Monika Brodka, której wygrana w kultowym swego czasu programie "Idol" (notabene format wraca), pozwoliła na rozwinięcie skrzydeł w karierze, jest niczym kobieta kameleon. Od 2003 roku do dnia dzisiejszego zmieniła się nie tylko muzycznie, ale też, a może przede wszystkim, zmianie uległ jej image. Od niepozornej góralki z Twardorzeczki obok Żywca po prawdziwą gwiazdę muzycznej sceny alternatywnej, która z powodzeniem reinterpretuje styl Davida Bowie.

W 2003 i 2004 roku wydała dwie części albumu "Mini album", na fali super popularności po wygranej w programie Polsatu. Znalazły się tam takie radiowe hity jak "Dziewczyna mojego chłopaka" i "Ten" ze słowami Ani Dąbrowskiej. Wtedy też Brodka miała image gwiazdy soul, z rudymi kręconymi włosami i mocnym makijażem, który przyszedł po fazie na super naturalne, sportowe stylizacje.

W 2005 wygrywała już Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu i nagrywała hip hopowe kawałki z raperami WSZ i CNE.

W 2010 Brodka zmieniła muzyczny nurt i popłynęła na fali alternatywnego folku, serwując słuchaczom bardzo dobrą płytę "Granda", na której znalazły się znane hity m.in. "Krzyżówka dnia", "W pięciu smakach", "Hejnał" (który nagrywała z ojcem. Przy "Grandzie" piosenkarka współpracowała z członkami zespołu Pustki i Pogodno, co słychać w muzycznych aranżacjach i widać w sposobie pisania słów.

Potem na dłuższą chwilę polska it girl muzyki zniknęła i zaszyła się w Los Angeles, gdzie szlifowała wokal i wciąż pracowała nad nowym albumem oraz pomysłem na siebie. Wróciła z nową energią, odmieniona i z bardzo poukładaną wizją swojego image. Nie bez znaczenia oczywiście jest jej współpraca ze stylistką Vasiną, która odpowiedzialna jest za kostiumy sceniczne, ale też stylizacje na duże wyjścia Brodki (nie zdarzają się one zbyt często, ponieważ gwiazda stara się ich unikać).

Zobacz także:

Ostatnio zachwyciła totalnie nowym wizerunkiem, opartym na awangardowym podejściu do mody i podglądaniu Davida Bowiego, ze szczyptą lat 80. Na jej płycie z 2016 roku "Clashes" z hitami "Horses" i "Up in the hills", znajdziemy zupełnie inną jakość, mocno elektroniczną, mniej mainstreamową niż poprzednie folkowe wydania. Sama Brodka przypomina teraz gwiazdy np. szwedzkiej sceny pop, ze swoją efemerycznością.

Ostatnio Brodka wrzuciła na swój Instagram post z dość kontrowersyjnym nowym image, ala Sinead O'Connor. Co sądzicie o tym wydaniu wokalistki?