To było dawno, dawno temu. Poznaliście się, zakochaliście, rozstaliście. Historia bez happy endu. Od tamtej pory miałaś już innych partnerów, zdążyłaś się nawet ponownie zakochać. Ale nie możesz zapomnieć o swoim eks. Ciągle wierci dziurę w twojej głowie, choć dobrze wiesz, że nic już z tego nie będzie... Nazwijmy go „facet widmo”.

Piękny umysł
Renata (38 lat) poznała Piotra na pierwszym roku studiów (ekonomia). – Koleżanka wskazała mi chłopaka siedzącego w auli wykładowej i powiedziała: „Ten to geniusz”. Zaintrygował mnie – wspomina. Renata, śliczna brunetka w typie Juliette Binoche nigdy nie narzekała na brak powodzenia. Nadeszło lato i koleżanka zaproponowała wakacje we trójkę: one dwie i geniusz. W ostatniej chwili koleżanka wymigała się i okazało się, że na samochodowy tour po Europie Renata jedzie sam na sam z Piotrkiem. Na pierwszy nocleg zajechali do Austrii. Piękne miejsce, nad samym jeziorem. – Właśnie zaczęłam pracować na pół etatu w prestiżowym koncernie i poprosiłam o tydzień urlopu. Tamtego wieczoru wiedziałam jednak, że podróż się przedłuży – opowiada. Wrócili po miesiącu. Jako para. Piotrek otworzył przed nią nowy rozdział w życiu: sporty ekstremalne, podróże... Imponował inteligencją i pracowitością. – Do wszystkiego niezwykle się przykładał, nie znosił rzeczy robionych byle jak, na kolanie – zaznacza Renata. Jednak życie z geniuszem do łatwych nie należy: Piotr miał swój własny świat, w którym często się zaszywał. Był skąpy w okazywaniu uczuć. – Nigdy nie wyartykułował słów: „Kocham cię” – żali się Renata. Po paru latach związku stwierdziła, że ma dość życia z autystą uczuciowym. Piotrek był też niezwykle zestresowany pracą – błyskawicznie wspinał się po szczeblach kariery.
Nie zatrzymywał Renaty, gdy się wyprowadzała. – Dopiero po latach, kiedy już dawno nie byliśmy razem, wyznał mi na jakiejś imprezie, że byłam miłością jego życia – opowiada Renata. Po rozstaniu utrzymywali kontakt. – Miałam wrażenie, że Piotrek nie chce stracić kontroli nad moim życiem. W piątek wieczór wysyłał SMS-a z pytaniem, co robię, a w sobotę rano dzwonił z prośbą o relację – dodaje. Bardzo długo nie przedstawiali sobie aktualnych partnerów. Jeśli wiedzieli, że znajdą się na jednej i tej samej imprezie, celowo przychodzili bez osób towarzyszących.
W końcu, po dziesięciu latach, odważyli się przedstawić swoich ukochanych. – Nie muszę chyba dodawać, że nie zapałałyśmy do siebie sympatią z jego dziewczyną. Gdy Piotrek zapytał, co o niej myślę, skrytykowałam jej styl ubierania się. Parę tygodni później zostawił ją. Sam też nie wyrażał się pochlebnie o moim chłopaku. Stwierdził, że „mógłby być bystrzejszy” – opowiada Renata. Gdy postanowiła rozkręcić własny biznes – butik z ciuchami, zwróciła się o pomoc do Piotrka. W końcu był już wtedy wiceprezesem międzynarodowego banku. Nie bał się zainwestować dużych pieniędzy. Jednak już po kilku miesiącach współpracy doszło pomiędzy nimi do znaczącej różnicy zdań.
Renata postanowiła wykupić firmę. Rozstawali się, tym razem biznesowo, w mało sympatycznej atmosferze. Coraz rzadziej kontaktowali się prywatnie. Ostatecznie Piotrka wysłano na kontrakt do Hong Kongu i już w ogóle przestali się widywać. Jak oblicza Renata, od czasu rozstania z Piotrkiem była w około 20 związkach. Z żadnym z partnerów nie myślała o ustatkowaniu się i założeniu rodziny. Niezwykle dba o własną niezależność. Gdy zadaję jej pytanie, czy jest ktoś, dla kogo byłaby w stanie z niej zrezygnować, odpowiada, że jedynie dla Piotrka.– Jeśli sytuacja pełna jest niedopowiedzeń, będzie nam bardzo trudno ostatecznie ją zamknąć – tłumaczy Anna Wierzbicka, psycholog z Centrum Psychologicznego „Widnokrąg”. – Zwłaszcza jeśli dotyczy to relacji z kimś ważnym. Pozostają w nas różne, najczęściej sprzeczne uczucia. Nurtują pytania, na które nie potrafimy znaleźć odpowiedzi. To wszystko sprawia, że trudno przestać myśleć o tej osobie i rzeczywiście pozwolić jej odejść.
Czy powrót do „faceta widmo” jest w ogóle możliwy? – Nie jest to łatwe zadanie, gdyż sposób zakończenia relacji może rzutować na jakość powtórnego związku – ostrzega Anna Wierzbicka. – Uświadomienie sobie prawdziwej motywacji do ponownego wejścia w relację z byłym partnerem oraz rozeznanie się w swoich uczuciach do tej osoby mogą pomóc w zbudowaniu nowego związku. Ważne jest także, aby zadać sobie pytanie, na ile jesteś gotowa, by poradzić sobie z tym, co dawniej ci przeszkadzało i być może doprowadziło do rozstania.

Ostatnie tango
w Paryżu Justyna (27 lat) była od siedmiu lat z Mateuszem, gdy wysłano ją na konferencję do Budapesztu. Wszystko wyglądało różowo: właśnie otrzymała etat w prestiżowej organizacji pozarządowej. Parę lat wcześniej Mateusz poprosił ją o rękę, ale nie spieszyli się do ślubu. Justyna nie lubiła określeń „Jesteśmy parą”, „To mój narzeczony”, itp. Dla niej byli przede wszystkim najlepszymi przyjaciółmi. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz uprawiali seks. No, ale nie można przecież mieć wszystkiego. Tak to sobie przynajmniej tłumaczyła. W Budapeszcie poznała całą masę fascynujących ludzi. W tym Klausa. Przyjechał jako przedstawiciel niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Był w wieku jej ojca i w ogóle nie traktowała go jako potencjalnego kandydata na kochanka. Świetnie jej się z nim rozmawiało. I tyle. Jednak przedostatniego wieczoru, podczas wspólnego spaceru, Klaus pogładził ją po policzku. Poczuła się dziwnie, ale jednocześnie zdała sobie sprawę, że Klaus ją pociąga. Wylądowali w jego pokoju hotelowym. – Już dawno nikt mnie tak nie dotykał – wspomina Justyna. Postanowili spotykać się co miesiąc w innym mieście Europy. Klaus też nie był singlem... Po kilku takich spotkaniach Justyna zdecydowała się rozstać z Mateuszem. Zrozumiała, że związek, w którym sprawy łóżkowe kiepsko się układają, nie ma racji bytu. Stopniowo zaczęła jej jednak doskwierać samotność i comiesięczne gorące randki z Klausem przestały wystarczać. – Podczas kolejnego romantycznego wyjazdu postawiłam mu ultimatum: albo zaczynamy się widywać co dwa tygodnie, albo w ogóle – opowiada. – Dopiero wtedy zrozumiałam, że on nie zostawi swojej dziewczyny – dodaje. Wyjeżdżała, wiedząc, że to koniec. Jednak już po kilku dniach wysłała długiego maila. Minął rok. Do dziś piszą do siebie i dzwonią. Jak tylko któreś przyjeżdża służbowo do miasta tego drugiego, spotykają się. Już bez seksu. Justyna miała parę miłosnych przygód, ale wciąż pozostaje singlem. Gdy pytam, czy miałaby problem, by nazwać Klausa swoim „chłopakiem”, gdyby byli razem, przyznaje otwarcie: – Żadnego. Czy przyjaźń z „facetem widmo” to dobry pomysł? – Czasami może to być bardzo trudne i niekorzystne – ostrzega Anna Wierzbicka. – Szczególnie, jeśli minęło niewiele czasu od rozstania, i wciąż odczuwamy silne emocje. Często zdarza się, że przyjaźń z byłym partnerem jest próbą ponownego zbliżenia się i utrzymania relacji, choć w trochę innej formie. Jest to sposób na poradzenie sobie ze stratą. Istotne, żeby odpowiedzieć sobie na pytania: „Czy dalszy kontakt z byłym chłopakiem jest dla mnie dobry?”, „Jaki mam stosunek do byłego partnera?”, „Co daje mi utrzymywanie z nim kontaktu i na ile mi to służy?”.

Więzy miłości
Czyżby „facet widmo” miał nas już na zawsze prześladować?
Ostatnia historia niesie w sobie optymizm. Pięć lat temu Monika (29 lat), tłumaczka, zakochała się po uszy w Tomku. Typowy artysta, trudny do ujarzmienia, ale Monika miała słabość do takich niebieskich ptaków. – Rozstaliśmy się jednak po roku, ponieważ widziałam doskonale, że nie jest równie mocno jak ja zaangażowany w ten związek – wspomina. A, jak śpiewa Sting, „if you love somebody, set him free”. Postanowili jednak zostać przyjaciółmi, byli w ciągłym kontakcie. – Kilka miesięcy później dowiedziałam się, że zdradzał mnie, gdy jeszcze byliśmy razem, z dziewczyną poznaną przez internet – wyznaje. – Tak bardzo mnie to zabolało, że urwałam kontakt. Tomek przepraszał, słał maile, ale nie chciałam o niczym słyszeć. Miesiąc później Monika poznała Filipa, przykładnego inżyniera będącego całkowitym przeciwieństwem Tomka: był wierny i zaangażowany w związek.
Spędzili razem trzy lata. – Czułam się spełniona, ale w głębi duszy wiedziałam, że nie skoczyłabym za Filipem w ogień. A bez zastanowienia zrobiłabym to dla Tomka... – przyznaje. Kilka dni po tym, jak Monika zostawiła Filipa, zaproponowała Tomkowi wspólnego drinka. Był mile zaskoczony. – Tłumaczyłam: „Właśnie zraniłam kogoś równie mocno, jak ty kiedyś mnie. Nie czuję już do ciebie żalu”. Podczas spotkania po latach, Monika zdała sobie sprawę, że jej własna życiowa sytuacja uległa znacznej poprawie: miała ciekawą, przynoszącą satysfakcję pracę, odbyła liczne podróże, dojrzała i stała się odporniejsza psychicznie. Natomiast Tomek był w dalszym ciągu tym samym zagubionym artystą, przepełnionym frustracją, że nikt nie rozumie jego sztuki. Owszem, uroczy, ale budzący raczej litość niż pożądanie. – Gdy związek się rozpada, często idealizujemy eks-partnera – tłumaczy Anna Wierzbicka, psycholog. – To spotkanie wyleczyło mnie z niespełnionej miłości do Tomka – zapewnia Monika. – Zachowam go na zawsze w sercu, ale nie będę się już przez to niespełnione uczucie katować. Od kilku miesięcy jest zakochana w kimś innym. I nie myśli już o Tomku. No, może tylko czasami.