Zupełnie zdrowe dzieci mogą być bezobjawowymi nosicielami tych bakterii (które wtedy zamieszkują nos i gardło). Pneumokoki (dwoinki zapalenia płuc) nosi w sobie ponad połowa pociech przed ukończeniem dwóch lat i prawie 40 proc. kilkulatków, meningokoki (dwoinki zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych) co siódmy przedszkolak i co czwarty nastolatek. Większość z nich nigdy nie zachoruje, bo zarazki pozostaną w uśpieniu. Niekiedy jednak z dróg oddechowych przenikają one do krwi i atakują małego gospodarza. Najczęściej wtedy, gdy z jakiegoś powodu jego układ odpornościowy jest osłabiony, więc mniej sprawny, i nie radzi sobie z intruzem, np. po przebytej niedawno infekcji. Nawet błahe przeziębienie i niezbyt silny katar czy kaszel uszkadzają śluzówkę nosa i gardła, co ułatwia inwazję nieproszonym gościom. Na zakażenie podatne są pociechy poniżej 6. roku życia (a zwłaszcza przed drugimi urodzinami), bo ich układ immunologiczny jest jeszcze niedojrzały. W grupie ryzyka są też nastolatki, u których w okresie burzy hormonalnej naturalną rzeczą bywa spadek sił obronnych. Dla nich groźne są głównie meningokoki (na pneumokoki zwykle są już uodpornione).

zachorować może dziecko, które nie jest nosicielem

Sezon na pneumokoki i meningokoki zaczyna się późną jesienią i trwa do wiosny. W tym czasie pociechy często się przeziębiają. Kaszlące i kichające rozpylają wokół zarazki: nie tylko wirusy odpowiedzialne za błahe infekcje dróg oddechowych, ale również owe zdradliwe dwoinki – oczywiście jeśli noszą je w sobie, nawet bez objawów. Od nich łapią je pociechy, które wcześniej nie miały kontaktu z takimi bakteriami. Wtedy albo same stają się kolejnymi nosicielami, albo od razu chorują. Ponieważ ślina stanowi siedlisko zarazków, ryzykowne bywają też przyjacielskie gesty typu buziaki na powitanie, dzielenie się kanapką czy batonikiem, jedzenie wspólną, nieumytą wcześniej łyżką albo widelcem, picie z tej samej szklanki i butelki. Również częstowanie chipsami czy żelkami, kiedy do torebki ze smakołykami sięga niejedno dziecko, pomaga rozsiewać się mikrobom. Najwięcej okazji do wymiany zarazków między nosicielami mają przedszkolaki. Nawet gdy same nie zachorują, mogą przynieść do domu pneumokoki i menigokoki i zarazić nimi młodsze rodzeństwo. Z tego samego powodu lepiej nie zabierać maluchów na zakupy w dużych centrach handlowych.

Kojarzone z sepsą dwoinki często bywają sprawcą mniej groźnych infekcji

Dotyczy to pneumokoków. Ponieważ zamieszkują drogi oddechowe dziecka, przy chwilowym zachwianiu odporności powodują zapalenia: ucha środkowego, zatok, spojówek, oskrzeli i płuc. Często nawet lekarze nie zdają sobie sprawy, że za powszechne zakażenia winę mogą ponosić dwoinki. W większości przypadków nie zlecają posiewu z antybiogramem, lecz od razu przepisują antybiotyk. Zwykle sprawdza się zasłużona penicylina i jej pochodne. Ale coraz częściej małych pacjentów atakują szczepy pneumokoków, które stały się oporne na ten lek. Wtedy pediatra w trakcie kuracji musi zamienić go na inny – silniejszy antybiotyk. Przechorowanie nie daje odporności, bo istnieje wiele typów dwoinek – każdym maluch może się zarażać niezależnie. Zakażenie jednym nie chroni przed inwazją innym, np. znanych jest ponad 90 szczepów pneumokoków (w tym ok. 20 zjadliwych). Odkryto też kilkanaście odmian meningokoków (za ponad 90 proc. infekcjiodpowiadają te typu B i C).

Na szczęście najczarniejszy scenariusz zdarza się wyjątkowo rzadko

Czasami w gardle i nosie bakterie namnażają się w tak wielkim stopniu, że przenikają do krwi. Desant ten kończy się inwazyjną chorobą pneumokokową (IChP) lub meningokokową IChM), która może zagrażać życiu. Zapalenie rozwija się w mózgu, ercu, płucach lub całym organizmie (to tzw. sepsa). Wszystko przebiega błyskawicznie, a zaczyna się niepozornie. Pierwsze objawy udają przeziębienie – pojawiają się: gorączka, bóle głowy i mięśni, dreszcze, biegunka, wymioty. Starsze pociechy i nastolatki są osłabione i senne, mają zaburzenia świadomości, trudności sprawia ruch ęką czy nogą. Niemowlęta, oprócz senności, kłopotów z brzuszkiem, wysokiej temperatury, mają lodowate stópki i rączki. Już w tym momencie dziecko powinno natychmiast trafić do szpitala i dostać silne leki. Nie zwlekajmy też z wezwaniem pogotowia, gdy zauważymy oznaki zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych (pociecha ma ztywny kark, traci przytomność) i meningokokowej sepsy. Przy tej ostatniej na skórze są czerwone rozlewające się plamy (wybroczyny), które nie bledną po naciśnięciu palcem czy denkiem szklanki.

Zobacz także:

Są szczepionki, które zapobiegają i sepsie, i zwykłym zakażeniom

Światowa Organizacja Zdrowia uznała je za najlepszą broń na pneumokoki i meningokoki, a więc i sepsę. Moda na antybiotyki pozbawiła te leki siły rażenia i coraz więcej szczepów bakterii nie reaguje na nie. Czasami pediatra przepisuje antybiotyk zbyt późno, np. gdy choroba inwazyjna zostanie błędnie zdiagnozowana jako grypa. I kolejna kwestia. Z przeprowadzonych w USA obserwacji wynika, że od kiedy (30 lat temu) przeciwko obydwu rodzajom dwoinek szczepi się dzieci, zdecydowanie rzadziej chorują one na zapalenie ucha. Co ciekawe, infekcje te również omijają niezaszczepione pociechy. Po prostu mniej drobnoustrojów krąży w powietrzu. Istnieje kilka szczepionek: przeciw  pneumokokom Prevenar i Synf lorix (uodparniają na najbardziej zjadliwe szczepy) i przeciw meningokokom Meningitec i NeisVac C (chronią przed najgroźniejszymi dwoinkami typu C). W każdym wypadku schemat szczepień przedstawia się następująco: niemowlęta i maluchy do 2. roku życia dostają ki lka dawek (l iczba i terminy szczepień zależą od wieku dziecka, stąd najlepiej, by kalendarz ustalił pediatra). Starszym pociechom  i nastolatkom wystarcza jeden zastrzyk. Dawka szczepionki pneumokokowej kosztuje 250–300 zł, meningokokowej zaś 110–150 zł.