmu Daredevil, ale wówczas Ben był jeszcze zajęty romansem z Jennifer Lopez. Garner też nie narzekała na brak adoratorów. Po rozwodzie z aktorem Scottem Foleyem u jej boku najczęściej widywano innego aktora Michaela Vartana. Próżno jednak oczekiwać od Jennifer zwierzeń. Swoje życie prywatne zawsze trzymała w tajemnicy. Rozwód kwitowała krótkim i lakonicznym "nie wyszło i już", a Michaela ochrzciła mianem "najbliższego przyjaciela".

Z niesmakiem obserwowała, jak wiele jej koleżanek po fachu dwoi się i troi, aby tylko zaistnieć w kolorowych czasopismach. Nie podobało jej się, że intymne szczegóły związków i hollywoodzkich małżeństw trafiają na pierwsze strony gazet, że w Mieście Aniołów prywatne brudy pierze się publicznie. Jennifer zawsze miała słabość do kolegów z planu, ale uważała, że to jej prywatna sprawa, a nie kolejny temat dla prasy. Były mąż grał jej chłopaka w serialu Felicity, a Michaela Vartana poznała na planie popularnego w Stanach serialu Alias. Przyjaciele twierdzili, że Michael był gotowy na każde jej skinienie, ofiarował jej spokój i niegasnące ciepło uczuć. U jego boku Jennifer mogła liczyć na wszystko, o czym do tej pory marzyła. Ciche, spokojne życie bez wpychających się drzwiami i oknami dziennikarzy, bez śledzących ją paparazzich. A jednak wybrała innego mężczyznę i inny sposób na życie.

Zobacz także:

Kiedy Jennifer zaczęła się spotykać z Affleckiem, nagle stała się bohaterką z pierwszych stron gazet. Wystarczyło, że razem z Benem wybrała się na mecz jego ukochanej drużyny baseballowej Boston Red Sox w ubiegłym roku, - a już wszyscy chcieli wiedzieć, kim jest ta sympatyczna dziewczyna o wydatnych czerwonych ustach i sympatycznych dołeczkach w policzkach, która nie boi się spotykać z mężczyzną uznanym przez prasowych ekspertów za straconego. Jennifer się to nie spodobało. Nie chciała, by jej związek z Affleckiem przypominał jego romans z piosenkarką J.Lo. Nie chciała, by ktoś analizował jej sposób ubierania, makijaż, gesty, sprawdzał, co czyta, gdzie bywa wieczorami i czy przypadkiem nie kupuje w aptece testu ciążowego.

Jennifer wychowana w konserwatywnej rodzinie w zachodniej Wirginii, córka inżyniera i nauczycielki angielskiego, od dzieciństwa przyzwyczajona do ciężkiej pracy i dyscypliny, nie ma (i nie chce mieć) nic wspólnego z rozpuszczonymi gwiazdkami dorastającymi w blasku fleszów. Najchętniej nosi dżinsy, adidasy i dresowe bluzy, prawie się nie maluje, nie przesiaduje godzinami w salonach piękności, nie korzysta z usług prywatnego trenera i stylisty. Od razu postawiła Benowi warunek: - Jeśli mamy być razem i jeśli chcesz, by nam się udało, musimy zrobić wszystko, żeby dziennikarze przestali śledzić każdy nasz krok. Dla Bena było to coś nowego, prawdziwe wyzwanie. "Złoty chłopak Hollywood" zdążył się już przyzwyczaić do dyskomfortu, jaki niosą ze sobą pieniądze i sława.

Do tej pory Ben topił smutki w alkoholu, od rzeczywistości i stresów związanych z życiem gwiazdy uciekał w świat płatnych rozrywek i hazardu. Niewłaściwie lokował uczucia. Najpierw była Gwyneth Paltrow, a potem Jennifer Lopez, która dla niego rozwiodła się z drugim mężem, tancerzem Crisem Juddem. Ale to właśnie przez ten związek załamała się jego kariera, ucierpiało wiele przyjaźni. Nawet Matt Damon, jego powiernik i najbliższy kumpel, przestał się z Benem spotykać. Od chwili poznania na planie filmu Gigli J.Lo i Affleck stali się nierozłączni. Ben nie zdawał sobie jednak sprawy, że dla Jennifer jest tylko maskotką, przystojniakiem, ulubieńcem mediów, który ambitnej pannie J.Lo ułatwi promocję filmu czy płyty. Nie chciał wierzyć, kiedy ostrzegano go, że Lopez całe swoje prywatne życie podporządkowuje karierze, a on jest tylko kolejnym etapem w tym misternie obmyślonym planie. Uwielbiał się z nią pokazywać, czuł, że wszyscy zazdroszczą mu romansu z jedną z najseksowniejszych kobiet na świecie. Wydawało mu się, że jest w siódmym niebie, kiedy widział siebie i Jennifer na okładkach gazet. To było coś!

Dla niej gotów był rzucić nawet film i nie przerażało go, że jego kolejne role oceniane są coraz gorzej. Kiedy snuł naiwne plany o rodzinie i dzieciach, Jennifer wnikliwie obserwowała, czy nie zmienia się jej pozycja w rankingu popularności. Kiedy tylko zauważała drobne zawirowania na szczycie, wymyślała dla swoich fanów nowe "atrakcje". Największą z nich były ogłoszone w 2002 roku szumne zaręczyny, potem zaczęły się przygotowania do ślubu. Trwały blisko półtora roku. Kiedy data została już ustalona, suknia wybrana, a lista gości zamknięta, państwo młodzi nieoczekiwanie odwołali ceremonię.

Przyjaciele mają nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Chociaż nikt nie wróżył związkowi z J.Lo przyszłości, ból po rozstaniu z nią był dla Bena jak najbardziej prawdziwy. Znajomi aktora boją się, że kolejne miłosne rozczarowanie wpędziłoby go w jeszcze większe kłopoty. Na razie jednak na to się nie zanosi.

Garner, oprócz imienia, nie ma z Lopez nic wspólnego. Nie jest żądna sławy, nie podporządkowuje prywatnego życia karierze. Sprawiła, że Affleck przestał pić i że od miesięcy nie pokazuje się w kasynach. Również dzięki niej rozważniej zaczął przeglądać przesyłane mu scenariusze. Jego dziewczynie zależy na obopólnym szczęściu, chciałaby, aby nazwisko ukochanego znów znalazło się w czołówce. Co na to Ben? Jest szczęśliwy. Okazało się, że nawet w Hollywood można wieść życie z dala od świateł jupiterów. Z "sympatyczną dziewczyną z sąsiedztwa" u boku.