1. Wielka, ogromna tajemnica

Kiedy moje dziewczynki brykają i krzyczą, ściszam głos i zaczynam do nich mówić szeptem. Jeśli szaleje jedna – mówię jej na ucho: „Mam sekret, ale nie mogę go zdradzić, dopóki się nie uspokoisz”. Zwykle mała jest tak zaciekawiona zapowiedzią, że przystaje choć na chwilę!

2. Dziki taniec połamaniec

Świetnym sposobem na odwrócenie uwagi moich córeczek są wygłupy w „tatusiowym” wykonaniu: dziki taniec, fikołki i wy- gibasy. Podskoki skupiają na mnie najpierw wzrok, a potem uwagę córek. I nawet jeśli są rozzłoszczone, zaczynają się śmiać.

3. W czułych i mocnych ramionach

Czasami wybryki moich dwóch skarbów kończą się głośnym płaczem i waleniem główką w podłogę ze złości. Wtedy biorę „sprawy” w swoje ręce. Podnoszę córeczkę, mocno ją przytulam i mówię spokojnie: „Wiem córciu, że masz powody do płaczu. Może powiesz mi, co mogę zrobić, żeby łezki przestały ci lecieć. Przykro mi, gdy tak płaczesz”. Niekiedy, by do dzieci zaczęły docierać słowa, muszę kilka minut potrzymać córeczkę tak, by nie mogła wyrywać się i wierzgać nóżkami. Solidna dawka przytuleń i współczucia zwykle działa kojąco.

4. Nic nie widzę, nic nie słyszę

Kiedy dziewczynki zaczynają poważnie rozrabiać, czasem jedyną skuteczną metodą jest niezwracanie uwagi na ich wybryki. Jeśli nie pomaga wysłuchanie, pocieszenie i utulenie daję im kilka minut na ochłonięcie. Zajmuję się swoimi sprawa- mi, udaję, że nie widzę, ani nie słyszę ich pokrzykiwań. Po chwili małe urwisy uspokajają się i zamieniają z powrotem w moje grzeczne, małe córeczki.

5. Zobacz, zobacz jakie fajne!

Odwrócenie uwagi potrafi wytrącić z rytmu małe rozrabiaki. Gdy nie przychodzi mi do głowy nic innego, mówię: „Spójrzcie, szybko! Tam za oknem! Nie widziałyście? Był tam wielki samolot!”. I potem następuje opowieść o samolocie. „Zastopowane” na moment córeczki, zajmują się już czymś innym.